W Nicei stracił żonę, szukał syna. Tragiczny finał


- To katastrofa. Nie wiem, gdzie on jest - mówił w piątek mężczyzna, który dzień po zamachu w Nicei nadal poszukiwał swojego czteroletniego syna. Wiedział już wtedy, że w masakrze na promenadzie stracił żonę. Materiał programu "Fakty" TVN.

Zrozpaczony ojciec Tajar Mejri opowiadał, że szukał czteroletniego syna syna we wszystkich szpitalach w Nicei, ale nie znalazł żadnego śladu. - Moja żona tutaj zginęła. Znalazłem jej ciało. Szukam syna wszędzie, znalazłem jego hulajnogę. Tutaj nie było jego ciała - mówił. - Wyszedł ze swoją matką i od wczorajszego wieczora go nie widziałem - mówił. Dzwonił do służb w Paryżu i Marsylii, ale bezskutecznie. - Nikt nic nie wie i nie wie, gdzie on (chłopiec - red.) jest - dodał. W piątkowe popołudnie okazało się, że Mejri odnalazł ciało Killiana w Szpitalu im. Ludwika Pasteura w Nicei. Czteroletni chłopiec był jednym z dziesięciorga dzieci, które zginęły w zamachu.

Wstrząsające statystki krwawego zamachu

Według różnych francuskich źródeł w zamachu zostało rannych około 50 dzieci. Ciągle 44 osoby walczą o życie. Jak podają agencje informacyjne w sobotę - dwa dni po krwawym zamachu - wiele osób ciągle ma nadzieję, że odnajdą swoich bliskich żywymi. Z ich relacji wynika, że to właśnie ta nadzieja trzyma ich przy życiu. Rozpędzona ciężarówka wjechała w czwartek późnym wieczorem w tłum ludzi na promenadzie w Nicei. Szef francuskiego MSW poinformował, że zginęły 84 osoby. Ponad 200 osób zostało rannych.

Jak powiedział prezydent Hollande podczas piątkowej konferencji prasowej, "dziesiątki osób są pomiędzy życiem a śmiercią".

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY" TVN

Autor: tmw//rzw / Źródło: Reueters, Enex, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Reuters

Raporty: