Niemiecka prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko 16 osobom w związku z tragicznymi wydarzeniami na Love Parade w Duisburgu. Podczas lipcowej imprezy w wąskim przejściu wybuchła panika i ludzie zaczęli się tratować. Zginęło 21 osób. Śledztwem objętych jest 16 osób, w tym funkcjonariusz policji, przedstawiciele władz miasta i organizatorzy imprezy Jak pisze "Der Spiegel", części z nich mogą zostać postawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci i niedopełnienia obowiązków.
24 lipca 2010 roku, podczas imprezy rave w Duisburgu doszło do tragedii. 21 osób zginęło, a ponad pięćset odniosło obrażenia. Ludzie zaczęli się dusić i tratować w tunelu, który służył jednocześnie za wejście na teren imprezy, jak i wyjście.
Jak donosi "Der Spiegel", śledztwem nie jest objęty ani burmistrz Adolf Sauerland, który po tragedii znalazł się w ogniu krytyki, ani Rainer Schaller - szef Lopavent (firmy organizującej imprezę).
Burmistrz obroni podwładnych?
Jeszcze we wtorek Sauerland bronił swoich podwładnych i mówił, że żaden z pracowników urzędu miasta nie złamał prawa czy nie dopełnił obowiązków, a on sam zrobi wszystko, by im pomóc.
W ciągu ostatnich 6 miesięcy ponad 2,2 tys. świadków złożyło zeznania w sprawie tragedii na Love Parade. Biuro prokuratora poinformowało, że nie jest pewne, czy komukolwiek zostaną postawione zarzuty karne. Jednocześnie dodano, że do listy podejrzanych mogą zostać dodane następne nazwiska.
Źródło: Spiegel
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org/Arne Müseler