Słabe nastroje i głośne protesty w tle. Brytyjscy konserwatyści rozpoczęli doroczną konferencję

Źródło:
PAP

W niedzielę w Birmingham rozpoczęła się doroczna konferencja rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej. Towarzyszą jej niezbyt dobre nastroje i głośne protesty w tle.

Powodem nastrojów są sondaże wskazujące, że poparcie dla konserwatystów spadło po poziomów niewidzianych od prawie ćwierćwiecza. W ciągu ostatnich czterech dni opublikowano trzy sondaże, w których ich strata do pozostającej od 12 lat w opozycji Partii Pracy wyniosła 30 punktów proc. lub więcej.

Liz Truss broniła cięć

Do spadku poparcia, który przyspieszył w ostatnim tygodniu, przyczyniła się źle odebrane zarówno przez opinię publiczną, jak i rynki finansowe cięcia podatkowe, ogłoszone 23 września przez ministra finansów Kwasi Kwartenga. Opinii publicznej nie podoba się to, że w czasie, gdy rosną koszty życia na cięciach podatków najbardziej skorzystają najlepiej zarabiający, rynkom finansowym - że sfinansowane zostaną przez zwiększenie zadłużenia.

Premier Liz Truss w niedzielę przed południem broniła cięć, choć przyznała, że powinna była lepiej przygotować grunt pod ich ogłoszenie. Ale powiedziała też, że sprawa nie była omawiania na posiedzeniu rządu, lecz była to decyzja Kwartenga.

To zostało odebrane przez niektórych jako próba zrzucania na niego całej winy za tę sytuację. W efekcie podczas inaugurującego konferencję przemówienia Penny Mordaunt, liderki Izby Gmin, media w dużej mierze skupiały się na tym, co o ich relacjach mówi mowa ciała Truss i Kwartenga. Kwarteng od dawna uchodził za jednego z najbliższych stronników nowej premier.

Rishi Sunak nie pojawi się na konferencji

A znamienny jest też fakt, że na konferencji nie pojawi się wielu czołowych posłów Partii Konserwatywnej, z głównym rywalem Truss w niedawnych wyborach lidera, byłym ministrem finansów Rishim Sunakiem, co sugeruje, że wezwania do zjednoczenia się wokół zwyciężczyni raczej nie znalazły oddźwięku.

Niefortunnie ogłoszone cięcia podatkowe spowodowały, że powrócił stereotyp konserwatystów jako partii dobrze sytuowanej elity, który do pewnego stopnia przezwyciężył poprzednik Truss, Boris Johnson. W efekcie demonstracje ich przeciwników przez centrum konferencyjnym ICC w Birmingham były bardziej hałaśliwe i bardziej nieprzyjazne niż zwykle - i były momenty, w których wydawało się, że mogą się one przerodzić w rękoczyny.

Minister biznesu Jacob Rees-Mogg był w drodze do ICC eskortowany przez policję, podobnie jak poseł Michael Fabricant, który w mediach społecznościowych zdementował plotkę, że został zaatakowany fizycznie, wyjaśniając, że atak był jedynie słowny. Ale służby porządkowe radziły delegatom - w tym także mediom - by idąc krótki odcinek pomiędzy punktem wydawania akredytacji a miejscem konferencji, na wszelki wypadek schować wydawane identyfikatory do kieszeni.

Autorka/Autor:pqv//now

Źródło: PAP