Król Arabii Saudyjskiej nie weźmie udziału w rozpoczynającym się we wtorek w USA szczycie państw Bliskiego Wschodu. Ma to być wyraz jego niezadowolenia z postępów w amerykańskich rozmowach nuklearnych z Iranem.
USA i Arabia Saudyjska zaprzeczają, jakoby decyzja ta była celowym dyplomatycznym zgrzytem. Jak jednak komentuje Reuters, przywódcy państw Zatoki Perskiej zarzucają Waszyngtonowi obojętność wobec rosnących wpływów Iranu w świecie arabskim i mogą nie poprzeć ostatecznego porozumienia nuklearnego z tym państwem.
Państwa arabskie kontra Iran
Arabia Saudyjska nie jest jedynym państwem, które na szczyt w USA wyśle niższych rangą delegatów - ostatecznie tylko Kuwejt i Katar będą reprezentowane przez królów.
Zdaniem w większości sunnickich państw arabskich prezydent USA nie stara się powstrzymać wspieranych przez Iran szyickich grup zbrojnych w regionie, o co od dawna zabiegają.
Biały Dom poinformował, że Barack Obama rozmawiał przez telefon z królem Salmanem, a strona saudyjska miała wyjaśnić przyczyny jego nieobecności. Jak wytłumaczono, związana jest ona przede wszystkim z rozpoczynającym się w tym czasie pięciodniowym zawieszeniem broni w Jemenie, gdzie międzynarodowa koalicja pod przywództwem Saudów prowadzi naloty bombowe na oddziały szyickich rebeliantów wspieranych przez Iran.
Próba uspokojenia sojuszników
Biały Dom poinformował, że na szczycie zapowiedziane zostaną budowa wspólnego systemu tarczy antyrakietowej oraz nasilenia manewrów wojskowych z państwami Zatoki Perskiej. Zapowiedzi te mają uspokoić arabskich sojuszników USA, nie zostaną im jednak raczej udzielone żadne dalsze gwarancje bezpieczeństwa.
Arabia Saudyjska i Iran uważani są za największych rywali w walce o przywództwo w świecie muzułmańskim.
Autor: mm\mtom / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: U.S. military or Department of Defense/public domain