Pracownica ogrodu zoologicznego w Hamerton zginęła w poniedziałek po ataku tygrysa - poinformowała policja. Zoo zostało ewakuowane.
Jak podano w oświadczeniu, około 11.15 czasu lokalnego (12.15 naszego czasu) na wybieg wyszedł tygrys, który wkrótce potem zaatakował przebywającą tam opiekunkę.
Na miejsce ściągnięto śmigłowiec ratunkowy, ale kobiety nie dało się uratować.
Jednocześnie policja powtórzyła, że - wbrew wcześniejszym informacjom pojawiającym się w mediach społecznościowych - zwierzę w żadnym momencie nie wydostało się poza wybieg i nie stanowiło zagrożenia dla zwiedzających.
Policja wszczęła śledztwo
Władze parku zoologicznego poinformowały, że "myślami są z pracownikami, przyjaciółmi i rodzinami w tym trudnym okresie".
Jak dodano, zoo pozostanie we wtorek zamknięte. Policja prowadzi szczegółowe śledztwo, które ma ustalić jak doszło do tego, że tygrys znalazł się na wybiegu w tym samym momencie co dozorczyni.
Zdaniem policji, nie ma dowodów na udział osób trzecich.
"Pracownicy zoo biegli w kierunku tygrysów i lwów"
Telewizja BBC dotarła do osób, które w poniedziałek zwiedzały zoo. - Byliśmy blisko wybiegu tygrysów, kiedy pracownik zoo zaczął krzyczeć, żeby wszyscy natychmiast i szybko opuścili ogród - powiedział jeden ze świadków.
Inna osoba twierdzi, że robiła zdjęcia gepardom, kiedy nagle usłyszała krzyki. - Pracownicy zoo biegli w kierunku wybiegu tygrysów i lwów. Wszystkim nam kazano opuścić ogród. Po 20 minutach pozwolono znów wejść. Potem kazano nam znów wyjść. Nie powiedzieli nam, co się stało - opowiadał świadek.
W Hamerton Zoo Park podziwiać można między innymi tygrysy malajskie, tygrysy bengalskie, gepardy, wilki, lisy stepowe, kangury.
Autor: pk//rzw / Źródło: BBC, Guardian