Władze Izraela zdystansowały się od stanowiska jednego z przedstawicieli swojego rządu, który na Facebooku skrytykował, nie przebierając w słowach, uroczystości upamiętniające ofiary bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki.
Danny Seaman, który w izraelskim rządzie zajmował się public relations, napisał na portalu społecznościowym, że "robi mu się niedobrze" od japońskich i międzynarodowych uroczystości i że zbombardowanie Hiroszimy i Nagasaki było rezultatem "japońskiej agresji". - Zbiera się to, co się zasiało - dodał. Japonia zażądała od Izraela wyjaśnień w związku z tym tweetem. Izraelscy dyplomaci poinformowali w czwartek, zastrzegając sobie anonimowość, że takich wyjaśnień udzielił doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jaakow Amidror. Urzędnik miał podkreślić, że uwagi Seamana były "niedopuszczalne" i zawieszono go w obowiązkach. Japończycy upamiętniają atak na Hiroszimę 6 sierpnia, a na Nagasaki 9 sierpnia. W wyniku eksplozji amerykańskich bomb jądrowych zginęło od 150 do 250 tysięcy osób.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Dan Smith