Koszalińska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie zdarzenia z 2019 roku. Do szpitala trafiła wtedy 2-miesięczna dziewczynka z obrażeniami mózgu. Nie udało się jej uratować. Zarzuty usłyszał zarówno ojciec, który miał spowodować obrażenia u dziecka, jak i matka, która zostawiła córkę z ojcem, który był pijany i pod wpływem amfetaminy.
Prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, poinformował nas, że Prokuratura Rejonowa w Koszalinie skierowała do Sądu Rejonowego w Koszalinie akt oskarżenia przeciwko rodzicom Jagody z Darłowa. Rodzice oskarżeni zostali o to, że 18 czerwca 2019 roku przyczynili się do ciężkich obrażeń mózgu u 2-miesięcznej wówczas córki i w efekcie jej śmierci.
Ojciec: poszukiwany, pijany i po amfetaminie
- Ojciec, Adam K., oskarżony jest o to, że, mając obowiązek opieki nad swoim dzieckiem, sam znajdując się w stanie po spożyciu alkoholu i pod wpływem substancji psychotropowych w postaci amfetaminy, w wyniku silnego potrząsania dzieckiem spowodował ciężkie obrażenia ciała w postaci krwiaków mózgu – przekazał prokurator.
Jak dodał Gąsiorowski, mężczyzna ukrywał się, gdyż był poszukiwany listem gończym do odbycia kary pozbawienia wolności. W czasie zdarzenia spożywał alkohol ze znajomym. - Widząc, że z Jagodą dzieje się coś niepokojącego, nie wezwał pomocy, bo bał się ujawnić, że przebywa w domu, a zatem opóźnił udzielenie temu dziecku pomocy – stwierdził.
Dziecko zostaje przyjęte do szpitala w Koszalinie dopiero po powrocie do domu matki dziewczynki, która zawiadomiła pogotowie. Niestety 17 lipca – po niecałym miesiącu – Jagoda umiera.
Adamowi K. grozi 17 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Uważa, że zrobił wszystko tak, jak powinien. K. usłyszał także kolejny zarzut, który dotyczy innej sprawy – kradzieży dwóch kamer monitoringu w warunkach recydywy.
Matka: zostawiła dziecko z pijanym ojcem
Natomiast matka Jagody, Daria B., usłyszała zarzut pozostawienia dziecka pod opieką ojca, który spożywa alkohol i który ukrywa się przed organami ścigania. - Wiedziała, że opieka nad tym dzieckiem nie będzie należyta. W ten sposób ona również została oskarżona, pomimo że, kiedy uzyskała telefoniczną informację od Adama K. o stanie dziewczynki, to natychmiast przybiegła do tego mieszkania i potem mimo wszystko wezwała pogotowie – informuje prokurator Gąsiorowski.
Kobieta nie przyznaje się. – Mówi, że wyszła ze starszym dzieckiem na zakupy i nie pomyślała wtedy, że ojciec nie będzie w stanie się tą dziewczynką opiekować – relacjonuje prokurator. Grozi jej 5 lat więzienia.
Skrupulatne śledztwo
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej podkreśla, że Prokuratura Rejonowa kieruje akt oskarżenia w tej sprawie dopiero 4 lata po zdarzeniu, co wynika z bardzo skrupulatnego śledztwa i dążenia do ustalenia, w jaki sposób doszło do wspomnianych obrażeń na ciele dziewczynki w postaci krwiaków wewnątrzczaszkowych.
Do sprawy powołano wielu biegłych z zakresu m.in. neurologii, okulistyki. – Śledztwo wykazało, że dziecko nie było bite, nie było uderzane w główkę, nie miało złamań, a właśnie to silne potrząsanie dzieckiem i możliwe też, że wrzucenie dziecka do łóżeczka, doprowadziło do obrażeń mózgu, których lekarzom nie udało się już odwrócić, nie dało się doprowadzić dziewczynki do stanu niezagrażającego jej życiu – podsumowuje prokurator.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24