Kreml przyznał się do popełnienia błędów w działaniach przy mobilizacji rezerwistów. - Zdarzają się przypadki naruszenia dekretu - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Dodał, że "wszystkie błędy zostaną naprawione".
Ogłoszona w środę w ubiegłym tygodniu przez Władimira Putina "częściowa mobilizacja" oficjalnie ma objąć 300 tysięcy osób. Zdaniem wielu ekspertów treść prezydenckiego dekretu o mobilizacji oznacza, że faktycznie nie będzie ona ograniczona liczbowo. Media i analitycy podkreślają, że po ogłoszeniu "częściowej mobilizacji" zaczęły pojawiać się doniesienia o mobilizowaniu osób, które nie spełniają kryteriów określonych przez resort obrony, na przykład wezwania otrzymują starsi mężczyźni, cywile bez doświadczenia bojowego, chorzy.
W poniedziałek Dmitrij Pieskow przyznał, że "niektóre wezwania rezerwistów zostały wydane przez pomyłkę". Dodał, że błędy były korygowane przez gubernatorów regionalnych i resort obrony. - Zdarzały się przypadki naruszenia dekretu. Przypadki nieprzestrzegania wymaganych kryteriów są eliminowane - oświadczył.
Pieskow wspomniał też, że nic nie wie o jakichkolwiek decyzjach o zamknięciu rosyjskich granic i wprowadzeniu w kraju stanu wojennego. - Na razie nie zapadły żadne decyzje w tej sprawie - powiedział, cytowany przez Reutersa. Media wcześniej sugerowały, że takie kroki mogą zostać podjęte, aby powstrzymać potencjalnych rekrutów, którzy decydują się na ucieczkę.
Decyzja Kremla wywołała masowe protesty Rosjan. Do najbardziej gwałtownych wystąpień przeciwko mobilizacji doszło w ciągu ostatniej doby w Dagestanie na rosyjskim Północnym Kaukazie, gdzie manifestanci starli się z policją, która użyła broni.
Odnotowywane są też ataki na komisariaty wojskowe, wojskowe komendy uzupełnień i budynki administracji państwowej. W mieście Ust-Ilimsk w obwodzie irkuckim 25-latek wyciągnął broń i zaczął strzelać, a szef lokalnej komisji wojskowej został ciężko ranny.
W ubiegłym tygodniu na manifestacjach w środę zatrzymano - według danych organizacji OWD-Info - ponad 1300 osób, większość w Moskwie i Petersburgu. Po weekendzie liczba ta wzrosła - według OWD-Info - do ponad dwóch tysięcy.
Rosjanie zmobilizowani. Do wyjazdu z kraju
W dniu decyzji Putina w Rosji na pniu wyprzedały się bilety lotnicze w jedną stronę, między innymi do Stambułu, Erywania, Tbilisi czy Belgradu.
Rosjanie korzystają także z drogi lądowej. Rosyjska redakcja BBC odnotowała w sobotę, że kolejka samochodów na granicy rosyjsko-gruzińskiej ma już długość 10 kilometrów. W poniedziałek wiceszef regionalnego rządu Osetii Północnej Irbek Tomajew podał, że około 3,5 tysiąca samochodów osobowych czeka na wjazd do Gruzji na przejściu granicznym w miejscowości Wierchnij Łars w rosyjskiej Osetii Północnej.
Również na granicy rosyjsko-fińskiej wzrosła liczba przyjezdnych. Fińska straż graniczna przekazała w poniedziałek, że wschodnią granicę Finlandii przekroczyło w sobotę i niedzielę blisko 17 tysięcy Rosjan. Opisano, że przed najbardziej popularnymi przejściami, w okolicach Lappeenranta czy Imatry, stały po rosyjskiej stronie przez całą noc kilometrowe kolejki samochodów.
Źródło: BBC, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock