W wyniku błędu do internetowego systemu umożliwiającego uzyskanie w Wielkiej Brytanii rozwodu wpłynął wniosek o nie tej pary, co trzeba. I po nieco ponad 20 minutach został on zatwierdzony. Gdy pomyłka wyszła na jaw, kancelaria wniosła o uchylenie wyroku. Sąd jednak odrzucił prośbę i utrzymał rozstanie małżonków w mocy.
Błąd jednego z prawników renomowanej londyńskiej kancelarii prawnej doprowadził do rozwodu nie tej pary, co trzeba. Historię opisały w poniedziałek brytyjskie media, w tym BBC i "The Guardian". Jak wytłumaczył pracownik kancelarii, podczas wypełniania elektronicznego wniosku o zakończenie małżeństwa swoich klientów omyłkowo otworzył akta innej pary o tym samym nazwisku i wniósł o jej rozwód. Wniosek został zatwierdzony przez internetowy system sądowniczy po 21 minutach. Wtedy też para, bez swojej wiedzy czy woli, przestała być małżeństwem.
Zgodnie z ustaleniami brytyjskiego portalu para, której związek nieumyślnie zakończono, istotnie planowała się rozwieść, ale wcześniej chciała jeszcze dojść do porozumienia w kwestiach finansowych. Z uwagi na to, gdy po dwóch dniach prawnicy kancelarii zdali sobie sprawę z zaistniałej pomyłki, zawnioskowali oni do sądu o uchylenie wcześniejszego wyroku. W treści pisma podkreślili, że o rozwód małżonków wnieśli wyłącznie z powodu "kliknięcia w niewłaściwy przycisk".
Para przestała być małżeństwem bez swojej wiedzy
Pomimo świadomości, że działania kancelarii były "nieumyślne", a złożenie wniosku odbyło się "bez prośby lub upoważnienia ze strony klientów" Sąd Najwyższy w Londynie odmówił unieważnienia rozwodu. Swoją decyzję organ uzasadnił "silnym interesem publicznym w poszanowaniu pewności i ostateczności wynikającej z prawomocnego orzeczenia o rozwodzie" - relacjonuje "The Guardian". Cytowany przez portal sędzia Andrew McFarlane, który orzekał w sprawie, podkreśla, że w toku składania wniosku należy przejść przez serię podstron na których widać, w czyim imieniu wypełnia się dokument.
Założycielka kancelarii Ayesha Vardag ocenia decyzję sędziego jako niewłaściwą. - Państwo nie powinno rozwodzić ludzi na podstawie urzędowego błędu. (...) Jeśli sąd zostaje uświadomiony, że dochodzi do pomyłki i wszystkie strony zgadzają się co do tego, że mowa o pomyłce, oczywistym jest, że należy odwrócić jej skutki – argumentuje kobieta.
Źródło: The Guardian, The Standard
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock