Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił i skierował do ponownego rozpoznania sprawę wobec byłego senatora Prawa i Sprawiedliwości Waldemara Bonkowskiego. Były senator PiS pod koniec kwietnia został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Apelację złożyli prokurator, obrońca, a także kilka organizacji broniących praw zwierząt.
Piątkowa rozprawa odbyła się w trzecim wyznaczonym terminie. Wcześniej rozprawy przekładano z powodu nieobecności pełnomocników stron. Proces apelacyjny dotyczy wyroku Sądu Rejonowego w Kościerzynie w kwietniu tego roku.
Bonkowskiemu postawiono wtedy zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Były senator PiS odpowiadał za znęcanie się nad własnym psem, co skończyło się śmiercią czworonoga. Na nagraniu z marca 2011 roku, które zarejestrowała kamera samochodu, jadącego za byłym senatorem, widać, jak mężczyzna ciągnie zwierzę na haku za swoim pojazdem. Pies początkowo biegnie, ale później nie nadąża za jadącym samochodem. Przewraca się i jest wleczone za pojazdem. Jak ustaliła sekcja zwłok, zwierzę doznało "obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących niewydolnością krążeniowo-oddechową", w następstwie których straciło życie.
W procesie jako oskarżyciele posiłkowi występuje pięć organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. W apelacjach ich oraz prokuratora podnosi się między innymi zbyt niską karę dla Bonkowskiego. OTOZ Animals domaga się bezwzględnego pozbawienia wolności na dwa lata, bez warunkowego zawieszenia wykonania i 15 lat zakazu posiadania zwierząt.
Sąd Okręgowy zdecydował
Wyrok w piątek ogłosił sędzia Szczepan Stożyński. Podał, że sąd uchyla wyrok i przekazuje sprawę od ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Kościerzynie. Orzeczenie jest prawomocne.
Sędzia Stożyński w uzasadnieniu mówił, że takie werdykt nie jest korzystny, ani niekorzystny dla oskarżonego. Według sądu, opinia biegłych z zakresu weterynarii dotycząca przyczyn zgonu psa jest obarczona wadami, które wymagają wyjaśnienia, szczególnie jeśli chodzi o to, kiedy i w jaki sposób doszło do obrażeń i śmierci psa. To zdaniem sądu nie zostało wyjaśnione w postepowaniu w pierwszej instancji. Sędzia precyzował, że zdaniem sądu opinia "nie zawiera wskazań, czy do śmierci tego psa mogło tak naprawdę dojść w okolicznościach przedstawionych na tym materiale filmowym".
Bonkowski: Nie było moim celem żeby psa uśmiercić. Byłbym jakimś psychopatą
Bonkowski konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że jest niewinny i padł ofiarą nagonki prokuratury oraz opinii publicznej.
W ostatnim słowie przed Sądem Okręgowym przekonywał, że od 50 lat zajmuje się psami i "całe życie" był ich miłośnikiem. - Moim celem było doprowadzenie psa do domu. Nie było moim celem żebym znęcał się nad psem. Żeby psa uśmiercić. Byłbym jakimś psychopatą. Mógłbym to zrobić na podwórku. Nie ma najbardziej podłego określenia, że znęcałem się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem - zapewniał.
- Szczególne okrucieństwo? Jakie tam było szczególne okrucieństwo? W którym momencie? - pytał. - Można powiedzieć, że może mimo wszystko nie powinienem go jakoś tak prowadzić w ten sposób, że niewłaściwy transport (pies zaczepiony na haku za samochodem - red.) - tłumaczył się.
Przekonywał, że pies "zgłupiał" po trąbieniu innych kierowców. Zaznaczał przy tym, że był to pies dużych rozmiarów. - Odnoszę, że trąbienie tych samochodów, pies był zdezorientowany, zgłupiał. Ja ruszyłem, widziałem go w lusterku, on mógł się zaprzeć - mówił. - Dlatego było po psie - dodał.
Monika Kuczniar, obrońca Bonkowskiego, przekazała, że decyzja jest "satysfakcjonująca". - Jest zbliżona do tego, jakie argumenty zostały zawarte w apelacji i do tego, o co oskarżony walczył przed sądem pierwszej instancji, a co nie zostało uwzględnione - dodała. Uściśliła, że obrona ubiegała się także o uzupełnienie opinii biegłych z zakresu weterynarii.
Pełnomocnik OTOZ Animals: oskarżony w swoich wyjaśnieniach powiedział, że pies zmarł bezpośrednio po tym zdarzeniu
Michał Gostkowski pełnomocnik OTOZ Animals ocenił, że jego zdaniem "wątpliwości sądu są zbyt daleko idące". Przypomniał, że to, co spowodowało śmierć psa zostało wykazane w materiale dowodowym. - Oskarżony sam, w swoich wyjaśnieniach powiedział, że pies zmarł wtedy, bezpośrednio po tym zdarzeniu. Opinia biegłych też wykazała, że zmarł wskutek wielonarządowego urazu. Oczywistym wydaje się w ocenie oskarżycieli, że nastąpiło to w momencie, w którym pies zderzył się z asfaltem z dużą prędkością - tłumaczył.
- W naszej ocenie przedłużanie postępowania o mnożenie wątpliwości, które w naszej ocenie zostały już wyjaśnione wcześniej, jest zbyt daleko idące - zaznaczył.
Sąd w pierwszej instancji skazał byłego senatora na rok w zawieszeniu
Sąd pierwszej instancji nie dał wiary wyjaśnieniom byłego polityka i uznał jego winę. W kwietniu sędzia Krystyna Lemańczyk-Brzoskowska z Sądu Rejonowego w Kościerzynie skazała go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata (w tym czasie Bonkowski ma być pod nadzorem kuratora sadowego), pięć lat zakazu posiadania psów oraz 20 tysięcy złotych nawiązki na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Gdańsku.
- Okoliczności zarzucanego czynu nie budzą wątpliwości sądu - uzasadniała sędzia Lemańczyk-Brzoskowska. Podkreślała również, że podstawę rozstrzygnięcia stanowiły materiał dowodowy w postaci filmu, zeznania świadków oraz opinie biegłych.
Sędzia tłumaczyła, że kara jest w zawieszeniu z uwagi na wcześniejszą niekaralność Bonkowskiego i pozytywną prognozę kryminologiczną na przyszłość.
Były senator Prawa i Sprawiedliwości
Waldemar Bonkowski to znany na Kaszubach lokalny polityk. W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat senatora z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. W lutym 2018 roku, po serii antysemickich wpisów w mediach społecznościowych, został zawieszony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w prawach członka partii i został senatorem niezrzeszonym. W wyborach w 2019 roku starał się o reelekcję z własnego komitetu wyborczego, ale nie dostał się do parlamentu.
Źródło: PAP, TVN24