Sąd Okręgowy w Gdańsku przesłuchał w piątek abp. Tadeusza Gocłowskiego jako świadka w procesie ws. afery finansowej w kościelnym wydawnictwie Stella Maris. Były metropolita gdański zeznawał przez 1,5 godz. w swoim mieszkaniu w kurii biskupiej.
Dwa tygodnie temu sąd wezwał abp. Gocłowskiego w charakterze świadka, ale ten nie stawił się na rozprawie i przedstawił zaświadczenie lekarskie. Sąd zdecydował, że w tej sytuacji przesłuchanie arcybiskupa odbędzie się za dwa tygodnie, w miejscu jego zamieszkania na terenie kurii gdańskiej.
"Ze względu na stan zdrowia"
Przesłuchanie 81-letniego hierarchy odbywało się bez udziału mediów.
To już drugi raz, kiedy abp Gocłowski zeznaje przed sądem w warunkach domowych. Pierwszy raz stało się to we wrześniu 2009 r. - po opinii biegłego lekarza sądowego, który uznał, że przesłuchiwanie duchownego w sądzie może negatywnie wpłynąć na stan jego zdrowia. Hierarcha cierpi bowiem na dolegliwości kardiologiczne. Przesłuchanie sprzed 2,5 roku także odbyło się bez dziennikarzy.
Proces ws. wyprowadzenia i prania pieniędzy
B. metropolita gdański został przesłuchany jako świadek w procesie ws. Stella Maris, gdzie współoskarżonym jest b. szef pomorskiego SLD Jerzy J.
- To była rzeczywiście sytuacja nietypowa - sąd w wyjazdowej sesji przesłuchał świadka. Ksiądz arcybiskup w dużej części zasłaniał się niepamięcią. Odczytano więc wielostronicowy protokół jego zeznań złożonych kilka lat temu. Wspomnieliśmy sobie z księdzem arcybiskupem naszą 25-letnią znajomość, która zaczęła się pod koniec lat 80., kiedy byłem wojewodą gdańskim. Zawsze bardzo życzliwie myślałem o księdzu arcybiskupie. To przecież nie ksiądz arcybiskup kierował Stellą Maris, tylko nadzór nad tym - jak sam to ocenia - nie był właściwy - powiedział dziennikarzom po wyjściu z budynku kurii Jerzy J.
Jerzy J. dodał, że b. metropolita gdański przed rozpoczęciem przesłuchania złożył na stojąco przysięgę o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
Prokuratura zarzuca Jerzemu J., jako prezesowi Energobudowy, wyprowadzenie z tej firmy prawie 31 mln zł, "wypranie" ok. 14 mln zł i uszczuplenia podatkowe.
Na ławie oskarżonych zasiada łącznie dziewięć osób. Proces toczy się od lipca 2007 r. Jerzy J. nie przyznaje się do winy, twierdzi, że oskarżenie go miało charakter polityczny.
- Oświadczam, że nigdy w życiu nie kontaktowałem się ze Stellą Maris, a o istnieniu tej instytucji przeczytałem po raz pierwszy w gazecie - powiedział w piątek mediom b. lider pomorskiego SLD.
Zeznawał w głównym procesie
W 2009 r. abp Gocłowski składał zeznania przed sądem w głównym procesie ws. afery w Stella Maris. Dwóch głównych oskarżonych w tym postępowaniu to: b. kapelan abp. Gocłowskiego i jego pełnomocnik w Stella Maris, ks. Z. B. oraz 45-letni b. dyrektor wydawnictwa, syn znanego trójmiejskiego adwokata T.W. (sąd pozwolił jedynie na podawanie inicjałów oskarżonych).
Na ławie oskarżonych zasiada też współwłaściciel dwóch firm konsultingowych z Gdyni J.B., który w latach PRL był pracownikiem cenzury, oraz jego wspólnik K.K.
Afera Stella Maris
Według prokuratury przestępstwo polegało na tym, że firmy konsultingowe J.B. i K.K. zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo (jedną z nich była Energobudowa - przypis PAP), których wykonanie powierzali z kolei wydawnictwu Stella Maris, którego właścicielem była Archidiecezja Gdańska. W rzeczywistości usługi te były całkowicie fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane.
Pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi B. i K., najpierw były przelewane na konta ich firm, a później, po odjęciu kilku procent, do Stella Maris. Wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji i na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami.
Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach Archidiecezji Gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła. Transfery pieniędzy miały miejsce w latach 1997-2001.
Autor: ws/mz/k / Źródło: PAP, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24