Historia wspierania i szkolenia przez CIA zagranicznych rebeliantów pokazuje, że w większości przypadków nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów - pisze "The New York Times", powołując się na tajny raport amerykańskiego wywiadu analizujący to zagadnienie.
Nowojorski dziennik opisuje jeden z tajnych raportów sporządzonych w latach 2012-2013, kiedy w Stanach Zjednoczonych trwała debata na temat ewentualnego zaangażowania Waszyngtonu w konflikt syryjski. Pierwotnie Amerykanie chcieli dozbrajać rebeliantów, aby wesprzeć ich w walce z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.
W dokumencie podkreślono, że "wiele poprzednich prób tajnego wspierania zagranicznych sił miało minimalny wpływ na długoterminowy kształt danego konfliktu". Poinformowano też, że pomoc była jeszcze mniej skuteczna, gdy "bojownicy walczyli bez żadnego bezpośredniego wsparcia USA na ziemi" - tak jak ma to mieć miejsce w Syrii. "NYT" podaje, że raport był w ostatnich tygodniach przedmiotem dyskusji wśród obecnych i byłych przedstawicieli władz w Waszyngtonie. Miał też wywołać w samym Białym Domu "głęboki sceptycyzm" co do sensu zbrojenia i szkolenia członków syryjskiej opozycji.
Pomagać czy nie?
Dziennik przypomina, że mimo iż tego typu wątpliwości były zgłaszane wcześniej, prezydent USA Barack Obama zdecydował się w kwietniu 2013 r. upoważnić CIA do uzbrajania syryjskich rebeliantów. Operacja miała być przeprowadzana w jednej z baz wojskowych na terytorium Jordanii. W ostatnim czasie administracja Obamy rozszerzyła ten program i objęła nim szkolenia w Arabii Saudyjskiej. Amerykanie chcą w ten sposób rocznie wyposażyć i przeszkolić około 5 tys. członków "umiarkowanej opozycji" w walce z Państwem Islamskim (IS), które w ostatnim czasie stało się głównym wrogiem USA. "NYT" analizuje problem wspierania zagranicznych sił przez pryzmat wojny w Afganistanie w latach 80. Z jednej strony dozbrajanie i szkolenie mudżahedinów walczących z wojskiem ZSRR doprowadziło do "powolnego wykrwawienia" sił interwencyjnych, a w konsekwencji do ich wycofania w 1989 r. Z drugiej strony część wspieranych przez USA mudżahedinów "stworzyła później rdzeń Al-Kaidy i wykorzystała Afganistan jako bazę do planowania ataków z 11 września 2001 r.". Ten i wiele innych przykładów budzi obawy, że przekazywana umiarkowanej syryjskiej opozycji broń może w ostateczności trafić w ręce grup powiązanych z Al-Kaidą, takich jak IS - podkreśla "NYT".
Autor: mtom\kwoj / Źródło: PAP