Na Białorusi, na podstawie ustaleń ze specjalnym wysłannikiem prezydenta USA do spraw Ukrainy generałem Keithem Kellogiem, zwolniono w sumie 14 więźniów politycznych, w tym trzech obywateli Polski oraz Siarhieja Cichanouskiego.
"To jest chyba układanka między Kremlem a Waszyngtonem"
W sobotę w "Faktach po Faktach" w TVN24 Wasyl Bodnar został zapytany, czy decyzja o uwolnieniu więźniów na Białorusi była podjęta przez Aleksandra Łukaszenkę, czy miał na nią wpływ Władimir Putin. - Nic się nie dzieje teraz bez zgody Kremla, ponieważ kontrola (Rosji - red.) od 2020 roku nad Białorusią jest całkowita - powiedział.
Jego zdaniem - znając białoruskiego przywódcę - uwolnienie więźniów mogło zostać wstępnie uzgodnione między Waszyngtonem a Moskwą. Według niego rozwiązanie problemu z więźniami politycznymi jest próbą "legitymizowania Łukaszenki".
- To jest chyba układanka między Kremlem a Waszyngtonem, żeby rozmawiać o jakichś pozytywach - mówił dalej Bodnar. - Tak jak na przykład wyjazdy do Stambułu (negocjacje w sprawie zakończenia wojny - red.) pokazują Rosjan, że niby rozmawiają, a tak naprawdę żadnej rozmowy nie było - stwierdził.
Dopytany o etap rozmów w sprawie rozejmu, odpowiedział, że to były konsultacje czy spotkania, które nie skutkowały niczym oprócz tego, że wymieniono więźniów wojskowych, a także ciała zabitych.
- Rosja nadal trzyma się tych bzdurnych postulatów, jak z 2022 roku, że "Ukraina jest nasza". Nie jest ich - podkreślił. - Czyli Putin nie osiągnął nic tak naprawdę w Ukrainie, oprócz miliona zabitych żołnierzy - skwitował Bodnar.
"To jest główny bodziec i gwarancja przyszłego pokoju w Europie"
Gość TVN24 został również zapytany, jakie Ukraina ma nadzieje związane ze szczytem NATO w Hadze, który ma się odbyć 24 czerwca. - Na przyłączenie się do NATO po wojnie - odpowiedział.
- Namawiamy wszystkich naszych przyjaciół, żeby ideę o zaproszeniu Ukrainy do NATO po zakończeniu działań wojennych wystosowali, bo to jest główny bodziec i gwarancja przyszłego pokoju w Europie - powiedział. - A Rosja akurat chce odwrotnie: naciskać na państwa europejskie, żeby taka decyzja nie zapadła - dodał.
Bodnar był też pytany o element kampanii wyborczej na prezydenta, odnoszący się do obecności Ukrainy w NATO. Na prezydenta wybrano bowiem kandydata PiS, Karola Nawrockiego, który powiedział, że nie widzi "formalnej ani prawnej możliwości" do tego, żeby Ukraina weszła do NATO, gdy znajduje się w stanie wojny.
- Akurat to zależy od naszego dialogu między prezydentami - między prezydentem elektem Nawrockim a prezydentem Zełenskim - powiedział. Dodał, że w kwietniu rozpoczęto ekshumacje w Puźnikach, a w ostatnim tygodniu wydano kolejne zezwolenia. Dokonanie ekshumacji w Wołyniu to jeden z warunków do wydania zgody na obecność Ukrainy z NATO, o którym mówił w kampanii Karol Nawrocki.
Jak zaznaczył, w przypadku braku przyjęcia Ukrainy do NATO, Ukraina w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa po zakończeniu wojny, może zacząć myśleć o broni jądrowej. - Bez Ukrainy NATO nie ma tego doświadczenia i zdolności bojowych, które my mając, zdobywając je własną krwią. I jeżeli takiego partnera się nie chce, to oczywiście musielibyśmy myśleć o czymś innym. A czymś innym to jest broń jądrowa - skwitował Bodnar.
Autorka/Autor: pkarp/akw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24