Dla stabilizacji kraju rozstrzygnięcie walki o fotel prezydenta Ukrainy już dzisiaj byłoby optymalnym rozwiązaniem. Druga tura oznaczać będzie kolejne dwa tygodnie niepewności i słabszej władzy centralnej. Nic dziwnego, że na zwycięstwo już w I turze ma nadzieję faworyt Poroszenko. Rozstrzygnięcia już dziś chciałby też Witalij Kliczko.
Lider sondaży przedwyborczych Petro Poroszenko głosował w niedzielę w Domu Oficerów w centrum Kijowa. - Mam nadzieję, że wybory zakończą się po pierwszej turze – powiedział przed oddaniem głosu. Do lokalu wyborczego przeszedł z żoną Maryną i czwórką dzieci.
Cele Poroszenki
Poroszenko oświadczył, że jeśli uda mu się wygrać wybory, będzie robił wszystko, by Ukraina jak najszybciej stała się członkiem Unii Europejskiej. - Uczynię wszystko, by w ciągu roku, dwóch Ukraina wypełniła swe zobowiązania wynikające z umowy stowarzyszeniowej i uzyskała możliwość otrzymania perspektywy członkostwa w UE – powiedział.
Wśród innych, bardzo ważnych zadań nowego prezydenta, wymienił przywrócenie pokoju na wschodzie kraju, który nękany jest przez akcje uzbrojonych prorosyjskich separatystów. - Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest przywrócenie pokoju dla wszystkich obywateli Ukrainy. Ludzie z bronią powinni opuścić miasta i wsie – podkreślił.
Pytany, dokąd uda się z pierwszą wizytą po ewentualnej wygranej w wyborach, powiedział, że pojedzie do donieckiego zagłębia węglowego, Donbasu. To właśnie tam koncentrują się siły prorosyjskie. - Mamy do czynienia z próbami przekształcenia Donbasu w Somalię, ale będziemy działać szybko i efektywnie – oświadczył Poroszenko.
Opowiedział się jednocześnie za dialogiem z Moskwą. - Rosja jest naszym sąsiadem. Rozmowy o stabilizacji bez dialogu z Rosją są niemożliwe – stwierdził. Poroszenko zapewnił przy tym, że nie uzna aneksji Krymu przez Rosję. - Sytuacja z Krymem jest jasna: Krym był, jest i będzie ukraiński – powiedział faworyt wyborów.
Poroszenko zwrócił uwagę, że w niedzielnych wyborach uczestniczy bardzo wielu ludzi. - Frekwencja w lokalach wyborczych jest bardzo wysoka – zaznaczył.
Kliczko chce być merem
Szef partii UDAR, były zawodowy bokser Witalij Kliczko wyraził nadzieję, że nazwisko nowego prezydenta Ukrainy będzie znane już po pierwszej, niedzielnej turze wyborów szefa państwa. Kliczko kandyduje w wyborach mera Kijowa.
- Mam nadzieję, że w pierwszej turze postawimy dziś kropkę w prezydenckiej kampanii i rozpoczniemy reformy – powiedział Kliczko po oddaniu głosu w lokalu wyborczym w stolicy Ukrainy, gdzie przyszedł wraz z bratem Wołodymyrem i żoną Natalią. – W przeciwnym razie to jeszcze kolejnych 0,5 mld hrywien (130 mln zł), kolejne trzy tygodnie przygotowań do drugiej tury i znów "czarne technologie", które niestety są obecne w ukraińskiej polityce.
Zdaniem Kliczki przedłużanie się kampanii wyborczej nie sprzyjałoby unormowaniu sytuacji na Ukrainie, trwałaby destabilizacja na wschodzie kraju, to zaś mogłoby doprowadzić do "kolejnych ofiar".
- Mamy wielką nadzieję, że w pierwszej turze się rozstrzygnie, kto zostanie na Ukrainie prezydentem. Od władz, od ich legalności zależy stabilizacja sytuacji w kraju – zaznaczył Kliczko.
Wyraził też nadzieję, że na wyborach nie dojdzie do manipulacji i fałszowania wyników wyborów. - Jeśli znów będą przypadki manipulacji, może to doprowadzić do wybuchu społecznego - ostrzegł. Według niego nawet ci, którzy mieliby ochotę dopuścić się czegoś podobnego, uświadomią sobie, że może to się dla nich źle skończyć. Kliczko, który był na drugim miejscu w rankingu kandydatów na urząd prezydenta, zrezygnował z rywalizacji o to stanowisko pod koniec marca i poparł biznesmena Petra Poroszenkę.
Autor: //gak / Źródło: PAP