Teorii na temat zniknięcia Katty Skerl, córki szwedzkiego reżysera, było wiele: zemsta faszystowskich młodzieżówek, porwanie dla gwałtu, seryjny zabójca. Na żadną nie znaleziono dowodów, a mnożące się teorie spiskowe i kłamstwa przez 38 lat tylko spowalniały działania śledczych. Ostatni przełom w sprawie jednocześnie irytuje i daje nadzieję.
Okazało się, że jeden ze świadków, uznany - nie bezpodstawnie - za niewiarygodnego, miał rację, przynajmniej w pewnym zakresie. Rzymski fotograf, skazany w przeszłości za krzywoprzysięstwo, od 2015 roku powtarza, że wie, co stało się nastolatką i wie, że ktoś ukradł jej zwłoki. Od siedmiu lat sugerował śledczym, żeby otworzyli grób. Właśnie to zrobili. Okazało się, że tym razem nie kłamał: trumna Katty zniknęła. Kto w 1984 roku udusił dziewczynę drutem i porzucił martwą w błotnistej winnicy? Gdzie jest teraz jej ciało?
Katty Skerl - kim była
"Była jeszcze dzieckiem, w jej pokoju były lalki…" – wspominała matka tuż po śmierci Katty, co cytuje portal fanpage.it.
Może i trzymała w sypialni zabawki, ale w 1984 roku Katty stawała się już dorosłą, świadomą obywatelką Włoch, która chciała mieć wpływ na to, co działo się w jej kraju. Przyjaciele z liceum artystycznego opisywali ją jako energiczną, lubianą, wrażliwą. Zapisała się do FCGI (Federazione Giovanile Comunista Italiana – Federacja Komunistycznej Młodzieży Włoskiej). Warto w tym kontekście pamiętać, że lata 60., 70. i 80. to włoskie "Lata Ołowiu", naznaczone zamachami terrorystycznymi grup faszystowskich i komunistycznych. Społeczeństwo było wtedy mocno podzielone.
17-letnia Skerl była jedną z ciekawych świata, rezolutnych, najśmielszych dziewczyn w klasie. W pamiętniku, który sumiennie prowadziła, pisała: "Rewolucja jest kobietą!". Najsłynniejsze zdjęcie zielonookiej, drobnej blondynki pokazuje ją na jednym z wieców, które zorganizowała jej komunistyczna młodzieżówka wiosną 1984 roku. To zdjęcie, w czarno-białej wersji, widnieje też dziś na jej płycie nagrobnej.
Caterina, dla przyjaciół i rodziny Katty, mieszkała z bratem, dziadkami i mamą. Żyli na północnych przedmieściach Rzymu, przy ulicy Via Isidoro del Lungo. Ojciec, reżyser Peter Skerl, po rozstaniu z jej matką, wyprowadził się do Stanów Zjednoczonych.
To właśnie w okolicy miejsca zamieszkania 21 stycznia 1984 roku widziano Katty po raz ostatni.
Nie wiadomo, czy w ogóle wsiadła do autobusu
Tego dnia poszła na domówkę do znajomych, z której miała przemieścić się później do najbliższej przyjaciółki Angeli.
- Katty zadzwoniła do mnie w sobotę o 15. Zapraszała mnie na tę imprezę, ale ja nie mogłam iść. Umówiłyśmy się, że spotkamy się o 19.45 przy stacji metra na ulicy Lucio Sestio. Wtedy po raz ostatni słyszałam jej głos – wspominała Angela w rozmowie z dziennikiem "La Stampa".
Skerl bawiła się w domu koleżanki, Laury, przy ulicy Cartesio, niecały kilometr od swego domu, aż do godziny 18.30. Wtedy pożegnała się ze znajomymi i wyszła, zapowiadając, że idzie na pobliski przystanek, z którego autobus zawiezie ją do placu Sempione. Tam miała przesiąść się na inną linię i dotrzeć do pętli Termini, a stamtąd pojechać metrem aż do docelowej stacji przy Lucio Sesto. Zawsze dojeżdżała do Angeli w ten sposób.
Od Laury wyszła ubrana w białą bluzkę, czarne spodnie i ciemny, sztruksowy płaszcz. Na ramieniu miała biało-czerwoną, płócienną torbę, a w niej ciuchy na narty. Planowały z Angelą wyruszyć w niedzielę w góry, do kurortu w Terminillo. Do dzisiaj nie wiadomo, czy po wyjściu z imprezy w ogóle wsiadła w autobus.
"Twierdziła, że jeśli przytrafi jej się coś złego, będzie w stanie się obronić"
"Przyjaciele i nauczyciele z liceum artystycznego mówili, że była dziewczyną twardo stąpającą po ziemi, nie wpadały jej do głowy głupie pomysły. Miała jednak w zwyczaju prosić przypadkowych kierowców o podwiezienie jej autem, czy to wracając do domu, czy udając się pod jakiś konkretny adres w mieście. Mama i koleżanki powtarzały jej, żeby na siebie uważała, ale twierdziła, że jeśli przytrafi jej się coś złego, będzie w stanie się obronić" – czytamy w wieczornym wydaniu dziennika "La Stampa" z 25 stycznia 1984 roku.
Tamtego wieczoru jej się nie udało.
Błoto, drut, brak śladów po zabójcy
Ciało Katty znalazł w niedzielę rano syn właściciela winnicy w miejscowości Grottaferrata, kilkanaście kilometrów od centrum Rzymu. Była brudna od błota, leżała między winoroślami, twarzą do dołu. Miała zmiażdżoną klatkę piersiową, a wokół szyi owinięty pasek od torebki. "Na ciele nie było śladów po napaści na tle seksualnym" – informował dziennikarz "La Stampy" 23 stycznia 1984 roku. Lekarz stwierdził, że Katty została uduszona drutem, a zgon nastąpił pomiędzy godziną 22 a północą. Sprawca nie zabrał niczego z torebki dziewczyny. Nie znaleziono też przy niej biletów autobusowych - ani nowych, ani zużytych.
Przez kolejne dni policjanci z Rzymu przesłuchali dziesiątki świadków. Podejrzewali, że Katty mogła zostać uprowadzona i zamordowana przez kogoś, kto zaoferował jej "podwózkę". Nie znaleziono jednak żadnych dowodów na tę wersję wydarzeń. W kwietniu wytypowano pierwszego podejrzanego: Maurizia Giuliano, który porywał, gwałcił, a później zabijał kobiety.
"Policja oskarża 22-latka, piromana z Rzymu, który jest już oskarżony o sześć zabójstw dokonanych przeciągu ostatnich ośmiu miesięcy. Wszystkie jego ofiary to kobiety" – głosił nagłówek "La Stampy" 6 kwietnia tamtego roku. Ostatecznie śledczym nie udało się w żaden sposób powiązać Giuliano z miejscem i czasem zbrodni, więc od zarzutu zabójstwa Katty go uniewinniono.
Sprawa umorzona
Nie udało się też powiązać porwania i śmierci 17-latki z żadnym z członków lokalnych młodzieżowych ugrupowań faszystowskich. W styczniu 1983 roku jeden z "czarnych" zranił ją w ramię scyzorykiem, we wrześniu ktoś napisał na chodniku przed wejściem do jej domu: "Zabijcie ją". Chociaż nikt oficjalnie się do tego nie przyznał, Katty miała wrażenie, że mogą to być groźby kierowane pod jej adresem, kara za aktywizm na lewicowych zgromadzeniach. Nie chciała zgłaszać tego policji. Zrobiła to za nią koleżanka, ale na złożeniu zeznań na komisariacie się skończyło.
"Policjanci nie poszli tym tropem, wybrali pogłębianie wątku Maurizia Giugliano, ale wkrótce okazało się, że ta droga również prowadzi w ślepą uliczkę" – pisał dziennik "La Repubblica".
Sprawę zabójstwa Katty umorzono kilka miesięcy po jej śmierci.
W 2012 roku włoska policja ogłosiła, że zeznaniom i dowodom zebranym po śmierci Skerl raz jeszcze przyjrzy się zespół funkcjonariuszy, specjalistów od "cold cases". Grupie nie udało się jednak ustalić nic nowego.
"Frakcja z Watykanu" i ślad na białej koszuli
Skerl i jej słynne zdjęcie z młodzieżowego protestu wróciły na pierwsze strony gazet we wrześniu 2015 roku. Stało to się za sprawą rzymskiego fotografa Marca Accettiego. Wraz ze swoim prawnikiem pojawili się w budynku prokuratury w Rzymie i złożyli pismo skierowane do prokuratora Giuseppe Pignatona, w którym fotograf przekonywał, że wie, co stało się z młodą Skerl. "Została zamordowana na zlecenie pewnej frakcji aktywistów działających w Watykanie, ludzi, którzy sprzeciwiali się antykomunistycznej polityce papieża Jana Pawła II" – oświadczył, o czym informował jako pierwszy portal dziennika "Corriere della Sera".
Według Acettiego, "grupa ludzi przebranych za pracowników cmentarza [w 2005 roku – red.] rozbroiła nagrobek, w którym leżało jej ciało i wywiozła trumnę" – informował dziennikarz "Corriere".
Po co ktoś miałby kraść zwłoki młodej dziewczyny 21 lat po jej śmierci? "Chodziło o zniszczenie dowodów, które pozwoliłyby powiązać zabójstwo Skerl ze sprawą zaginięcia Emanueli Orlandi" - czytamy w "Corriere". Emanuela Orlandi była córką świeckiego pracownika Watykanu. W lipcu 1983 roku 15-latka wyszła z domu na lekcje gry na flecie i nigdy nie wróciła. Jej rodzice żyli w przyjaźni z ówczesnym papieżem, Janem Pawłem II, który ośmiokrotnie prosił zgromadzone tłumy o modlitwę w jej intencji. Rodzina poszukuje jej do dziś.
Obie dziewczyny - miłe, lubiane nastolatki - zaginęły w stolicy Włoch. W obu przypadkach nie wiadomo, jak potoczyły się ich losy po wyjściu z domu.
Według fotografa dowodem, który pozwalałby połączyć zaginięcia Emanueli i Katty miał być fakt, że Skerl została pochowana w białej koszuli z metką, na której widnieje wyraz "Frattina". To nazwa jednej z ulic w centrum Rzymu. "Frattina" było też jednym ze słów, które pojawiły się w tajemniczym liście, jaki krewni Emanueli Orlandi dostali po jej zaginięciu od rzekomych porywaczy. Nikomu nigdy nie udało się ich namierzyć, a list z przypadkowymi hasłami zapisanymi kodem pozostał dla rodziny Orlandi niezrozumiały.
Ostatni detal, jakim podzielił się fotograf to ślad, jaki miała pozostawić po sobie grupa złodziei: twierdził, że w grobie Katty leży tylko mosiężny uchwyt w kształcie figury anioła.
Dlaczego fotograf nie był uważany za wiarygodnego świadka?
Szef rzymskiej prokuratury, Giuseppe Pignatone, nie potraktował pisma fotografa poważnie. Accetti był dobrze znany śledczym.W grudniu 1983 roku potrącił śmiertelnie 12-letniego chłopca, Jose Garramona, syna ambasadora Urugwaju w Rzymie. Uciekł z miejsca wypadku i nie udzielił dziecku żadnej pomocy. Został za to skazany na rok pozbawienia wolności. W 1997 roku był podejrzewany o pedofilię.
W 2013 roku, podczas emisji programu telewizyjnego "Chi l’ha visto?" ("Czy ktoś go/ją widział?"), Accetti stwierdził, że to on porwał Emanuelę Orlandi, przekonywał też, że do dziś ma przy sobie jej flet, z którym szła w 1983 roku na lekcje muzyki. Okazało się, że kłamie, instrument nie należał do dziewczynki. "Przy okazji" przyznał się do porwania jeszcze jednej nastolatki, co miało nastąpić dwa miesiące przed zaginięciem Orlandi. Na to również nie przedstawił żadnych przekonujących dowodów, nie tłumaczył też, dlaczego przyznaje się do winy po tylu latach. Sąd w Rzymie skazał go za krzywoprzysięstwo.
Nie ma trumny, jest uchwyt. Śledztwo rusza na nowo
Cmentarz Verano leży na wschód od centrum miasta. 83 hektary parkowego terenu to zabytkowa nekropolia, miejsce, w którym rzymianie chowali bliskich już w czasach starożytnych.
W sektorze 115., w miejscu pod numerem 84. stoi wmurowana płyta nagrobkowa Katty Skerl. Jest niewielka, wykonana z białego marmuru. Widnieje na niej tylko imię i nazwisko dziewczyny, data jej urodzenia i śmierci oraz słynne zdjęcie z protestu komunistycznej młodzieżówki.
Media nie informują, dlaczego policjanci postanowili otworzyć płytę akurat tego lata. Zrobili to 13 lipca 2022 roku. Osiem dni później wszystkie najważniejsze włoskie media ogłosiły: "Grób Skerl jest pusty. Trumna zniknęła".
Marco Accetti miał rację. Co więcej, jak ustalił dziennikarz portalu "Il Messaggero", w miejscu, gdzie powinna leżeć trumna, funkcjonariusze znaleźli tylko mosiężny uchwyt.
Po 38 latach od tragedii śledztwo w sprawie śmierci Katty właśnie ruszyło na nowo. Policjanci zamierzają ponownie przesłuchać świadków i zbadać zebrane dowody. Sprawę prowadzi prokurator Erminio Amelio.
Dziennikarzowi radia Gr1 Rai udało się przeprowadzić krótki wywiad z fotografem. Potwierdził wszystko, co przekazał prokuraturze w liście z 2015 roku. Zastrzegł jednak, że nie ma teraz ochoty powtarzać swoich zeznań. "Ze śledczymi nie rozmawiam, opowiem wszystko tylko rodzinie ofiary" – oświadczył.
Potrójnie skrzywdzona
Rodzina Katty mówi, że ma już dość kłamstw, zagadek i błądzenia po omacku. – Państwo włoskie, które miało bronić godności Katty, powinno trzykrotnie zrekompensować krzywdę, która została jej wyrządzona. Mam na myśli jej tragiczną śmierć, nierozwiązaną zagadkę zabójstwa i nieumiejętność znalezienia winnego oraz zniknięcie trumny – mówi w rozmowie z tvn24.pl mecenas Paola Chiovelli, pełnomocniczka kuzynki Skerl, Laury Mattei.
- Zabójcy, do dziś przebywający na wolności, zbezcześcili ciało i pamięć o Katty. Co więcej, jesteśmy świadkami robienia kpin z tej tragicznej historii. Kpin, pod którymi podpisuje się nie wiadomo kto – przestępcy, aktorzy, a może chorobliwi mitomani – wylicza prawniczka.
- Czas podjąć konkretne działania, surowe, ostateczne decyzje, by oddać Katty, potrójnie skrzywdzonej, należytą cześć, której do tej pory nie doświadczyła. Pokładamy ufność w działania organów ścigania. Niech żyje Katty! – kończy adwokatka.
Źródło: tvn24.pl, fanpage.it, La Stampa, Corriere della Sera
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum rodzinne, Jeremi Pollak, archiviolastampa.it