Wtorkowe wybory do Kongresu okazały się porażką demokratów i prezydenta Baracka Obamy, pozostawiając Biały Dom w jeszcze większej izolacji. Wciąż są jednak szanse na ponadpartyjną współpracę w wybranych kwestiach - ocenia prasa w USA i Wielkiej Brytanii.
Republikanie przejęli kontrolę nad Senatem i demokratycznymi stanami takimi jak Maryland, Illinois i Massachusetts; to wynik upokarzający dla Obamy. "Prezydenta czekają teraz dwa lata mocowania się ze zjednoczonym republikańskim Kongresem i jednoczesnego kontrolowania demokratów, który szybko obarczyli go winą za wyborczy wynik" - pisze "Financial Times" w czwartkowym komentarzu redakcyjnym.
W podobnej sytuacji znajdował się inny demokratyczny prezydent Bill Clinton, którego demokraci w 1994 r. utracili kontrolę nad Izbą Reprezentantów. Clinton przejął wówczas część republikańskich postulatów (np. zaostrzenie warunków przyznawania świadczeń socjalnych), dzięki czemu jego partia z czasem odzyskała w Kongresie wcześniej utracone poparcie. Różnica między Clintonem a Obamą jest taka, że Clinton miał na to półtorej kadencji, podczas gdy Obamie zostały już tylko dwa lata prezydentury, co rodzi obawy, że będzie przez ten czas ignorowany zarówno przez republikanów, jak i Demokratów - ocenia "FT".
Będzie można dzielić republikanów?
Na korzyść Obamy przemawiają jednak trzy czynniki. Po pierwsze, Partia Republikańska jest głęboko podzielona, co prezydent może wykorzystać, odwołując się do jej pragmatycznego skrzydła. Nowy przywódca republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell to "praktyczny polityk, który chce zapunktować. Obama powinien podjąć z nim współpracę w sprawie przyspieszenia prac nad globalnymi porozumieniami handlowymi, reformą podatku dochodowego od osób prawnych czy ustabilizowaniem procesu budżetowego". Po drugie, zdaniem "FT" Obama może i powinien odnowić swoją administrację. "Biały Dom obecnie wypełniają weterani z jego pierwszej kampanii prezydenckiej w 2008 r. (...) Obama już dawno powinien był wprowadzić nowe talenty i perspektywy" - pisze dziennik.
Po trzecie, Obama powinien zachować swobodę decydowania w sprawach polityki zagranicznej. "Prezydenci często wykorzystują drugą kadencję, by podróżować po świecie, unikając w ten sposób problemów w kraju. (...) Obama ma szansę osiągnąć postęp w sprawie Partnerstwa Transpacyficznego; zbliża się też ostateczny termin negocjacji atomowych z Iranem. Przełom w tej sprawie miałby wymiar historyczny" - podkreśla gazeta.
Jak się będzie układać?
Również "New York Times" w artykule redakcyjnym w czwartek skupia się na dziedzinach, w których współpraca między demokratycznym prezydentem i zdominowanym przez republikanów Kongresem byłaby możliwa. Wymienia w tym kontekście Partnerstwo Transpacyficzne i zmiany w podatku od osób prawnych, a także przeznaczenie funduszy na walkę z epidemią eboli oraz formalne zatwierdzenie działań wojskowych przeciw dżihadystom z Państwa Islamskiego. Obie strony nie zgadzają się w sprawie imigracji, regulacji dla biznesu i branży energetycznej czy reformy służby zdrowia, sztandarowego osiągnięcia Obamy. Prezydent zapowiedział, że nie zgodzi się na "wypatroszenie prawa o opiece zdrowotnej i nie ma powodu, by się zgadzał". "Wyborcy pokazali, że chcą, by obie partie przestały ze sobą walczyć i przyłożyły się do pracy, a nie likwidowały postępy poczynione w ostatnich sześciu latach" - podsumowuje "New York Times".
"Z wyborczej porażki Obamy nie powinien się cieszyć Putin"
Jak ocenia z kolei francuski dziennik "Le Monde", Obama wydaje się osłabiony w polityce krajowej, co może mieć wpływ na jego pozycję na arenie międzynarodowej. W ocenie "Le Monde" "z wyborczej porażki Obamy nie powinien się cieszyć (prezydent Rosji) Władimir Putin". "Republikańska większość (w Kongresie) (...) może chcieć występować przeciw Rosji z jeszcze większym zdecydowaniem niż Biały Dom, a szczególnie forsować politykę zaostrzonych sankcji gospodarczych (wobec Moskwy) ze względu na jej politykę na Ukrainie" - ocenia francuski dziennik.
Autor: mtom / Źródło: PAP