Azerbejdżan i Armenia wzajemnie oskarżają się w poniedziałek o atakowanie obszarów cywilnych i podkreślają, że wzrasta liczba śmiertelnych ofiar walk o Górski Karabach. Obecna odsłona konfliktu jest najgwałtowniejsza od ponad 25 lat. Głos zabrał szef NATO Jens Stoltenberg, apelując o rozejm. Podobne oczekiwanie wobec stron konfliktu wyraził zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun.
CZYTAJ TAKŻE: Dezinformacja, propaganda i tydzień krwawych starć. "Turcja i Rosja robią wszystko, żeby nie dać się przyłapać">>>
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał w poniedziałek do zakończenia walk o Górski Karabach - terytorium należące do Azerbejdżanu, ale zamieszkałe i zarządzane głównie przez Ormian. - Wszystkie strony powinny natychmiast zaprzestać walk i znaleźć sposób na pokojowe rozwiązanie konfliktu - oświadczył w Ankarze na konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Turcji Mevlutem Cavusoglu. Wyraził oczekiwanie, że Turcja wykorzysta swoje znaczące wpływy, aby zmniejszyć napięcia w regionie.
Szef tureckiej dyplomacji wezwał Armenię do wycofania się ze spornego regionu. - Wszyscy, a zwłaszcza NATO, muszą wezwać Armenię do wycofania się z tych terytoriów, zgodnie z prawem międzynarodowym, rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz terytorialną i graniczną integralnością Azerbejdżanu - powiedział minister Cavusoglu.
Zaprzeczył oskarżeniom Armenii, jakoby Turcja wysyłała do Azerbejdżanu broń lub zagranicznych najemników i oficjalnie opowiedział się po stronie Baku w konflikcie z Erywaniem.
Prezydent Azerbejdżanu: Armenia próbuje przeciągnąć Rosję na swoją stronę, ale to się jej nie uda
Na słowa szefa NATO zareagował prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew. Uznał, że Turcja powinna włączyć się we wszystkie działania, których celem byłoby zakończenie konfliktu zbrojnego w Górskim Karabachu.
W wypowiedzi dla tureckiej telewizji TRT Haber podkreślił także, iż Armenia liczyła na wsparcie Rosji, ale "Rosja postąpiła tak, jak powinna, nie wybrała żadnej ze stron i zachowała neutralność w tym sporze". - Armenia wciąż próbuje przeciągnąć Rosję na swoją stronę, ale to się jej nie uda - ocenił prezydent Azerbejdżanu.
Alijew powtórzył żądanie wycofania sił Armenii z terytorium Górskiego Karabachu. - Nie zwracamy oczu w kierunku żadnych terenów zależących do innych państw, ale co jest nasze, powinno być nasze - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Ilham Alijew zażądał od władz Armenii opracowania harmonogramu wycofania sił z Górskiego Karabachu>>>
Premier Armenii wzywa do walki "o przetrwanie ojczyzny"
Premier Armenii Nikol Paszinian nie zareagował bezpośrednio na kolejny apel o rozejm. We wpisie w mediach społecznościowych wezwał natomiast żołnierzy zdemobilizowanych w ubiegłym roku, by wrócili do służby.
"Chcę zaprosić tych ludzi i powiedzieć im, że wezmą udział w wojnie (...) o przetrwanie ich ojczyzny" - napisał.
Dyplomacja USA "głęboko zaniepokojona"
Zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun odbył w poniedziałek rozmowy z szefami dyplomacji Armenii i Azerbejdżanu, wzywając obie strony do natychmiastowego zawieszenia broni w konflikcie o Górski Karabach - poinformował amerykański Departament Stanu.
W obu rozmowach Biegun wyraził "głębokie zaniepokojenie eskalacją działań zbrojnych i rosnącym teatrem operacji w konflikcie o Górski Karabach" - czytamy w komunikacie.
Biegun wezwał do natychmiastowego uzgodnienia rozejmu oraz wznowienia negocjacji pod auspicjami Grupy Mińskiej, powołanej przez OBWE w 1992 roku. Zastępca sekretarza stanu podkreślił przy tym, że konfliktu o sporne terytorium nie da się rozwiązać militarnie.
Wzajemne oskarżenia, rosnąca liczba ofiar
W poniedziałek Azerbejdżan oraz Górski Karabach i wspierająca go Armenia oskarżyły się nawzajem o atakowanie obszarów cywilnych.
Górski Karabach poinformował, że siły azerbejdżańskie rozpoczęły ostrzał rakietowy jego stolicy Stepanakertu, podczas gdy władze Azerbejdżanu przekazały, że siły armeńskie wystrzeliły rakiety w kierunku kilku miast poza spornym regionem.
Władze Górskiego Karabachu podały, że w dotychczasowych starciach zginęło blisko 223 jego żołnierzy, zabitych zostało także 18 cywilów, a ponad 90 zostało rannych. Władze Azerbejdżanu nie podały szczegółów dotyczących ofiar wśród żołnierzy, poinformowały jedynie, że 25 cywilów zostało zabitych, a 127 jest rannych.
Głos z Teheranu
MSZ Iranu, który ma prawie 760 kilometrów granicy z Azerbejdżanem i krótką granicę z Armenią, poinformowało o pracach nad pokojowym planem zakończenia walk o Górski Karabach. Rzecznik prasowy resortu Sajed Chatibzadeh nie podał wprawdzie szczegółów, ale powiedział, że konsultuje się ze wszystkimi stronami konfliktu.
- Iran przygotował plan zawierający szczegółowe ramy po konsultacjach z obiema stronami sporu, Azerbejdżanem i Armenią, a także z państwami regionalnymi i sąsiadami, i będzie realizował ten plan - powiedział rzecznik irańskiego MSZ.
Ostrzegł obie strony konfliktu przed przenoszeniem działań wojennych na terytorium Iranu. - Jakakolwiek agresja na granice Republiki Islamskiej, nawet nieumyślna, będzie naruszeniem czerwonej linii, której nie należy przekraczać - zapowiedział.
Jak pisze agencja AP, słowa Chatibzadeha były przede wszystkim nawiązaniem do zeszłotygodniowych wydarzeń, gdy zabłąkane pociski moździerzowe zraniły dziecko irańskie i uszkodziły kilka budynków na obszarach wiejskich na północy Iranu, w pobliżu granicy z Azerbejdżanem.
Najgwałtowniejsze walki od ponad 25 lat
Toczące się obecnie walki między wojskami Azerbejdżanu, a siłami Armenii i Górskiego Karabachu są najbardziej intensywne od zakończenia w 1994 roku regularnej wojny o zamieszkały głównie przez Ormian region na terytorium Azerbejdżanu.
W niedzielę władze Azerbejdżanu ogłosiły, że ich wojska zdobyły miasto Dżyrakan i kilka otaczających je wsi; władze Górskiego Karabachu zaprzeczyły tym doniesieniom. Przedstawiciele Azerbejdżanu oskarżyli również wojska Armenii o ostrzelanie drugiego co do wielkości miasta kraju, Gandży. Armeńskie ministerstwo obrony również zaprzeczyło tym informacjom.
Źródło: Reuters, PAP