W lipcu na Wyspy Kanaryjskie mają polecieć pierwsi turyści z elektronicznym paszportem zdrowia. Aplikacja w telefonie ma zawierać pełne dane dotyczące stanu zdrowia pasażera. To może uratować turystyczne biznesy, które są w zapaści. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Turystów na Wyspach Kanaryjskich jeszcze nie ma, ale jest już zielone światło dla częściowego otwarcia kawiarni. - Czujemy lekką ulgę, że może w końcu będziemy mogli coś zarobić. Mam dziesięciu pracowników i rachunki do płacenia – mówi właściciel baru Jose Antonio Trujullo. Nadzieję, że w końcu na wyspach pojawią się turyści rozbudziły doniesienia o pierwszym pilotażowym locie dla zdrowych pasażerów.
Światowa Organizacja Turystyki i rząd Wysp Kanaryjskich ustalili, że taki lot odbędzie się w lipcu. Kierunek nieprzypadkowy - branża turystyczna to prawie połowa tamtejszego PKB. "Wyspy Kanaryjskie staną się w ten sposób światowym laboratorium w procesie budowania bezpiecznej branży turystycznej" – mówi minister turystyki Wysp Kanaryjskich Yaiza Castilla.
Nie wiadomo jeszcze, skąd i na którą wyspę przyleci samolot, a także ilu turystów wejdzie na pokład. Wiadomo, że pasażerowie będą musieli wcześniej zainstalować w telefonach aplikację, w której będą mieli wyniki badań na koronawirusa. Badania będą musiały być przeprowadzone w oficjalnych ośrodkach zdrowia. Dane pasażera mają być zaszyfrowane i bezpieczne, ale nie wszyscy w to wierzą. - Powstają oczywiście dodatkowe pytania o prywatność, konieczność aplikacji, do jakich jeszcze informacji na naszym telefonie ta aplikacja będzie miała dostęp – mówi ekspert rynku lotniczego Eryk Kłopotowski.
Doniesieniom o aplikacji przygląda się cały podróżniczy świat, bo jeśli wszystko się uda i turyści nie zawiozą na wyspy kolejnych ognisk koronawirusa, może to być nowy sposób na ożywienie ruchu lotniczego na świecie. - Oczywiście wielkim plusem jest to, co zapowiadają linie lotnicze: że będą loty w maseczkach, w rękawiczkach, ozonowanie wnętrza samolotu po całym dniu lotów, ale jak to w praktyce będzie wyglądać, czas pokaże – mówi podróżnik Michał Cessanis.
Na razie praktyka wygląda tak, że samoloty jeśli lecą, na przykład w ruchu krajowym, to ze sporym obłożeniem. Na wznowienie reszty lotów czeka cały świat. Straty linii lotniczych szacuje się na ponad 300 miliardów dolarów. - Mówi się, że powstaną pewnego rodzaju banki regionalne, które pozwolą na przemieszczanie się w danym regionie – zwraca uwagę Eryk Kłopotowski.
To oznaczałoby znacznie wolniejszy powrót do stanu sprzed pandemii i dalsze straty nie tylko dla linii lotniczych. - Tamten rok był rekordowym, bo połowa Polaków wyjechała na wakacje, z czego połowa wyjechała za granicę – dodaje Eryk Kłopotowski. Wytyczne dotyczące przywracania ruchu lotniczego w środę ma ogłosić Unia Europejska.
Źródło: TVN24