Prezydent Francji Emmanuel Macron został przyjęty w Chinach z nadzwyczajnym przepychem - zauważają eksperci. I dodają, że choć w podróży towarzyszy mu szefowa Komisji Europejskiej, czerwony dywan rozwinięto tylko przed nim. Von der Leyen, która prezentowała bardziej asertywne stanowisko wobec Chin, miała skromne przyjęcie – zaznacza Reuters. W ocenie dr. Michała Bogusza z OSW Macron nie uzyskał w Chinach "nic realnego" w sprawie wojny w Ukrainie, a równocześnie "dał się wciągnąć przez Pekin w grę pozorów". To zaś może pozwolić chińskiej dyplomacji utrzymywać, że Francja popiera stanowisko Chin.
Emmanuel Macron i Xi Jinping po czwartkowych rozmowach oficjalnych w Pekinie przybyli w piątek do Kantonu, ważnego ośrodka handlu międzynarodowego i przemysłu na południu Chin. Xi podjął tam Macrona w dawnej rezydencji swojego ojca, gdzie wspólnie pili chińską herbatę.
Takie przyjęcie zagranicznego przywódcy przez Xi jest rzadkością. Według dyplomatów pokazuje to wagę, jaką Pekin przywiązuje do swoich relacji z kluczowym członkiem UE, poszukując przy tym wsparcia w obliczu presji ze strony USA, którą Xi określał jako "wszechstronne powstrzymywanie, otaczanie i ograniczanie".
"Wszystkie chińskie ofensywy w polityce zagranicznej mają w tle relacje amerykańsko-chińskie (…), więc współpraca z każdym krajem, szczególnie ze średnimi i dużymi mocarstwami, takimi jak Francja, jest czymś, co próbują robić, by przeciwstawić się USA” – ocenił wykładowca nauk o Chinach z Uniwersytetu w Denver Zhao Suisheng. Analityk z Rhodium Group Noah Barkin uznał, że głównym celem tych zabiegów jest niedopuszczenie, by Europa stanęła po stronie Stanów Zjednoczonych. "W tym sensie Macron jest być może najważniejszym partnerem Pekinu w Europie" – ocenił ekspert.
Szefowa KE powitana bez fanfar
Równolegle z Macronem do Chin przybyła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Oboje starali się przekonywać Pekin w sprawie Ukrainy, ale nie pojawiły się żadne oznaki zmiany stanowiska Xi w tej sprawie. Chiny nie potępiły Rosji za inwazję i sprzeciwiają się nakładanym na nią sankcjom. Jednak tylko przed prezydentem Francji już na lotnisku rozwinięto czerwony dywan. Von der Leyen, która prezentowała bardziej asertywne stanowisko wobec Chin, miała skromne przyjęcie na lotnisku i nie była zaproszona na niektóre państwowe spotkania z Xi i Macronem – zaznacza Reuters.
"Czy dyplomacja nie jest w tym czy innym miejscu odrobiną pochlebstwa? Zawsze jest go trochę w relacjach między ludźmi. Każda ze stron to wykorzystuje" – ocenił były premier Francji Jean-Pierre Raffarin.
Macron "dał się wciągnąć przez Pekin w grę pozorów"
Macron powiedział w Pekinie, że liczy, iż Xi przemówi Rosji do rozsądku i pomoże zakończyć wojnę na Ukrainie. Von der Leyen ogłosiła natomiast, że chiński przywódca wyraził gotowość do rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim "w odpowiednim czasie, gdy będą odpowiednie warunki". Jednak w oficjalnych komunikatach Pekinu taka deklaracja Xi się nie pojawiła.
"Wydaje się, że Macron wierzył, że uda mu się oczarować Xi, by zmienił swoje podejście do wojny. Dał Xi szereg prezentów – potępił odłączenie (gospodarcze Zachodu od Chin) jako pułapkę, przywiózł ze sobą olbrzymią delegację biznesową i potwierdził swoje poparcie dla strategicznej autonomii, nie uzyskując za wiele w zamian" – powiedział Barkin z Rhodium Group.
Dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) ocenił w rozmowie z PAP, że Macron nie uzyskał w Chinach "nic realnego" w sprawie wojny na Ukrainie, a równocześnie "dał się wciągnąć przez Pekin w grę pozorów", która pozwoli chińskiej dyplomacji na przekonywanie, że Francja popiera stanowisko Chin.
Źródło: PAP