Tulsi Gabbard służyła w Iraku, zasiadała w Kongresie, a teraz ma zostać szefem amerykańskich służb wywiadowczych. "Nikt się nie spodziewał, że zostanie wybrana na to stanowisko" - wskazuje agencja Reutera, pisząc o jej niewielkim doświadczeniu w pracy wywiadowczej. Były ambasador Polski w USA Marek Magierowski widzi w tym "bardzo niepokojący sygnał". Kim jest Gabbard i dlaczego budzi kontrowersje?
Donald Trump ogłosił w środę zamiar powołania byłej kongresmenki Tulsi Gabbard na stanowisko Dyrektora Wywiadu Narodowego, koordynatora wszystkich służb wywiadowczych USA. "Jako była kandydatka ubiegająca się o nominację Demokratów na prezydenta ma szerokie poparcie w obu partiach - teraz jest dumna z bycia Republikanką! Wiem, że Tulsi wniesie nieustraszonego ducha, który zdefiniował jej znakomitą karierę do naszej Wspólnoty Wywiadowczej, broniąc naszych Praw Konstytucyjnych i zapewniając Pokój poprzez Siłę. Tulsi sprawi, że wszyscy będziemy dumni!" - ogłosił prezydent elekt w oświadczeniu (pisownia oryginalna).
Tulsi Gabbard - od służby w Iraku do Kongresu
Czterdziestotrzyletnia Tulsi Gabbard urodziła się na Samoa Amerykańskim, terytorium USA na Oceanie Spokojnym, dorastała na Hawajach, tam też ukończyła Hawai'i Pacific University - wynika z jej biogramu na stronie Kongresu Stanów Zjednoczonych. Już jako 21-latka dostała się do Izby Reprezentantów Hawajów, w której zasiadała do 2004 roku. W latach 2003-2020 należała do hawajskiej Gwardii Narodowej. Jako major tej formacji w latach 2004-2005 służyła w Iraku. Przed czterema laty dołączyła do Gwardii Narodowej USA, obecnie jest podpułkownikiem rezerwy.
Od 2013 roku przez trzy kolejne kadencje Gabbard zasiadała w Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych z ramienia demokratów. Jako kongresmenka wzbudziła kontrowersje między innymi apelując w 2015 roku, by USA umożliwiły syryjskiemu dyktatorowi Baszarowi al-Asadowi pozostanie u władzy. W 2013 roku została wybrana wiceprzewodniczącą Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC). Z funkcji zrezygnowała w 2016 roku, aby poprzeć kandydaturę Berniego Sandersa w wyborach prezydenckich, przypominał na początku tego roku portal CNN.
Tulsi Gabbard - kontrowersje
Gabbard bezskutecznie ubiegała się o partyjną nominację w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Krótko przed tym, jak ogłosiła, że będzie ubiegać się o start w wyścigu o Biały Dom, przeprosiła za swoje komentarze i działania przeciwko społeczności LGBT+ po tym, jak media podały, że wspiera ona homofobiczną organizację swojego ojca. Wkrótce polityczka po raz kolejny wzbudziła kontrowersje, mówiąc, iż nie żałuje, że w 2017 roku spotkała się z Asadem. Wcześniej kwestionowała zbrodnie przypisywane syryjskiemu dyktatorowi.
W wyborach prezydenckich w 2020 roku ostatecznie poparła Joe Bidena, jednak w kolejnych latach krytykowała działania urzędującego prezydenta, a w 2022 roku opuściła Partię Demokratyczną.
Jak przypomina CNN, na początku 2022 r. Gabbard powtórzyła argumenty Władimira Putina dotyczące inwazji na Ukrainę, obwiniając za nią administrację Bidena, która nie uznała "uzasadnionych obaw Rosji o bezpieczeństwo". W lutym 2022 roku napisała na portalu X: "Tej wojny i cierpienia można było łatwo uniknąć, gdyby administracja Bidena/NATO po prostu uznała uzasadnione obawy Rosji dotyczące bezpieczeństwa w związku z przystąpieniem Ukrainy do NATO, co oznaczałoby obecność sił USA/NATO tuż przy granicy z Rosją". Krytykowała też antyrosyjskie sankcje i twierdziła, że Rosja i USA "nie różnią się tak bardzo" pod względem cenzury mediów.
Gabbard powtarzała też rosyjską narrację o amerykańskich biolaboratoriach na Ukrainie, gdzie rzekomo miały trwać prace nad bronią biologiczną. Były kongresmen republikanów Adam Kinzinger sugerował, że Gabbard dopuszcza się zdrady, a w 2019 roku Hillary Clinton stwierdziła, że jest ona "faworytką Rosjan" i rosyjską agentką, z pomocą której Kreml miał podważyć szanse wyborcze demokratów w wyborach 2020 roku. W 2024 roku Gabbard dołączyła do Partii Republikańskiej.
ZOBACZ TEŻ: Elon Musk stanie na czele nowego departamentu
Były ambasador Polski w USA o Tulsi Gabbard
"Gabbard ma niewielkie doświadczenie w pracy wywiadowczej i nikt się nie spodziewał, że zostanie wybrana na to stanowisko" - podała agencja Reutera po tym, jak Donald Trump ogłosił zamiar powołania byłej kongresmenki na stanowisko Dyrektora Wywiadu Narodowego.
Były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych Marek Magierowski odniósł się do nominacji dla Tulsi Gabbard w czwartkowym wydaniu "Rozmowy Piaseckiego". - To 18 agencji, dysponujących kilkudziesięcioma miliardami dolarów budżetu. I to jest osoba, która zasłynęła swego czasu wieloma wypowiedziami - zastanawiam się, jakiego słowa użyć - prorosyjskimi - powiedział.
- Nawet wielu jej kolegów z Partii Republikańskiej (...) oficjalnie, publicznie ją krytykowało za pewne sformułowania. Pisała między innymi na Twitterze o tym, iż uważa, że to Ukraina sprowokowała Rosję do wojny, że na Ukrainie rzeczywiście są laboratoria, w których produkuje się broń biologiczną. Wszystko to, co suflowała rosyjska, kremlowska propaganda w Stanach Zjednoczonych, ona podchwytywała - mówił Magierowski.
Były ambasador Polski w USA przypomniał o krytyce związanej ze związkami polityczki z Asadem oraz o jej krytyce amerykańskiej operacji, "kiedy zlikwidowano Kasema Sulejmaniego, czyli jedną z najważniejszych postaci w irańskiej polityce w Bagdadzie". - Ona ten krok prezydenta Trumpa - bo to on wydał rozkaz - bardzo ostro skrytykowała - zauważył Magierowski.
Podsumował, że to "bardzo kontrowersyjna postać". - I oczywiście gdyby została kongresmenką, szefową departamentu energii, jakiegokolwiek innego, tobyśmy aż tacy zmartwieni nie byli. Ale jako że zostaje szefową całego amerykańskiego wywiadu, to jest bardzo niepokojący sygnał na pewno - dodał.
Obsadzenie stanowiska musi zatwierdzić Senat
Stanowisko Dyrektora Wywiadu Narodowego jest jednym z wielu urzędów, którego obsadzenie obowiązkowo musi zatwierdzić Senat. Mimo republikańskiej większości Gabbard nie może być pewna poparcia swojej kandydatury w Senacie, gdzie większość izby tworzą politycy z głównego nurtu partii i zwolennicy wsparcia Ukrainy. Bliski Donaldowi Trumpowi senator Markwayne Mullin powiedział jednak dziennikowi "Washington Post", że spodziewa się przegłosowania jej nominacji w Senacie. "Demokraci mogą płakać, ile chcą" - dodał.
Źródło: Reuters, CNN, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Erik S. Lesser/EPA/PAP