Iracki plan szybkiego odbicia Ramadi z rąk Państwa Islamskiego jest śmieszny - przyznał w wywiadzie dla "The Telegraph" charyzmatyczny dowódca milicji szyickich Hadi al-Ameri, który po klęsce amerykańskiej strategii w walce z dżihadystami wyrasta na najważniejszego irackiego dowódcę wojskowego.
Zdobycie w połowie maja miasta Ramadi, stolicy największej irackiej prowincji Anbar, przez siły Państwa Islamskiego (IS) to poważna porażka walczących z nim wojsk rządowych wspomaganych z powietrza przez USA i sprzymierzone państwa arabskie.
Doszło do tego w sytuacji, gdy skłócone ze sobą siły polityczne w Iraku, reprezentujące dwie wrogie grupy religijne: sunnitów i szyitów, zdają się być bardziej zainteresowane walką ze sobą nawzajem niż z dżihadystami.
Lider bojówek szyickich
Ameri jest liderem Sił Ludowej Mobilizacji (Hashed al-Sha’abi) - grupy zrzeszającej kilkadziesiąt organizacji paramilitarnych, głównie milicji szyickich, które są głównymi siłami sprzeciwu wobec Państwa Islamskiego na poza terenami kurdyjskimi. To także lider szyickiej milicji Organizacja Badr wspieranej przez Iran.
Milicje prowadzą operację mającą na celu odizolowanie Państwa Islamskiego od głównych miast środkowego Iraku. Stara się także odciąć drogi zaopatrzenia dla dżihadystów.
Ameri na fali
Klęska amerykańskiej strategii wobec obrony Ramadi wzmocniło pozycję Ameriego, charyzmatycznego lidera milicji szyickich, który wyrasta na najsilniejszego przywódcę w podzielonym państwie.
W przeciwieństwie do irackiej armii Hashed al-Sha’abi odniosły w ostatnim czasie serię zwycięstw - odbiły m.in. Tikrit, gdzie miały dopuścić się zbrodni wojennych. Po wyparciu dżihadystów z Tikritu rząd obiecywał wyzwolenie całego Anbaru, ale osłabione ubiegłoroczną ofensywą Państwa Islamskiego siły bezpieczeństwa nie zdołały na razie tego dokonać.
Ameri powiedział, że obietnice premiera Hajdara al-Abadiego, że Ramadi zostanie odbite w bardzo krótkim czasie, są "śmieszne". - Ktokolwiek mówi, że można odzyskać Ramadi bez naszej operacji, jest kłamcą - powiedział.
- Amerykanie powiedzieli, że nie pozwolą zająć prowincji Anbar. Mówili, że zagwarantują, że Ramadi nie upadnie. Nie chcemy przelewać krwi naszych ludzi za ludzi, którzy nie chcą pomocy od nas. To dla nich (rządu irackiego - red.) lekcja, że Amerykanie nie ocalą Ramadi. Teraz już wiedzą, że nikt tylko Hashed może odbić Ramadi - powiedział.
Autor: kło\mtom / Źródło: Telegraph