Giovanni Palatucci określany mianem "włoskiego Schindlera", męczennik Kościoła katolickiego i jeden ze Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata był w rzeczywistości nazistowskim kolaborantem i przyczynił się do śmierci kilkuset Żydów - dowiedli naukowcy, którzy przypadkiem trafili na dokumenty z okresu II wojny światowej w archiwach chorwackiego miasta Rijeka.
"New York Times" poinformował w piątek o tym, że Palatucci, wbrew rozpowszechnionym i powtarzanym od dekad przekazom o wielkiej pomocy, jaką miał nieść włoskim Żydom ratując nawet 5 tys. osób od śmierci, w rzeczywistości był "aktywnym egzekutorem rasistowskiej machiny" rozpętanej przez Nazistów.
Dokumenty w archiwach miejskich
W ostatnich miesiącach dr Natalia Indrimi, dyrektor centrum kultury włoskich Żydów z Nowego Jorku, weszła jednak w posiadanie setek dokumentów, które pozwoliły jej na odkrycie prawdziwej tożsamości Palatucciego.
Rozpowszechnione fakty od lat mówią o wielkiej roli, jaką "włoski Schindler" w czasie wojny odegrał w adriatyckiej Rijece (dzisiaj w Chorwacji, wtedy w granicach Włoch jako Fiume) sprawując tam funkcję szefa policji.
Między 1940 a 1944 rokiem miał ratować Żydów zmuszanych do przymusowej pracy fałszując i niszcząc ich dokumenty, dzięki czemu uniknęli oni wywózki do obozów koncentracyjnych. Wielu z nich miało znaleźć schronienie u jego wuja, biskupa Kampanii Mario Palatucciego.
Wywiezienie Palatucciego do obozu zagłady w Dachau i jego śmierć na miejscu w 1945 roku w wieku 36 lat pozwoliły utrzymywać przez ponad 60 lat taki obraz człowieka, który - jak wynika z nowych dokumentów - był odpowiedzialny za zbrodnie wojenne.
Bohater, który był katem
Profesor Indrimi przejrzała zapomniane dokumenty złożone w archiwach Rijeki i tak wpadło w jej i jej pomocników ręce mnóstwo materiałów dezawuujących prawdziwą tożsamość Palatucciego.
Naukowcy początkowo szukali odpowiedzi na pytanie, dlaczego w rejonie Rijeki tak sprawnie działała współpraca faszystów i nazistów tropiących Żydów.
Kierunek poszukiwań się zmienił, gdy okazało się, że dokumenty dotyczące Żydów mieszkających w okolicach Rijeki (Fiume) w rzeczywistości istnieją, bo nikt ich nigdy nie zniszczył. Okazało się też, że w okresie II wojny światowej mieszkało ich tam około 500, a nie - jak sądzono i utrzymywano przez lata podtrzymując mit Palatucciego - aż 5000.
Dodatkowo stwierdzono, że aż 80 proc. z nich trafiło do Auschwitz. Takiego odsetka wśród ludności żydowskiej wywiezionej do obozów koncentracyjnych nie miało żadne włoskie miasto w czasie wojny.
"Palatucci blisko współpracował z Niemcami i przez lata zapewniał im najświeższe i najdokładniejsze informacje dotyczące pobytu ukrywających się osób" - stwierdzili naukowcy.
Dzięki badaniom wiadomo też, że do Dachau zbrodniarz, który nie był też szefem policji w regionie, a jednym z czołowych urzędników wprowadzających rządy faszystów w Rijece, trafił nie jako obrońca Żydów, a zdrajca, który po cichu próbował "ułożyć się" z Brytyjczykami tak, by przekazać miasto w ich ręce w momencie dotarcia do niego aliantów.
Watykan go potrzebował
Mit Palatucciego ma ogromne oddziaływanie do dziś. W całych Włoszech ulice i place miast i miasteczek sygnuje jego nazwisko.
Rozpoczął go jego wuj, biskup Kampanii, który w 1952 r. próbował zapewnić emerytury rodzicom zmarłego bratanka. Przedstawił go jako męczennika.
Historia zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, a Watykan na niej skorzystał, szukając wyjścia z ponawianych oskarżeń o antysemityzm za czasów papieża Piusa XII, który w historii jest w dużej mierze obwiniany za bierną postawę Kościoła katolickiego wobec Holokaustu.
Jan Paweł II ogłosił po latach Giovanniego Palatuccio męczennikiem. Instytut Yad Vashem odznaczył go pośmiertnie medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Watykan i Izrael potwierdziły, że nowe informacje dotyczące życia Palatucciego do nich dotarły i już przyglądają się nieznanym dotąd dokumentom.
Autor: adso/iga / Źródło: BBC, New York Times
Źródło zdjęcia głównego: Yad Vashem/Wikipedia