Co kierowało Władimirem Putinem, który postanowił skomentować walkę Donalda Trumpa o start w wyborach prezydenckich? "Empatia i pragnienie", pisze komentator CNN Christian Whiton. Zwraca on uwagę na to, że Putin widzi w Amerykaninie showmana potrafiącego - jak on sam - przemówić do niewyedukowanych obywateli. Putin jest też jednak byłym oficerem KGB znającym się na charakterach, a to oznacza, że rozpoznał w Trumpie kogoś, kim można manipulować.
Po dorocznej wielkiej konferencji prasowej prezydent Rosji został zapytany przez reportera ABC News, co sądzi o Donaldzie Trumpie. Putin nazwał go m.in. "absolutnym liderem wyścigu" do Białego Domu, uznał, że jest "niezwykle utalentowany", i że cieszy go gotowość Trumpa do "wejścia w nowy rozdział głębszych relacji USA i Rosji".
Trump to "wisienka na torcie"
Komentator CNN Christian Whiton przestrzega, że pochwała Trumpa, którą wygłosił Putin, jest powodem do niepokoju.
Z jednej strony - uznał Whiton - Putin z pewnością lubi Trumpa i jest w tym szczery, bo podoba mu się w amerykańskim biznesmenie to, że potrafi żerować nie niewyedukowanych rzeszach obywateli. Jego język przemawia do szerokich mas ludzi nie rozumiejących tego, jak funkcjonują media i czym jest polityka.
Z drugiej jednak strony Putinem wychwalającym Trumpa kieruje "pragnienie" - pragnienie zobaczenia kogoś takiego w Białym Domu.
"Putin widzi też w Trumpie kogoś, kogo Moskwa może wykorzystać. Putin zaczął swoją karierę jako oficer służby wywiadowczej. Jedno, czego młodego Putina nauczyli jego pracodawcy w Pierwszym Głównym Zarządzie KGB zajmującym się wywiadem zagranicznym, to wyszukiwanie defektów w charakterze, które mogą być podstawą do pozyskania celu jako agenta albo niezamierzonego pomocnika" - pisze Whiton.
Dodaje on też, że "ostatni prezydenci USA byli dla Putina łatwym łupem". Wspomina wprawiające wciąż w zażenowanie wyznanie George’a W. Busha, który przed laty stwierdził po spotkaniu z prezydentem Rosji, że "uchwycił istotę duszy Putina" i pisze o Baracku Obamie, któremu wydawało się, że jeżeli zmieni ton w dyplomacji, spowoduje całościową zmianę w polityce rosyjskiej. "Putin wszystkie te działania popierał. A potem zaatakował Gruzję i Ukrainę" - pisze komentator CNN.
Donald Trump byłby w tej sytuacji dla Putina "wisienką na torcie", bo jego "naiwność" słychać w wypowiedziach od miesięcy. Już we wrześniu Trump powiedział w trakcie jednej z debat kandydatów, że "Putin naprawdę chce walczyć z dżihadystami i to cudowne". W sytuacji, w której Trump jako kolejny prezydent USA wierzyłby w wielkie zbliżenie z Rosją - Putin byłby zachwycony.
Mogłoby się bowiem okazać, że może w przyszłości "rozszerzyć swoją strefę wpływów o kolejne kraje, wciąż twierdząc, że niczego takiego nie robi".
Autor: adso//gak / Źródło: CNN