W niedzielę odbył się pierwszy wiec wyborczy Valerie Pecresse w Paryżu. Wśród tematów poruszonych przez kandydatkę konserwatywnej partii Republikanie na prezydenta Francji znalazły się walka z nielegalną imigracją i obrona francuskiej tożsamości. Pecresse rywalizuje z dwojgiem kandydatów skrajnej prawicy - Marine Le Pen i Erikiem Zemmourem o drugie miejsce w pierwszej turze głosowania.
- Bronię francuskiej tożsamości, tej prawdziwej - podkreślała Pecresse, przemawiając do ok. 7,5 tys. zebranych na wiecu słuchaczy. - Jesteśmy tutaj, razem, by głośno i wyraźnie zapewnić o nadejściu Nowej Francji - zaznaczyła kandydatka Republikanów, deklarując, że chce przynieść krajowi "nową nadzieję" i "pojednanie".
Pecresse po raz kolejny zapowiedziała, że jeżeli zostanie wybrana na prezydenta Francji, odejdzie od centrowej polityki obecnego prezydenta Emmanuela Macrona. Ostrzegła też wyborców przed popieraniem kandydatów skrajnej prawicy, zaznaczając, że tylko konserwatyści są w stanie zjednoczyć Francję i złagodzić polityczne napięcia w kraju.
Kandydatka ponownie przedstawiła twarde stanowisko wobec migracji, podkreśliła, że Marianna - symbol Republiki - "nie miała zasłoniętej twarzy", a osoby, które nielegalnie przekraczają granice, powinny być deportowane. Agencja AP dodaje, że podczas niedzielnego wystąpienia Pecresse posunęła się w swojej retoryce o krok dalej i poparła pomysł budowania murów granicznych, by uszczelnić granice Unii Europejskiej.
Pecresse stara się w ten sposób zdobyć głosy zarówno konserwatystów, jak i skrajnej prawicy, a niedzielny wiec miał podnieść jej spadające notowania sondażowe i pomóc nadrobić dystans do skrajnie prawicowej kandydatki na prezydenta Marine Le Pen i Macrona, który oficjalnie nie ogłosił jeszcze swojego startu w wyborach. Urzędujący prezydent musi to formalnie zrobić do 4 marca.
Rywale Macrona krytykują brak oficjalnego ogłoszenia jego kandydatury, zarzucając mu grę nie fair i prowadzenie nieoficjalnej kampanii wyborczej, wspieranej przez sprawowany przez niego obecnie urząd.
Pecresse ogłosiła, że jej pierwszą decyzją jako prezydent byłoby zniesienie obowiązującego we Francji 35-godzinnego tygodnia pracy, by umożliwić ludziom dłuższą pracę i większe zarobki.
Krytykowana często za zbyt technokratyczny wizerunek Pecresse zakończyła poważną przemowę kilkoma osobistymi akcentami - pisze agencja AFP. - Jestem nieugiętą francuską kobietą, nic mnie nie powstrzyma - zapewniła swoich zwolenników.
Wybory prezydenckie we Francji. Walka o drugą turę
Kandydatka Republikanów jest obecnie szefową władz stołecznego regionu Ile-de-France, wcześniej sprawowała funkcje m.in. minister szkolnictwa wyższego i rzeczniczki prasowej rządu za prezydentury Nicolasa Sarkozy'ego.
Pecresse rywalizuje z dwojgiem kandydatów skrajnej prawicy - Le Pen i Erikiem Zemmourem o drugie miejsce w pierwszej turze głosowania, co pozwoliłoby jej konkurować z prowadzącym w sondażach Macronem w drugiej turze wyborów.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich w kraju odbędzie się 10 kwietnia, a druga dwa tygodnie później.
Źródło: PAP