Debata jest szczególnie istotna dla Kamali Harris, dlatego że postrzega się ją jako trochę mniej znaną. Chyba zaś każdy wyrobił już sobie opinię na temat Donalda Trumpa. Szacuje się, że nie ma już za bardzo jak znacząco zmienić swojego wyniku - mówił dziennikarz TVN24 i TVN24 BiS Michał Sznajder. Prezenter "Faktów" TVN Piotr Kraśko ocenił, że "Europa trochę nie docenia" Harris, która, jak mówił, wygrywała wybory na prokuratora i jest doświadczona w debatach. Zauważył, że być może Trump skorzysta z wiedzy Tulsi Gabbard, która w przeszłości rywalizowała z Harris, żeby atakować ją "z nieoczekiwanej dla niej strony".
Transmisja debaty od godziny 3 w nocy w TVN24 GO w dwóch wersjach - oryginalnej i z tłumaczeniem.
Debata Harris-Trump. Ta rozpocznie się we wtorek w Filadelfii punktualnie o godzinie 21 (w Polsce godzina 3 w nocy 11 września). Jest organizowana przez telewizję ABC News, a jej moderatorami będą David Muir oraz Linsey Davis - prowadzący programu informacyjnego "World News Tonight". Całość potrwa 90 minut i zostanie przerwana dwoma blokami reklamowymi.
Debata odbędzie się niecałe trzy miesiące po tej Joe Bidena i Donalda Trumpa w Atlancie - pierwszej w historii, która w efekcie zakończyła kampanię jednego z kandydatów.
"Niepowtarzalna okazja Harris, by ustabilizować swoją dobrą passę"
Jak mówił we wtorek rano we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 Michał Sznajder, "szacuje się, że taka jedna debata warta jest 20 dni kampanii i to jest szczególnie istotne dla Kamali Harris, dlatego że ona jest postrzegana jako trochę mniej znana".
Zauważył, że "w Stanach Zjednoczonych, chyba na całym świecie, każdy wyrobił już sobie opinię na temat Donalda Trumpa". - I też szacuje się, że on nie ma już za bardzo jak zmienić znacząco swojego wyniku - dodał.
- Jak zauważył jeden z amerykańskich komentatorów, Donaldowi Trumpowi poparcie nie spadło wtedy, gdy ława przysięgłych uznała go winnym, ale też nie wzrosło, gdy prawie został zamordowany w zamachu - mówił Sznajder.
Dodał, że w przypadku Harris z sondaży wynika, że "ona musi pokazać się z takiej strony, która pozwoli wyborcom na to, żeby jej zaufali, żeby zobaczyli jej kompetencje". Podkreślił, że "to jest największa możliwa scena, na jaką ona może liczyć już do wyborów", bo - jak zauważył - w tej chwili to jest jedyna zaplanowana debata, a wybory już za niecałe dwa miesiące.
Dziennikarz mówił, że wiceprezydent USA musi kierować swój komunikat do wyborców albo umiarkowanych, albo niezdecydowanych. - To jest jej niepowtarzalna okazja, by ustabilizować taką swoją dobrą passę, która ostatnio troszkę spowolniła - ocenił. - Teraz niektórzy mówią, że to może być przedłużenie albo koniec miesiąca miodowego Kamali Harris - dodał.
Trump "jak buldożer", Harris "umie zachować zimną krew"
Sznajder zauważył, że Harris i Trump "to są bardzo różni zawodnicy". - Donald Trump słynie z tego, że jest chaotyczny i niezdyscyplinowany - powiedział. Ocenił, że to jest "taki trochę buldożer".
- Z drugiej strony musimy pamiętać, że on ma refleks - dodał. - On jest takim człowiekiem, który rozumie media, rozumie telewizję, on był gwiazdą reality show i rozumie, jak przemycać takie zgrabne, jednozdaniowe strzały (...). Potrafi być zabawny, jak chce - mówił dziennikarz.
Nawiązał też do debaty Trump-Biden. - To był mecz, który Biden przegrał, bo strzelił sobie 10 bramek samobójczych, a Donald Trump niewiele razy musiał go tam dźgać i uderzać, ale był taki jeden cios, który był nokautujący: jak spojrzał na Bidena i powiedział: ja nie wiem, co on właśnie powiedział - wspomniał Sznajder. - Trump potrafi takie rzeczy robić - ocenił.
- To jest o tyle istotne, że Donald Trump kieruje swoją strategię medialną przede wszystkim do odbiorców internetowych, często do młodych facetów, którzy później to biorą, podają dalej i to ma naturalne, duże zasięgi - powiedział.
Zdaniem dziennikarza Kamala Harris "też nie jest bez szans". Przypomniał, że jest byłą prokurator. - Zrobiło się o niej głośno za czasów senackich, gdy była panią senator i ona przesłuchiwała między innymi prokuratora generalnego za czasów Donalda Trumpa. On po trzech minutach wręcz miał chyba ochotę rzucić ręcznik na ring, po prostu kończąc walkę, bo ona go tak strasznie pokonała, tak go zaczęła łapać - powiedział Sznajder.
Dodał, że podobnie było w przypadku kandydata Trumpa do Sądu Najwyższego. - Największy łomot, mówiąc tak trochę nieładnie, dostał właśnie od niej - powiedział dziennikarz.
Jego zdaniem, Harris "będzie pamiętała o tym, że w jej interesie jest nie dać się sprowokować". - I ona umie nie dać się sprowokować - dodał.
- Gdy Donald Trump kilka tygodni temu zasugerował, że Kamala Harris na potrzeby polityki, w cudzysłowie stała się "czarna", że wcześniej mówiła, że jest innego pochodzenia etnicznego, a teraz stała się nagle czarna, to ona po pierwsze nie połknęła tej przynęty, po drugie wykorzystała to, żeby pokazać: "no patrzcie, to cały on". I to się bardzo spodobało - zauważył Sznajder.
- Ona umie zachować zimną krew i będzie chciała sprawić, żeby on nie zachował zimnej krwi. Żeby ci wszyscy wyborcy niezdecydowani zobaczyli Donalda Trumpa w tej wersji, która jest najbardziej korzystna dla Kamali Harris, żeby zobaczyli człowieka nieokrzesanego, chamskiego, wulgarnego, chamskiego wobec kobiet. Na tym nie ma punktów do zdobycia. Ona będzie w tym kierunku szła - ocenił dziennikarz TVN24 BiS.
- Jeżeli to będzie jedyna debata, to możemy spodziewać się naprawdę mocnego wyniku. Tym bardziej, że ostatnia była historyczna. Aż do tej debaty Biden-Trump mówiło się, że debaty nie mają aż tak wielkiego znaczenia. A tutaj po raz pierwszy wydarzyła się sytuacja, w której komuś poszło tak źle, że to przypieczętowało konieczność wycofania się z wyścigu - powiedział Sznajder.
"Europa trochę nie docenia Kamali Harris"
Dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko pytany o wagę debaty, ocenił że "nigdy nie była większa". - Do tej pory uważano, że najważniejsza debata w historii amerykańskiej polityki i w ogóle w historii Stanów Zjednoczonych to była ta z 1960 roku, Nixon - Kennedy - powiedział.
- Ale być może tamta debata miała trochę inny przebieg, niż my to sobie w głowach układamy po tylu już latach od tamtych wydarzeń. Bo co ciekawe, wtedy ci, którzy słuchali tej debaty w radiu, a to była mniej więcej połowa Amerykanów (...) uważali, że lekko, ale wygrał Nixon. Czyli kluczowe dla zwycięstwa Kennedy'ego wśród tych, którzy oglądali tę debatę w telewizji, było tak naprawdę to, jak on się prezentował - dodał.
- Ale nigdy nie było takiej debaty, która miałaby tak natychmiastowy wpływ na bieg kampanii wyborczej, jak ta debata, która się odbyła ostatnio, Trump-Biden. Coś takiego nigdy się jeszcze nie wydarzyło, żeby debata zdecydowała o tym, że zmienia się kandydat, który właściwie był murowany. Nikt sobie nie wyobrażał, że istnieje jakiekolwiek pole manewru, ale ta debata była tak fatalna, że po raz pierwszy w historii Ameryki do tego doszło - mówił Kraśko.
Na uwagę, że jeden z amerykanistów powiedział, że Harris musi pokazać siebie, a Trump musi schować siebie ze swoje prawdziwe oblicze, Kraśko powiedział, że "to jest bardzo ciekawe, bo toczyła się zażarta dyskusja między sztabami Kamali Harris i Donalda Trumpa o mikrofony". - Czy tak jak w debacie Biden-Trump, one powinny być wyłączone, kiedy mówi rywal, żeby nie było słychać czyjegoś pomruku i niestosownych być może komentarzy - dodał. Zauważył, że sztab Kamali Harris walczył o to, żeby mikrofony były włączone, bo bardzo liczy na to, że kiedy będzie przemawiała Kamala Harris, Donald Trump "powie coś w swoim stylu", czyli na przykład "ale ona jest wstrętna".
W ocenie dziennikarza, "Europa trochę nie docenia Kamali Harris z jednego powodu". - Oczywiście, że nie było w historii kandydata tak przygotowanego do debat jak Trump dzisiaj, bo on ma za sobą te z roku 2016, 2020 i już debatę z tej kampanii wyborczej. Ale pamiętajmy, że w Stanach jest inaczej niż w Polsce - zaznaczył.
- Jeżeli ona (Harris-red.) była prokuratorem, to nie jest tak jak u nas, gdzie prokuratorzy są wskazywani, ktoś nominuje ich na wyższe stanowiska. W Stanach musisz wygrać wybory. Nie na prokuratora generalnego, bo tego wskazuje prezydent oczywiście, ale na prokuratora okręgowego, prokuratora stanowego. Ona wygrywała wybory - podkreślił Kraśko.
Jak mówił, "to była zażarta, ciężka walka, kiedy ona musiała spotykać się w debacie, zdobyć nominację wśród kandydatów Partii Demokratycznej, potem pokonać kandydata Partii Republikańskiej". - To się działo dwukrotnie w San Francisco. Dwukrotnie, kiedy walczyła o urząd prokuratora stanu Kalifornia. Potem walczyła o nominację jeszcze w wyborach w 2020 roku w Partii Demokratycznej. Potem była kandydatką wiceprezydentem. Więc to jest osoba niebywale doświadczona w debatach - dodał.
- I ja bym nie lekceważył debat nawet na poziomie ubiegania się u rząd prokuratora okręgowego San Francisco - powiedział.
Kraśko zwrócił uwagę na to, kto przygotowuje Trumpa do debaty. Jak mówił, to między innymi kongresman Matt Gaetz z Florydy, "niebywale ekspresyjny polityk" oraz Tulsi Gabbard, która "kiedyś rywalizowała razem z Kamalą Harris o nominację Partii Demokratycznej".
- I ona, lepiej niż ktokolwiek inny być może, zna biografię Kamali Harris. Wszystkie jej dokonania jako prokurator, najpierw okręgowy w San Francisco, a potem prokurator stanowy - dodał. Jak mówił, "być może Trump skorzysta z wiedzy Tulsi Gabbard, żeby atakować Harris z nieoczekiwanej dla niej strony".
Odniósł się także do przygotowań wiceprezydent do debaty. - Ta osoba, która odgrywa rolę Donalda Trumpa, która ją atakuje na różne możliwe sposoby, pewnie możliwe do przewidzenia, ubrana jest w garnitur w stylu Donalda Trumpa i nawet krawat musi być trochę za długi - powiedział dziennikarz "Faktów" TVN.
- Więc nawet taki detal to jest coś, czego trzeba dopilnować w przygotowaniu kandydata do debaty - dodał.
Źródło: TVN24, PAP