Micaela bardzo dobrze pamięta to dziwne wrażenie, jakby jej łóżko wisiało nad gigantyczną dziurą, która chce ją wessać. - Złamało się i złożyło się w pół, zakleszczając mnie w środku. Zaczęło mnie gdzieś ciągnąć. Było tak ciemno, że myślałam, że nie mam oczu, chciałam sprawdzić, czy są na swoim miejscu, dlatego przyłożyłam dłonie do twarzy - wspomina. Być może to ją uratowało. Z gruzów wystawała tylko dłoń i stopa. Micaelę znaleźli 400 metrów od miejsca, gdzie stał jej dom.