Pacjenci "jak duchy" i osiem ofiar śmiertelnych. Czy obostrzenia powstrzymają wirusa Marburg?

Źródło:
tvn24.pl, BBC, WHO
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei Równikowej
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei RównikowejReuters Archive
wideo 2/2
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei RównikowejReuters Archive

Władze Rwandy próbują zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa Marburg. Właśnie zdecydowały o ograniczeniu liczby żałobników podczas pogrzebów ofiar wirusa. Wprowadzają też inne obostrzenia. Jak podaje BBC, powołując się na tamtejsze ministerstwo, zmarło już osiem osób.

Ograniczenie liczby osób na pogrzebach - do pięćdziesięciu osób - to tylko jedno z obostrzeń, które ma pomóc rwandyjskim służbom walczyć z wirusem Marburg. Groźny patogen, należący do tej samej rodziny, co wirus Ebola, odznacza się wysoką śmiertelnością, sięgającą nawe 88 proc. - informuje Światowa Organizacja Zdrowia. Władze zalecają "unikać bliskiego kontaktu" z osobami, które wykazują symptomy towarzyszące zarażeniu - jak gorączka, bóle głowy i mięśni, wymioty i biegunki. Zakazane zostaną odwiedziny w szpitalach - według wytycznych na następne 14 dni. Pacjentami będzie się zajmował jeden opiekun. Już w sobotę, kiedy to informowano o sześciu ofiarach śmiertelnych wirusa, minister zdrowia Rwandy podał, że większość z nich to pracownicy służby zdrowia. Obecnie ministerstwo mówi o 8 przypadkach śmiertelnych, a władze sanitarne monitorują stan około 300 osób.

Władze Rwandy apelują również do ​​społeczeństwa o przestrzeganie zasad higieny, np. częste mycie rąk.

ZOBACZ TEŻ: Amazoński wirus Oropouche w Europie. Pierwsze przypadki zakażenia

Czym jest wirus Marburg

Wirus Marburg, podobnie jak wirus Ebola, znajduje się na liście Światowej Organizacji Zdrowia obejmującej najbardziej niebezpieczne dla człowieka patogeny. Jego nazwa nawiązuje do zachodnioniemieckiego Marburga - miejsca, w którym wykryto go po raz pierwszy. W 1967 roku do tamtejszego szpitala zaczęli zgłaszać się pacjenci z wysoką gorączką, bólami mięśni i głowy, czasem biegunką bądź wysypką, do których po kilku dniach dołączały ciężkie objawy krwotoczne. Niemal jednocześnie ogniska choroby pojawiły się we Frankfurcie oraz Belgradzie (wówczas Jugosławia, obecnie Serbia).

Źródłem zakażeń są ssaki, zwłaszcza nietoperze. Wiele przypadków wirusa Marburg stwierdzono wśród osób, które długo przebywały w zamieszkiwanych przez nietoperze jaskiniach lub kopalniach. W przypadku wspomnianego już pierwszego ogniska w Europie źródłem miały być koczkodany sprowadzone do laboratorium w Marburgu z Ugandy. Ale patogen przenosi się też pomiędzy ludźmi, przede wszystkim poprzez kontakt z płynami ustrojowymi chorego, np. krwią lub śliną.

Jak informuje WHO choroba wywołana wirusem zaczyna się nagle, wysoką gorączką, silnym bólem głowy i osłabieniem. Powszechne wśród pacjentów są też bóle mięśni. Trzeciego dnia może rozpocząć się silna, utrzymująca się nawet tydzień wodnista biegunka i towarzyszące jej: ból brzucha, skurcze, nudności i wymioty. WHO pisze na swojej stronie, że pacjenci w tej fazie wyglądają "jak duchy" - z zapadniętymi oczami, o twarzach, których rysy nie wykazują żadnej ekspresji, sprawiających wrażenie letargu. W ciągu siedmiu dni u wielu pacjentów rozwijają się ciężkie objawy krwotoczne, łącznie z krwawieniem wielonarządowym.

ZOBACZ TEŻ: Mpox globalnym zagrożeniem dla zdrowia. WHO ogłasza najwyższy poziom alarmu

Autorka/Autor:am

Źródło: tvn24.pl, BBC, WHO

Źródło zdjęcia głównego: CDC