Zastrzelił wilka, bo pomylił go z lisem. Sprawca sam zgłosił się na policję

Postrzelony wilk
Osada jest na terenie Borów Tucholskich

Na policję zgłosił się poszukiwany od niedzieli sprawca postrzelenia wilka na terenie Borów Tucholskich. Służbom tłumaczył, że zwierzę pomylił z lisem. Myśliwy może spędzić w więzieniu nawet do 5 lat.

Mężczyzna, który w niedzielę śmiertelnie postrzelił wilka na terenie Borów Tucholskich, sam zgłosił się na policję, tłumacząc służbom, że pomylił go z lisem.

- Usłyszał zarzut bezprawnego odstrzału z broni myśliwskiej wilka, pozostającego pod ścisłą ochroną gatunkową, powodując istotną szkodę - poinformowała prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Podejrzanemu grozi kara do 5 lat więzienia.

Pomogła obroża

Przypomnijmy, że Lego był wśród 28 innych wilków, którym w ramach badań naukowcy założyli obrożę telemetryczną. W tym roku wychowywał swoje szczenięta. Jak przekazała w rozmowie z portalem tvn24.pl dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", zespół badawczy od razu zwrócił uwagę na to, że Lego przestał się przemieszczać, co jest niespotykane u wilków.

Martwe zwierzę znalazł 25 sierpnia pracownik Wdeckiego Parku Krajobrazowego.

Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" poinformowało o sprawie w mediach społecznościowych. "Tylko dzięki tej obroży było możliwe wykrycie faktu, że zwierzę zostało nielegalnie zabite" - czytamy w poście.

Postrzelony wilk
Postrzelony wilk
Źródło: Przemysław Dębek/Wdecki Park Krajobrazowy

10 tysięcy złotych nagrody

Obrożę telemetryczną założyli wilkowi naukowcy z Katedry Ekologii i Zoologii z Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. To właśnie ten zespół badawczy wyznaczył wcześniej nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za wskazanie sprawcy postrzelenia zwierzęcia.

"To już dziewiąty wilk spośród śledzonych przez nas przy pomocy telemetrii GPS-GSM, który został nielegalnie zastrzelony. Jak wykazały nasze badania (...), w Polsce co roku z broni palnej zabijanych jest co najmniej 140 wilków" - czytamy w poście opublikowanym przez stowarzyszenie.

Na miejscu pracowała policja oraz straż miejska. Sprawę przejęła Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: