15-miesięczna dziewczynka zmarła w punkcie opieki. Śledczy o nowych ustaleniach

Tragedia w punkcie opieki dziennej dla dzieci
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie o wynikach sekcji zwłok niemal półtorarocznej dziewczynki
Źródło: TVN24
Nikt nie przyczynił się do śmierci 15-miesięcznej dziewczynki w punkcie opieki w Kołobrzegu - przekazała prokuratura. Według ustaleń śledczych, nie doszło do żadnych zaniedbań ze strony opiekunów ani rodziców. Śledztwo w tej sprawie prawdopodobnie zostanie umorzone.

O wynikach badań histopatologicznych oraz toksykologicznych dziewczynki poinformowała w poniedziałek prokurator Ewa Dziadczyk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Jak przekazała, badania potwierdziły, że nikt nie przyczynił się do śmierci dziecka, nie doszło też do żadnych zaniedbań ze strony opiekunów czy rodziców.

Tragedia w punkcie opieki dziennej dla dzieci
Tragedia w punkcie opieki dziennej dla dzieci
Źródło: miastokolobrzeg.pl

Do tragedii doszło w 20 października w prywatnym punkcie opieki dziennej w Kołobrzegu (Zachodniopomorskie). Tego dnia rano wezwano na miejsce pogotowie. Pomocy potrzebowała kilkunastomiesięczna dziewczynka.

Ze wstępnych ustaleń wynikało, że po spacerze dziecko zasnęło. - Z relacji opiekunki wynika, że dziewczynka spała, gdy nagle zrobiła się sina. Zostały wezwane służby. Pierwsi na miejscu byli strażacy, oni rozpoczęli resuscytację - przekazała wtedy oficer prasowa kołobrzeskiej policji starsza sierżant Pamela Borkowska.

Na miejsce zadysponowano również karetkę i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niestety, dziecka nie udało się uratować.

Z takich punktów korzysta 17 tysięcy dzieci

Prywatne punkty opieki to forma opieki dla kilkulatków - alternatywa dla żłobków i klubów dziecięcych. Jak ustaliła reporterka "Faktów" TVN, w całym kraju działa trzy tysiące takich placówek, a korzysta z nich 17 tysięcy dzieci.

Każde takie miejsce musi spełniać określone wymogi m.in. te dotyczące wyszkolenia personelu - również te dotyczące znajomości udzielania pierwszej pomocy. Zgodnie z przepisami, w takim miejscu może przebywać maksymalnie ośmioro dzieci. W miejscu, w którym doszło teraz do tragedii, mogło przebywać pięcioro dzieci.

Według ustaleń śledczych, w dniu, kiedy dziewczynka zmarła, w punkcie w Kołobrzegu było 12 dzieci i jedna opiekunka. Kobieta miała tłumaczyć, że to dzieci znajomych, które przyszły na bal, który organizowała. Prokuratura sprawdzała, czy większa niż dopuszczalna liczba dzieci w punkcie, mogła mieć wpływ na ich bezpieczeństwo i czy ta kwestia mogła mieć związek z tragedią, do której doszło.

Jak przekazała portalowi tvn24.pl prokurator Dziadczyk, według ustaleń śledczych, nie doszło tego dnia do narażenia dzieci na brak opieki lub na niewłaściwą opiekę.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: