|

Kim jest i co nam szykuje papież Leon XIV? Widać już zarys jego pontyfikatu

Papież Leon XIV podczas przemówienia przed Kolegium Kardynalskim
Papież Leon XIV podczas przemówienia przed Kolegium Kardynalskim
Źródło: PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Augustianin, spadkobierca wielkich papieży Leonów, misjonarz i Amerykanin - to właśnie te elementy pozwalają w miarę precyzyjnie określić, jaki będzie pontyfikat Leona XIV - pisze dla TVN24+ Tomasz P. Terlikowski, filozof i publicysta.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Od wyboru kardynała Roberta Prevosta na nowego papieża minęło zaledwie 10 dni. Leon XIV wygłosił w tym czasie kilka kazań i przemów, a także wykonał kilka gestów. Mamy też - z okresu jego biskupstwa i kardynalstwa, tak w Peru, jak i w Watykanie - kilka jego wywiadów i garść odnalezionych kazań. Wszystko to pozwala zacząć układać pierwszy szkic tego, jaki będzie ten pontyfikat. Trzeba mieć jednak świadomość, że jesteśmy w sytuacji układającego obraz człowieka, który ma do dyspozycji kilkanaście puzzli w układance, która będzie liczyć ich kilka tysięcy; i który nie wie ostatecznie, co w tym obrazie się znajdzie, a co zostanie usunięte.

To, co teraz opiszemy, jest więc ogromnym przybliżeniem, a papież Leon XIV może - pod wpływem ludzi, którzy go otaczają, albo głębszego rozpoznania - zmienić przynamniej część ze wstępnych założeń. Każdy, kto zabiera się teraz za szkicowanie obrazu tego pontyfikatu, sporo ryzykuje, choć - i to też jest jasne - pewne sprawy już obecnie widać. Kilkanaście pierwszych puzzli układa się bowiem w zarys tego pontyfikatu.

Symboliczne przesunięcie w sprawie Ukrainy

I może najlepiej widać to w sprawie ukraińskiej. Od pierwszych dni, przynajmniej symbolicznie, stanowisko Leona XIV jest ostrzejsze niż papieża Franciszka. I nie chodzi nawet o słowa, bo te, jeśli brać je w oddzieleniu od innych działań, są w istocie dość podobne (i jeden, i drugi papież mówi o znaczeniu pokoju i wspiera dobrym słowem Ukrainę), a bardziej o program pierwszych dni pontyfikatu. Nowy papież zdążył już rozmawiać z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim (a nic nie słyszymy o rozmowach z Władimirem Putinem), spotkać się ze zwierzchnikiem Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej arcybiskupem Światosławem, a także mocno wesprzeć ukraińskich chrześcijan już w czasie pierwszej modlitwy Regina Coeli.

Noszę w sercu cierpienia ukochanego narodu ukraińskiego. Należy zrobić wszystko, co możliwe, aby jak najszybciej osiągnąć prawdziwy, sprawiedliwy i trwały pokój

- mówił Leon XIV. I już w tej krótkiej wypowiedzi widać wyraźnie, że mowa jest nie tylko o pokoju, ale o pokoju "prawdziwym, sprawiedliwym i trwałym". Nie sam pokój, nie samo umilknięcie broni jest wartością, ale pokój prawdziwy i realny.

Z czego wynika ta różnica z papieżem Franciszkiem? Jak się zdaje, z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, nowy papież jest Amerykaninem i to sprawia, że z innej perspektywy spogląda na Rosję i Ukrainę, widzi pewne rzeczy radykalnie odmiennie. Powód drugi związany jest zaś z jego formacją. Leon XIV jest augustianinem, uformowanym w duchu nauczania św. Augustyna, a to właśnie on jest jednym z twórców teorii wojny sprawiedliwej. Ta doktryna, później rozwinięta przez św. Tomasza z Akwinu, była fundamentem myślenia Kościoła o wojnie i pokoju. Franciszek ją odrzucił, a Leon XIV - gdy widać już było, że narzędzia stworzone przez jego poprzednika do oceny moralnej wojen się nie sprawdzają - wrócił do pierwotnego myślenia Kościoła. I z tego także bierze się jego odmienne podejście do wojny w Ukrainie.

Papież Leon XiV spotkał się z przedstawicielami mediów
Audiencja papieża Leona XIV dla mediów. "Musimy odrzucić paradygmat wojny"
Źródło: TVN24

Czy przełoży się to na długofalową politykę Watykanu? Odpowiedź na to pytanie jest nieco bardziej skomplikowana, bo w sprawie polityki wschodniej nowy papież będzie się musiał zderzyć z uformowaną w duchu kardynała Agostino Casarolego dyplomacją watykańską, na której czele stoi kardynał Pietro Parolin. Ta szkoła zawsze głosiła konieczność dogadywania się z Rosją, ustępstwa wobec niej, a na Ukrainę spoglądała jako na przeszkodę w dogadywaniu się z imperium - najpierw sowieckim, a potem postsowieckim. Przedstawiciele tej szkoły nie znikną nagle z Watykanu, i nie ma wątpliwości, że będą próbowali pewne elementy nowej, prawdopodobnej polityki wschodniej Leona XIV temperować.

To zresztą już widać. Gdy pojawiły się doniesienia o pielgrzymce do Ukrainy, kardynał Parolin od razu zaczął studzić emocje. - Uważam, że i on w tym momencie nie powie "tak" czy "nie" - mówił Parolin, pytany o papieską pielgrzymkę. I to napięcie między starą a nową polityką zostanie w Watykanie, dopóki Leon XIV nie otoczy się swoimi ludźmi.

Papież Leon XIV
Papież Leon XIV
Źródło: ETTORE FERRARI/EPA/PAP

Amerykanin, ale nie trumpista

Amerykańskość (przełamana przez peruwiańskość, bo i takie obywatelstwo ma nowy papież) Leona XIV budzi też pytania o jego stosunek do prezydenta Donalda Trumpa i wiceprezydenta J.D. Vance'a.

Robert Prevost głosował w prawyborach republikańskich, co może określać jego poglądy polityczne. Amerykańscy komentatorzy jasno wskazują jednak, że - wbrew pozorom - nie oznacza to, że kiedykolwiek wspierał on Donalda Trumpa. Ogromna większość dziennikarzy wskazuje, że kardynał Prevost był raczej wyborcą "nigdy dla Trumpa", a do tego przypominają, że w stanie, w którym oddawał głos, w prawyborach mogli uczestniczyć wszyscy, a nie tylko zarejestrowani wyborcy republikańscy.

Od takich rozważań istotniejszy jest jednak wybór imienia i historia życia Roberta Prevosta. To one mówią o wizjach papieskich o wiele więcej niż potencjalne głosowanie w prawyborach. Od młodości - jeszcze jako szeregowy augustianin - ojciec Prevost pracował w najbiedniejszych rejonach Peru, i tam też pracował jako biskup. To tam poznał prawdziwe ubóstwo, zobaczył, do czego prowadzi niekontrolowany kapitalizm, jaką władzę nad losami ludzi mają wielkie korporacje, i jak postrzegane są Stany Zjednoczone w tych krajach. I już tylko to sprawia, że nie jest on i nie będzie zwolennikiem transakcyjnej i przemocowej polityki Donalda Trumpa. Mamy też cały szereg wypowiedzi Prevosta jako biskupa i arcybiskupa w Peru, w których wspiera migrantów, broni ich przed prześladowaniami i przypomina o politycznych i moralnych obowiązkach wobec nich. Nie ma żadnych powodów, by to się zmieniło, by w tej sprawie - jako papież - zmienił on zdanie; szczególnie że kilkanaście dni przez własnym wyborem retweetował wpisy ostro krytykujące J.D. Vance'a.

Można więc z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że w sprawie migracji, wsparcia dla migrantów Leon XIV będzie szedł drogą wyznaczoną przez poprzedników - w tym Jana Pawła II i Franciszka. Jego amerykańskość jest tu wyraźnie przełamana przez zakorzenienie w świecie latynoskim i misyjne zaangażowanie, a także przez odwołanie do duchowego mistrza św. Augustyna, który również żył w świecie upadających imperiów i przypominał, że w takim świecie istotniejsze jest moralne zachowanie niż uleganie duchowi czasów.

Jak przypomina nam o tym św. Augustyn, mówiąc: "Żyjmy dobrze, a czasy będą dobre" (por. Sermo 80, 8). My jesteśmy czasami

- mówił do dziennikarzy Leon XIV. A potem dodawał, że tak dziennikarze, jak i ludzie Kościoła powinni "zbierać głos słabych, którzy nie mają głosu".

To zdecydowanie nie jest linia Donalda Trumpa i z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że w Białym Domu po wyborze kardynała Prevosta nie strzelały korki od szampana.

Papież Leon XIV
Papież Leon XIV
Źródło: ANSA

Odpowiedź na rewolucję

Jeśli szukać źródeł myślenia społecznego Leona XIV, to nie można nie wspomnieć o wyborze jego imienia. Kardynał Prevost wprost stwierdza, że wybrał je, by odwołać się do Leona XIII.

Powody są różne, ale przede wszystkim dlatego, że papież Leon XIII, w historycznej encyklice "Rerum novarum", poruszył kwestię społeczną w kontekście pierwszej wielkiej rewolucji przemysłowej, a dziś Kościół dzieli się z wszystkimi swoim dziedzictwem nauki społecznej, aby odpowiedzieć na kolejną rewolucję przemysłową i rozwój sztucznej inteligencji, które stawiają nowe wyzwania w zakresie obrony godności ludzkiej, sprawiedliwości i pracy.

Te słowa oznaczają, że ten pontyfikat ma być więc odpowiedzią na kolejną wielką zmianę społeczną, odpowiedzią, w której broniona będzie godność człowieka, godność pracy, a także sprawiedliwość. To nie jest wizja neoliberalna, ale - jeśli ujmować rzecz politologicznie - wskazująca na to, że nie zysk jest wartością kluczową, że istotna jest solidarność, i że praca ma godność.

Leon XIII stworzył ponad wiek temu katolicką naukę społeczną, odpowiedział na wielkie wyzwanie nie tylko komunizmu, ale i bezbożnego kapitalizmu z nieludzką twarzą. To jego myślenie legło u podstaw współczesnej chadecji, która zbudowała - czasem w sporze, a czasem (to już lata późniejsze niż te Leona XIII) we współpracy z lewicą - bardziej ludzki świat. Jeśli Leon XIV wybiera to imię, to z pewnością ma świadomość, że potrzebna jest odpowiedź na nierówności, zło i dramat, który dręczy współczesny świat.

I bez ryzyka większego błędu można też powiedzieć, że - jako misjonarz, człowiek, który przez lata pracował w Peru - Prevost pozostanie wierny linii Franciszka i jego poprzedników w sprawach migracji, a może… będzie próbował stworzyć wielką odpowiedź na populistyczny, antymigrancki ruch alt-prawicy.

Nie, nie oznacza to, że nowy papież będzie polemizował tylko z prawicą czy alt-prawicą, bo oczywiście myśl społeczna Leona XIII była potężną polemiką także z częścią antyreligijnych nurtów lewicy. I elementy takiej polemiki widzimy też u Leona XIV.

Aktualnie czytasz: Kim jest i co nam szykuje papież Leon XIV? Widać już zarys jego pontyfikatu

Nowy papież ostro polemizuje także z nurtami nowego ateizmu czy konsumpcjonistycznego wykluczenia religii.

Również dzisiaj nie brakuje kontekstów, w których wiara chrześcijańska jest uważana za coś absurdalnego, przeznaczonego dla osób słabych i mało inteligentnych; kontekstów, w których przedkłada się nad nią inne zabezpieczenia, takie jak technologia, pieniądze, sukces, władza, przyjemności

- mówił Leon XIV w wystąpieniu w Grotach Watykańskich. "… są to środowiska, w których nie jest łatwo świadczyć i głosić Ewangelię, a człowiek wierzący jest wyśmiewany, prześladowany, pogardzany lub co najwyżej tolerowany i traktowany z litością. A jednak właśnie dlatego są to miejsca, w których misja jest pilna, ponieważ brak wiary często pociąga za sobą dramaty, takie jak utrata sensu życia, zapomnienie o miłosierdziu, naruszanie godności osoby ludzkiej w jej najbardziej dramatycznych formach, kryzys rodziny i wiele innych ran, przez które cierpi nasze społeczeństwo, i to niemało" - dodawał.

Papież Leon XIV prowadzi modlitwę Regina Coeli
Papież Leon XIV prowadzi modlitwę Regina Coeli
Źródło: PAP/EPA/VATICAN MEDIA

Zadanie chrześcijan

Chrześcijanie - wskazuje papież - mają nieść odpowiedź na to cierpienie. Ale nie jest to odpowiedź triumfalistyczna, nie jest to prozelityzm, lecz pokorna obecność. Wycofanie się z władzą, z triumfem, by być z innymi. "Wtedy będę naprawdę uczniem Jezusa Chrystusa, kiedy nawet ciała mego świat widzieć nie będzie" - cytował Leon XIV jednego z Ojców Kościoła - Ignacego Antiocheńskiego. A potem dodał, że słowa te "odnoszą się, w szerszym sensie, do nieodzownego zobowiązania każdego, kto pełni w Kościele posługę władzy: zniknąć, aby pozostał Chrystus, stać się małym, aby On był poznany i uwielbiony (por. J 3, 30), poświęcić się do końca, aby nikomu nie zabrakło możliwości poznania Go i kochania".

Takie głoszenie jest jednak możliwe - i to jest także istotny puzzel, jaki otrzymujemy w tych pierwszych dniach pontyfikatu - dopiero gdy nauczymy się nowych modeli komunikacji, które oparte są na słuchaniu. Jeśli szukać terminu, który najlepiej oddaje myślenie Leona XIV, będzie to słowo "słuchanie", które zastąpiło Franciszkowe "rozeznawanie".

"Słuchanie pozwala nam wejść w prawdziwy dialog" - mówił papież w Grotach Watykańskich i dodawał, że prawdziwy dialog jest "fundamentem budowania mostów".

Musimy wiedzieć, jak słuchać - nie osądzać, nie zamykać drzwi, jakbyśmy posiadali całą prawdę i nikt inny nie miał nic do zaoferowania

- podkreślał Leon XIV. I to są słowa kluczowe, bowiem uświadamiają, jaka ma być droga Kościoła. On nie ma się zamykać, osądzać, uznawać, że ma całą prawdę, ale powinien uważnie wsłuchać się nie tylko w głos Pana Boga, ale także otaczającego nas świata. "To bardzo ważne - słuchać głosu Pana, słuchać siebie nawzajem w tym dialogu i dostrzegać, dokąd Pan nas prowadzi. Idźmy razem w Kościele, prośmy Pana, aby dał nam tę łaskę: byśmy potrafili słuchać Jego Słowa, by służyć całemu Jego ludowi" - podkreślał Leon XIV.

Leon XIV: uroczysta inauguracja pontyfikatu planowana jest na 18 maja
Źródło: TVN24

Co wynika z tych słów? Odpowiedź jest prosta. Zanim zaczniemy pouczać innych, zanim zaczniemy głosić, musimy rzeczywiście wsłuchać się w to, co inni (i Bóg) mają nam do powiedzenia. Słuchanie musi dokonywać się bez osądzania, bez natychmiastowego odrzucenia, musi zawierać w sobie zgodę na argumenty i widzenie świata innych, bo inaczej nie będzie ono prawdziwym słuchaniem.

Mocno wybrzmiały w wypowiedziach papieskich także apele o zdrową, pozbawioną nienawiści komunikację, o jej oczyszczenie z "wszelkich uprzedzeń i urazów, fanatyzmu i nienawiści". "Nie potrzeba głośnej, brutalnej komunikacji, lecz raczej komunikacji, która potrafi słuchać, zbierać głos słabych, którzy nie mają głosu. Rozbrójmy słowa, a przyczynimy się do rozbrojenia Ziemi. Rozbrojona i rozbrajająca komunikacja pozwoli nam podzielić się innym spojrzeniem na świat i działać w sposób zgodny z naszą ludzką godnością" - apelował papież do dziennikarzy.

To mocny apel nie tylko medialny, ale także wewnątrzkościelny, bowiem uświadamia, jak bardzo potrzebujemy wysłuchania siebie nawzajem i zrozumienia, a nie od razu osądzenia. To wielki apel także do polityków, którzy zbyt łatwo osądzają innych czy postrzegają świat w kategoriach manichejskich. "Odrzućmy manichejskie podziały, typowe dla narracji pełnych przemocy, które dzielą świat na dobrych i złych" - mówił do przedstawicieli Kościołów wschodnich Leon XIV. I choć te jego słowa odnoszą się do wojny, to warto w nich widzieć także program polityczny.

I taki właśnie - dialogiczny, mocno akcentujący kwestie społeczne, skoncentrowany na Chrystusie, na pokornym Jego głoszeniu i na służbie ubogim - będzie pontyfikat nowego papieża.

A czy Leonowi XIV uda się sformułować wizję polityczną i społeczną równie owocną jak ta zawarta w "Rerum novarum" Leona XIII? Czy zmieni geopolityczną linię Watykanu? Czy pogłębi myślenie teologiczne? To pozostaje kwestią otwartą. Bez ryzyka większego błędu można jednak powiedzieć, że taka wizja jest światu i Kościołowi potrzebna.

Czytaj także: