Prezes, dyrektor oraz kierownik zmiany parku rozrywki w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie w listopadzie 2022 roku doszło do wybuchu podczas eksperymentu w sali zabaw dla dzieci, usłyszeli zarzuty. W wyniku tego zdarzenia poważnych poparzeń ciała doznały dwie dziewięciolatki. Mężczyźni nie przyznali się do winy oraz odmówili złożenia wyjaśnień.
Do wypadku doszło w sobotę, 26 listopada 2022 roku, w sali zabaw w Bydgoszczy, podczas imprezy urodzinowej, w której uczestniczyło 13 dzieci. W sali chemiczno-fizycznej odbywał się pokaz, podczas którego doszło do wybuchu.
CZYTAJ TEŻ: "Jeśli wejdzie na salę bez wózka, to może się pobawić". 7-latki nie wpuszczono na salę zabaw
Jak poinformował reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, to miała być kontrolowana eksplozja. Eksperyment był prowadzony w tym miejscu od wielu miesięcy, jednak tym razem coś poszło nie tak. W pomieszczeniu pojawił się drobny podmuch powietrza, który skierował ogień w kierunku dzieci. Płomienie poparzyły dwie dziewięciolatki, które znajdowały się najbliżej prezentacji.
Dwie dziewczynki z poparzeniami
Ogień spalił część włosów najbardziej pokrzywdzonej dziewięciolatki, poparzył także jej twarz, szyję, ręce i nogi. Lekarze ocenili, że poparzeniu uległo 10 procent ciała dziecka i były to oparzenia pierwszego oraz drugiego stopnia. Dziewczynka przez długie tygodnie była w szpitalu, gdzie opatrunki zmieniano jej w warunkach operacyjnych. Później dziecko przeszło wielomiesięczną rehabilitację i do dziś nie doszło w pełni do zdrowia.
Mariusz Sidorkiewcz dodał, że druga z poszkodowanych dziewczynek doznała poparzeń lewej ręki i nogi. Jak powiedział, prokuratorzy nie mają żadnych wątpliwości, że ten feralny eksperyment naraził życie i zdrowie całej grupy urodzinowej - 12 dzieci w wieku 9 lat, a także animatorki, która ten eksperyment przeprowadzała.
Zarzuty dla trzech mężczyzn
Prokuratorzy w oparciu o opinie biegłych uznali, że eksperyment nie powinien się odbyć w tym pomieszczeniu. Nie mają również wątpliwości co do tego, że nie zachowano podstawowych standardów bezpieczeństwa. Zarzuty usłyszał prezes parku rozrywki, dyrektor oraz kierownik zmiany. Dotyczą one narażenia życia i zdrowia dzieci oraz animatorki. Kobieta nie miała na sobie ubrania ochronnego, okularów oraz odpowiedniego obuwia. Mężczyznom grozi do 3 lat więzienia. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Odmówili również złożenia wyjaśnień.
- Prezesowi spółki przedstawiono zarzut niedopełnienia obowiązków wynikających z obowiązku zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy poprzez przeprowadzenie odpowiednich szkoleń pracownika, który przeprowadzał eksperyment, jak i zapewnienie mu odzieży ochronnej. Poza tym eksperyment nie powinien w ogóle odbyć się w pomieszczeniu zamkniętym. Jest to niezgodne z prawem. W wyniku tych zaniedbań doszło do narażenia pracownika wykonującego eksperyment na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia - wyjaśnił Adam Lis z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Jak zaznaczył w relacji reporter TVN24, zabrakło przede wszystkim kluczowej rzeczy związanej z bezpieczeństwem, a więc zapory oddzielającej miejsce, gdzie prowadzony był eksperyment z miejscem, w którym znajdowały się dzieci. To mogłaby być na przykład szyba ognioodporna, dzięki której najprawdopodobniej nie doszłoby do tego wypadku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24