Miał być przełom, jest kolejna zagadka. "Gdzie są ciała?"


W Watykanie otwarto w czwartek dwa groby w poszukiwaniu Emanueli Orlandi, która zaginęła w czerwcu 1983 roku. Nie dość, że nie znaleziono ciała dziewczyny, to w nagrobkach nie ma też śladu po dwóch księżnych, które powinny się tam znajdować. - Dlaczego tyle osób skierowało nas na ten cmentarz? Czy krewni księżnych wiedzieli, że wewnątrz nie ma ciał? - pyta Pietro Orlandi, brat Emanueli.

Emanuela Orlandi zaginęła 22 czerwca 1983 roku. Nastolatka wyszła do szkoły na lekcje gry na flecie i nigdy nie wróciła do domu. Kobiety (dziś ma lub miałaby 51 lat) od 36 lat szuka rodzina.

W czwartek chwilę po godzinie 8 rano kilkanaście osób - reprezentanci Stolicy Apostolskiej, Żandarmerii Watykańskiej, rodzina Emanueli i świeccy pracownicy Watykanu - weszli na mały cmentarz Campo Santo Teutonico, który mieści się tuż obok bazyliki Świętego Piotra.

Latem ubiegłego roku prawniczka rodziny Orlandi, Laura Sgrò, otrzymała anonimową przesyłkę: zdjęcie figury anioła z tabliczką z napisem "Requiescat In Pace" i krótką notkę, w której ktoś napisał: "szukajcie tam, gdzie wskazuje anioł". To ta wskazówka kazała myśleć bliskim Emanueli, że szczątki dziewczyny mogą znajdować się na Campo Santo Teutonico.

Po krótkiej modlitwie rozpoczęto odkrywanie nagrobków. Dwóch, nie jednego - taką decyzję podjął Watykan. Duchowni chcieli mieć pewność, że będą szukać ciała dziewczyny pod odpowiednią płytą nagrobną.

Campo Santo Teutonico Google Maps

"To nie może zakończyć się w ten sposób"

Prace trwały cztery godziny. Po godzinie 12 bliscy Emanueli wyszli do dziennikarzy czekających przed Campo Teutonico.

- Po zdjęciu płyty z pierwszego grobu pracownicy kopali w ziemi na głębokość około 30 centymetrów. Odkryli, że pod spodem znajduje się wydrążony dół, miał rozmiary około 3 metry na 4. Był jednak kompletnie pusty. W przypadku drugiego z grobów wystarczyło tylko otworzyć wierzch sarkofagu - w nim również nic nie było - powiedział tuż po wyjściu z cmentarza Pietro Orlandi, brat Emanueli.

- To wstyd, że po 36 latach w sprawie Emanueli nie doświadczyliśmy sprawiedliwości. Musi zostać odnaleziona - podsumowała Laura Sgrò.

Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalne
Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalneFilip Mikołajczak

Brat Emanueli nie krył rozczarowania odkryciem. - Otrzymywaliśmy dokładne wskazówki, nie tylko te zawarte w anonimowym liście, ale też od źródeł z wewnątrz Watykanu - jako miejsce pochówku wskazywały właśnie ten grób. Ta sprawa nie może zakończyć się w ten sposób. Dlaczego tyle osób skierowało nas na ten cmentarz? Czy krewni księżnych wiedzieli, że wewnątrz nie ma ciał? Gdzie są? - pytał.

Chodzi o księżną Sophie von Hohenlohe (zmarłą w 1836 roku) i Carlottę Federikę Meklemburską (zmarłą w 1840 roku), które - jak do tej pory uważano - spoczęły we wskazanych mogiłach.

Zamieszani: Papież, zamachowiec, boss mafii

Historia zaginięcia Emanueli Orlandi od 36 lat nie daje spokoju jej bliskim. W tajemniczej sprawie poszukiwań drobnej brunetki pojawiało się wiele tropów, jednak żaden z nich nie zbliżył śledczych do rozwiązania zagadki.

22 czerwca 1983 roku 15-letnia wtedy dziewczyna wyszła z domu na lekcję gry na flecie. Nigdy z niej nie wróciła. Wiadomo, że tego samego popołudnia zaczepił ją jakiś mężczyzna i zaproponował pracę: obnośną sprzedaż kosmetyków. Jego tożsamości nie udało się ustalić do dziś.

Miesiąc po zniknięciu dziewczyny do Watykanu zaczęli dzwonić domniemani porywacze, twierdzili, że przetrzymują Orlandi i wypuszczą ją na wolność, jeśli papież Jan Paweł II wstawi się za Mehmetem Ali Agcą i ten wyjdzie na wolność. Tak się nie stało. Nie wiadomo nawet, czy rozmówcy mówili prawdę i rzeczywiście więzili Emanuelę.

Przez lata śledczy zakładali różne wersje wydarzeń: to miała być sprawa wewnętrzna Watykanu, w której nieznani porywacze chcą szantażować duchownych. Później przyjęli wersję, która mówiła, że zniknięcie Emanueli to mała część układanki międzynarodowych porachunków grup terrorystycznych (wątek nieznanych do dziś grup, które chciały uwolnienia Alego Agcy). W grę wchodziła też samowolna ucieczka dziewczyny i przypadkowe porwanie.

W 1997 roku sprawę zaginięcia Emanueli umorzono ze względu na brak dowodów.

W 2012 roku otwarto grób Enrico de Pedisa, bossa mafijnej Bandy della Magliana, ale tam również nie odnaleziono szczątków Emanueli Orlandi.

 
Ulotka na temat zaginięcia Orlandi wikipedia.org

Autor: ww, fm//kg / Źródło: tvn24.pl, Reuters