Mąż zaginionej Beaty Klimek usłyszał zarzut w sprawie znęcania się nad dziećmi

Łobez. Jan K. doprowadzenie
"Wystarczające, względem podejrzanego, będą wolnościowe środki zapobiegawczych"
Źródło: TVN24

Jan K., mąż zaginionej Beaty Klimek, usłyszał zarzut w sprawie znęcania się nad trójką adoptowanych dzieci. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia.

Mężczyzna został zatrzymany we wtorek 8 kwietnia, około godziny 16 w swoim domu w Poradzu.

Prokurator Łukasz Błogowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, w rozmowie z tvn24.pl podkreślił, że zatrzymanie nie ma związku z zaginięciem jego żony Beaty Klimek.

- Sprawa dotyczy znęcania się nad dziećmi, czyli artykułu 207 Kodeksu karnego - powiedział nam prokurator. - Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych czynów i złożył wyjaśnienia. Negował swoją winę i sprawstwo - dodał.

Po weryfikacji złożonych wyjaśnień, prokuratura zastosowała względem Jana K. wolnościowe środki zapobiegawcze. - Jest to poręczenie majątkowe w wysokości 20 tysięcy złotych, zakazu zbliżania i kontaktowania się z małoletnimi pokrzywdzonymi oraz dozór policji połączony z obowiązkiem stawiennictwa w komendzie i zakaz opuszczania kraju - wyjaśnił Błogowski. - Wyeliminuje to lub zminimalizuje realną obawę matactwa procesowego - dodał.

§ 1. Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 1a.Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą nieporadną ze względu na jej wiek, stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Jeżeli czyn określony w § 1 lub 1a połączony jest ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1–2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.

Rano odprowadziła dzieci na przystanek i przepadła

Beata Klimek jest poszukiwana od jesieni 2024 roku. 7 października Beata Klimek odprowadziła swoje dzieci na przystanek autobusowy w Poradzie. Od tego czasu nie ma z nią kontaktu. Po południu dzieci wróciły ze szkoły, nie zastały już mamy w domu, więc poszły do cioci.

W domu Beaty Klimek zamontowany był monitoring. Zainstalowała go w obawie o swoje bezpieczeństwo, także ze względu na męża, z którym się rozwodziła. Kamery przestały rejestrować obraz krótko po jej wyjściu na przystanek.

Potem w domu miał widzieć ją jeszcze teść. Na tym kończą się informacje o jej losach.

Poszukiwania Beaty Klimek trwają od października
Poszukiwania Beaty Klimek trwają od października
Źródło: archiwum rodzinne

O zaginięciu kobiety poinformowano Komendę Powiatową Policji w Łobzie. W poszukiwania zaginionej zaangażowali się także mieszkańcy, którzy przeczesywali okoliczny teren. W działania służb włączono także psy tropiące.

26 marca na posesję, w której mieszkała Beata Klimek, a teraz jej mąż z nową partnerką, wjechał ciężki sprzęt. Służby przeszukiwały teren, zabezpieczono m.in. plandekę, którą zbadają biegli.

Osoby, które mają jakieś informacje o zaginionej kobiecie, proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Łobzie pod numerem telefonu 47 78 25 511.

Żyli osobno

Mąż Beaty Klimek, z którym była w trakcie rozwodu, miał twierdzić, że widział, jak kobieta wychodzi z dziećmi. Chwilę później sam wyjechał. W rozmowie z detektywem nie szczędził szczegółów na temat tego, co robił tego dnia. Nie wszystkie jego zeznania są jednak spójne.

- Godziny od momentu jej zaginięcia do popołudnia, kiedy się o tym dowiedział, były według jego relacji bardzo wypełnione. De facto miał alibi. Moim zdaniem nie mówił prawdy. Zrelacjonował, że jechał na Łobez. Jednak nie jest to prawdą, ponieważ jest świadek, który widział go w innym miejscu - wyjaśniał detektyw Arkadiusz Andała.

Mąż zaginionej wraz z nową partnerką wprowadzili się już do mieszkania Beaty Klimek. Przez ostatnie półtora roku małżonkowie żyli osobno. Pani Beata mieszkała z dziećmi, które tuż po jej zaginięciu trafiły pod opiekę jej rodzonej siostry.

Mężczyzna twierdzi, że mieszka tam tymczasowo i wyprowadzi się stąd, gdy wróci jego żona.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: