Samolot linii JetBlue wystartował w piątek z karaibskiej wyspy Curaçao w kierunku lotniska w Nowym Jorku. Jednak, jak wynika z zapisów transmisji radiowych, omal nie doszło do katastrofy. Jak pisze "The New York Times" 20 minut po starcie samolot pasażerski przerwał wznoszenie. Pilot przekazał kontrolerowi ruchu, że w niedalekiej odległości od niego pojawiła się latająca cysterna amerykańskich sił powietrznych, nie podająca jednak swojej pozycji.
- Lecieli dokładnie na naszej trasie lotu. Nie mieli włączonego transpondera (umożliwia identyfikację i śledzenie statków powietrznych - red.), to skandaliczne - przekazał pilot JetBlue kontroli lotów.
Wieża również nie widziała na swoich radarach amerykańskiej maszyny wojskowej. Kontroler przekazał, że w ich przestrzeni powietrznej pojawia się "skandalicznie dużo niezidentyfikowanych statków powietrznych". Samolot pasażerski po uniknięciu kolizji kontynuował wznoszenie i bezpiecznie dotarł do Nowego Jorku.
Derek Dombrowski, rzecznik JetBlue przekazał dziennikowi, że incydent został zgłoszony do władz federalnych, a firma weźmie udział "w ewentualnym dochodzeniu". Siły Powietrzne nie skomentowały zdarzenia.
Na niebie nad Karaibami tłoczno jest w związku z działaniami amerykańskiego wojska. Z uwagi na napięcie na linii USA - Wenezuela, wysłano tam w ostatnich tygodniach więcej samolotów i sprzętu. Według Białego Domu celem wzmożonej obecności ich wojsk ma być walka z handlem narkotykami.
Autorka/Autor: zeb//am
Źródło: New York Times, The Guardian, CNN
Źródło zdjęcia głównego: ALLISON DINNER/PAP