Brat Emanueli Orlandi wierzy, że jego siostra żyje. "Watykan zna prawdę, wystarczy, że ją ujawni"

Źródło:
tvn24.pl, Corriere della Sera, Adnkronos, Skytg24
Sprawa Emanueli Orlandi we włoskiej prasie (nagrania archiwalne)
Sprawa Emanueli Orlandi we włoskiej prasie (nagrania archiwalne)Archiwum Reuters
wideo 2/4
Sprawa Emanueli Orlandi we włoskiej prasie (nagrania archiwalne)Archiwum Reuters

Watykan niespodziewanie ogłosił, że zbada sprawę Emanueli Orlandi. - To nie wznowienie śledztwa, ale pierwszy raz, kiedy śledczy z państwa watykańskiego oficjalnie zajmą się tą sprawą - zaznacza Pietro, jej brat. Twierdzi, że "długie przesłuchania w Watykanie nie będą potrzebne, bo oni znają prawdę, wystarczy, że ją ujawnią". Na sobotę, dzień 55. urodzin siostry, zaprasza na poświęcone jej pamięci publiczne zgromadzenie. O zaginięciu Włoszki w 1983 roku znów piszą wszystkie tamtejsze media.

9 stycznia Watykan poinformował, że wymiar sprawiedliwości Stolicy Apostolskiej wszczyna postępowanie w sprawie Emanueli Orlandi. Jej brat Pietro Orlandi od prawie 40 lat walczy o ujawnienie prawdy na temat losów siostry i od lat z przekonaniem powtarza: najwyżsi rangą duchowni, w tym papież, doskonale wiedzą, co się z nią stało.

"Śledztwo w sprawie porwania Emanueli, wszczęte teraz, po 40 latach, może trwać bardzo krótko, pod warunkiem że będzie towarzyszyć mu szczerość i chęć oddania sprawiedliwości Emanueli. Długie przesłuchania w Watykanie nie będą potrzebne, bo oni znają prawdę, wystarczy, że ją ujawnią. Jeśli jest inaczej, liczę na jak najszybsze wezwanie mnie na zeznania" - napisał Orlandi w mediach społecznościowych. "Nie mogę nie być zadowolony z obecnej sytuacji. Tak jak zawsze wolę myśleć pozytywnie i widzieć szklankę do połowy pełną" - dodał.

Pietro Orlandi od prawie 40 lat szuka zaginionej siostryTVN24

W rozmowie z telewizją Sky TG24 Pietro Orlandi zaznaczył, że nowością jest fakt, iż Watykan będzie prowadził własne postępowanie. - To nie wznowienie śledztwa, ale pierwszy raz, kiedy śledczy z państwa watykańskiego oficjalnie zajmą się sprawą porwania, więc tak, oczywiście, cieszę się z tych informacji - podkreślał.

Prokuratorzy z Rzymu dwukrotnie próbowali rozwikłać tajemnicę zniknięcia dziewczyny i dwukrotnie polegli. Oba postępowania zostały umorzone ze względu na brak dowodów, pierwsze w 1997, kolejne w 2015 roku.

Śmierć papieża, premiera książki... "Przypadek?"

Według pełnomocniczki rodziny, moment ogłoszenia przez Watykan obecnej, przełomowej decyzji nie jest przypadkowy. - Zastanawiamy się, dlaczego postanowili wszcząć śledztwo akurat teraz, kilka dni po pogrzebie Ojca Świętego Benedykta XVI. No i czy ma to związek z premierą książki jego osobistego sekretarza, arcybiskupa Georga Gänsweina, która odbędzie się za trzy dni [w czwartek, książka ma tytuł "Cała prawda"- red.]. Przypadek? - ironizowała Laura Sgrò, prawniczka rodziny, w rozmowie z dziennikarzem portalu fanpage.it.

Pietro Orlandi twierdzi, że i arcybiskup Gänswein, i Benedykt XVI wiedzieli o losach Emanueli, ale woleli milczeć. - Joseph Ratzinger nie wspomniał o niej publicznie ani razu - mówił w październiku Orlandi w rozmowie z portalem today.it. - A ja wiem, że na biurku Gänsweina leżała przezroczysta teczka z napisem "Raport: Emanuela Orlandi" - twierdził, powołując się na swoje źródła.

Watykan miał obawiać się dokumentu

Włoskie media przypominają inne wydarzenia z ostatnich miesięcy, które mogły przyczynić się do tego, że w ostatni poniedziałek Watykan ogłosił, iż prokurator Alessandro Diddi podejmie się zbadania sprawy.

Głośnym echem odbił się dokument o zaginięciu Emanueli, jaki wyemitowała w październiku platforma streamingowa. Serial w kilku odcinkach opowiada historię dziewczyny, porządkuje najważniejsze wydarzenia i zwroty akcji w sprawie, oddaje głos wielu świadkom. Kluczowym zdaje się anonimowa kobieta, przyjaciółka Orlandi, która opowiada o wstydliwym wyznaniu Emanueli. Miała od niej usłyszeć, że podczas jednego ze spacerów na terenie Watykanu osoba z bliskiego kręgu znajomych ówczesnego papieża Jana Pawła II próbowała się do niej "zbliżyć" - miała na myśli przekroczenie granic intymności.

Kobieta nigdy wcześniej nie opowiadała o tej rozmowie sprzed lat. - Przekonałem ją, by zrobiła to publicznie, bo wydawało mi się to ważne - relacjonował Pietro Orlandi w rozmowie z today.it. - Kiedy powstawał serial, odebrałem telefon od osoby z wewnątrz Watykanu. Ten ktoś pytał mnie, czy wiem coś o trwającej produkcji, czy będę się tam wypowiadał... Kiedy zapytałem, dlaczego docieka, przyznał, że w Watykanie "jest niespokojnie, że boją się, że coś wyjdzie" - relacjonował Pietro.

Emanuela Orlandi zginęła, gdy miała 15 latTVN24

Niedługo po emisji dokumentu, 20 grudnia, Pietro Orlandi i mecenas Laura Sgrò udali się do siedziby włoskiego parlamentu, gdzie razem z deputowanymi złożyli wniosek o powołanie komisji do zbadania trzech nierozwiązanych spraw dotyczących młodych Włoszek: Emanueli Orlandi, Mirelli Gregori (również zaginęła bez śladu w 1983 roku) i Simonetty Cesaroni (ktoś zamordował ją w 1990 roku). Komisja jeszcze nie powstała, ale nazwisko "Orlandi" znów powtarzały wszystkie krajowe media. - Watykan wie o tej sprawie o wiele więcej, niż mówi. Czas najwyższy, aby wziął udział w dyskusji - mówił w grudniu Carlo Calenda, lider liberalnej partii Azione.

Utrudniony kontakt z prokuratorem i tajemnicza wymiana wiadomości

Przez ostatnie lata Orlandi i Sgrò próbowali nawiązać kontakt z papieżem Franciszkiem, prosząc go o spotkanie. - W listopadzie 2021 roku napisaliśmy do niego list, w którym zakomunikowaliśmy, że jesteśmy w posiadaniu nowych dowodów, które chcielibyśmy mu przedstawić. Po dwóch miesiącach odpisał, żebyśmy poinformowali o tym fakcie prokuratora, przekierowując do niego sprawę. (...) Tak zrobiliśmy, ale od tamtej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - relacjonował w poniedziałek brat Emanueli w rozmowie z portalem ilfattoquotidiano.it.

Postanowił, że część tych nowych dowodów przekaże mediom. - Chodzi o rozmowę w komunikatorze WhatsApp, do której dotarliśmy. To wymiana zdań pomiędzy dwiema osobami z bardzo bliskiego kręgu papieża. Wiadomości pochodzą z 2013 i 2014 roku - tłumaczy Pietro Orlandi i przedstawia ich fragmenty.

"Pamiętaj, musimy skserować te dokumenty dotyczące Emanueli. (...) Kto ma teraz opłacać tych cmentarnych rabusiów, skoro musimy ich opłacać w tajemnicy? Papież Franciszek mówi, żebyśmy dalej robili to, co robimy, ale to my wykonujemy te czynności, więc co teraz? (...)"

"Musimy powiedzieć o tym Gianiemu, szefowi żandarmerii (...)".

"Nie, nie rób tego. Orlandi to poważna sprawa, Papież jest po naszej stronie i każe nam dalej robić to, co robimy(...)"

Według Orlandiego rozmowa może dotyczyć grobu na cmentarzu Campo Santo Teutonico, w którym rodzina szukała kości Emanueli po anonimowym liście od tajemniczego informatora.

Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalne
Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalneNagranie z 2019 roku

Według Agcy była kartą przetargową, a teraz żyje w klasztorze

Swoje "pięć groszy" dorzucił we wtorek Ali Agca, który w 1981 roku przeprowadził zamach na życie Jana Pawła II.

Agca był jedną z kluczowych osób w pierwszym śledztwie w sprawie Orlandi, prowadzonym w latach 90. przez rzymską prokuraturę. Dlaczego? Według jednej z wersji (na którą ostatecznie nie znaleziono dowodów) Emanuela miała być ofiarą międzynarodowego spisku terrorystów. Miesiąc po zniknięciu dziewczyny w 1983 roku do Watykanu zaczęli dzwonić domniemani porywacze. Mieli twierdzić, że przetrzymują Orlandi i wypuszczą ją na wolność, jeśli papież Jan Paweł II wstawi się za Mehmetem Ali Agcą i ten wyjdzie na wolność. Tak się nie stało. Nie wiadomo nawet, czy rozmówcy mówili prawdę i rzeczywiście więzili Emanuelę.

Teraz Ali Agca twierdzi że "nie porwali jej żadni terroryści". - Stała się ofiarą nieznanego do tamtej pory spisku. Nie doświadczyła nigdy żadnej przemocy, traktowano ją zawsze po ludzku. La magliana [nazwa klanu mafijnego - red.] ani wątek pedofilski nie mają tu żadnego znaczenia... Emanuela była częścią intrygi, która miała na celu moje uwolnienie w 1983 roku - utrzymuje Ali Agca w rozmowie z dziennikiem "Corriere della Sera".

- Chciałbym powiedzieć głośno w twarz Watykanowi: uwolnijcie ją z zamkniętego klasztoru, w którym żyje i oddaje się modlitwie - kontynuuje.

Mury Rzymu były w 1983 roku oklejone tysiącami plakatów ze zdjęciem dziewczynyZdjęcie policyjne (domena publiczna)

W sobotę urodziny Emanueli

Prawniczka Laura Sgrò i członkowie rodziny Orlandich w środę w Watykanie złożyli wniosek, w którym oficjalnie proszą o spotkanie z prokuratorem Alessandro Diddim. Pietro Orlandi już 2 stycznia, za pośrednictwem mediów społecznościowych, zaprosił wszystkich chętnych na "siedzące" publiczne zgromadzenie, które ma się odbyć w sobotę 14 stycznia - w dzień 55. urodzin Emanueli. Mężczyzna nadal wierzy, że jego siostra żyje.

"Widzimy się w sobotę o 16.30 przy Largo Giovanni XXIII, aby wspomnieć Emanuelę i przypomnieć sobie nawzajem o tym, że na drodze do poznania prawdy nie cofniemy się nigdy nawet o krok" - napisał.

Autorka/Autor:ww//rzw

Źródło: tvn24.pl, Corriere della Sera, Adnkronos, Skytg24

Źródło zdjęcia głównego: wikimedia, lastampa.com/archivio-storico