- Rywalizacja o najważniejsze nominacje w nowej administracji amerykańskiej to naprawdę walka buldogów pod dywanem - powiedział w TVN24 były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych Marek Magierowski. Gość "Rozmowy Piaseckiego" przyznał, że ma "mieszane uczucia" w związku z ogłoszonymi już nominacjami. Obszernie komentował kilka z nich.
W czwartkowej "Rozmowie Piaseckiego" były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych Marek Magierowski odniósł się do nominacji w przyszłej administracji prezydenta elekta USA Donalda Trumpa.
- Mam mieszane uczucia. Przez tych ostatnich kilka dni rzeczywiście pojawiło się kilka nazwisk, a także formalne nominacje ogłaszane przez samego prezydenta Trumpa. Kilka z nich mnie osobiście ucieszyło, a kilka bardzo zmartwiło - powiedział.
Tulsi Gabbard? "Bardzo kontrowersyjna"
Odniósł się do nominacji dla Tulsi Gabbard jako Dyrektora Wywiadu Narodowego, koordynatora wszystkich służb wywiadowczych USA. - To 18 agencji, dysponujących kilkudziesięcioma miliardami dolarów budżetu. I to jest osoba, która zasłynęła swego czasu wieloma wypowiedziami - zastanawiam się, jakiego słowa użyć - prorosyjskimi - powiedział.
- Nawet wielu jej kolegów z Partii Republikańskiej - notabene to była demokratka, która przeszła na drugą stronę mocy - oficjalnie, publicznie ją krytykowało za pewne sformułowania. Pisała między innymi na Twitterze o tym, iż uważa, że to Ukraina sprowokowała Rosję do wojny, że na Ukrainie rzeczywiście są laboratoria, w których produkuje się broń biologiczną. Wszystko to, co suflowała rosyjska, kremlowska propaganda w Stanach Zjednoczonych, ona podchwytywała - mówił Magierowski.
Wskazał, że Tulsi Gabbard spotkała się z syryjskim dyktatorem Baszarem al-Asadem. - Też często była za to krytykowana i podkreślała, że nie czuje się w ogóle zobowiązana do tego, żeby się z tego tłumaczyć - powiedział.
- Skrytykowała też amerykańską operację, kiedy zlikwidowano Kasema Sulejmaniego, czyli jedną z najważniejszych postaci w irańskiej polityce w Bagdadzie. Ona ten krok prezydenta Trumpa - bo to on wydał rozkaz - bardzo ostro skrytykowała - zauważył.
Podsumował, że to "bardzo kontrowersyjna postać". - I oczywiście gdyby została kongresmenką, szefową departamentu energii, jakiegokolwiek innego, tobyśmy aż tacy zmartwieni nie byli. Ale jako że zostaje szefową całego amerykańskiego wywiadu, to jest bardzo niepokojący sygnał na pewno - dodał.
Pete Hegseth? "Wczoraj po raz pierwszy usłyszałem jego nazwisko"
Magierowski odniósł się też do nominacji prezentera telewizyjnego Pete'a Hegsetha na szefa Pentagonu.
- Przyznam się, że wczoraj rano po raz pierwszy usłyszałem jego nazwisko. Na usprawiedliwienie dodam, że pół Waszyngtonu tego człowieka nie znało wcześniej - powiedział.
- To jest prezenter telewizji Fox News, który oczywiście ma doświadczenie wojskowe, zresztą służył w armii amerykańskiej - mówił.
Przyznał, że ta nominacja też budzi jego niepokój "z racji niewiedzy, ale też z racji iluś tam jego wypowiedzi". - To jest tak, że debata na temat dzisiejszego stanu amerykańskiej armii w czasie kampanii wyborczej ze strony republikanów, czy samego Trumpa, skupiała się na tym, jak bardzo armia amerykańska jest opanowana przez tak zwaną kulturę "wokeizmu" - wskazywał Magierowski.
- Czyli kulturę gender, równouprawnienia, najogólniej mówiąc - wtrącił Konrad Piasecki. - I społecznego progresu - dodał gość TVN24.
- I to było największe zmartwienie prezydenta Trumpa i jego najbliższych współpracowników. Jako że Pete Hegseth wielokrotnie się wypowiadał właśnie na ten temat jako weteran, ale też jako komentator polityczny w telewizji Fox News, myślę, że to ujęło Trumpa i stąd między nimi ta nominacja - podsumował.
Marco Rubio? "W samych superlatywach mogę się wypowiadać"
Magierowski komentował potwierdzoną przez Trumpa informację, że to senator Marco Rubio będzie nowym sekretarzem stanu USA.
- Akurat o Marco Rubio mogę się wypowiadać w samych superlatywach. Miałem z nim okazję rozmawiać, nie sam oczywiście, z okazji wizyty Jakuba Kumocha, kiedy był jeszcze ministrem w Kancelarii Prezydenta - mówił.
- To jest ważna postać też z naszego punktu widzenia, jako że to jest człowiek, który jest od wielu lat wiceszefem senackiej komisji wywiadu, ale też komisji do spraw zagranicznych, i ma ogromną wiedzę, naprawdę głęboką, w przeciwieństwie do wielu innych polityków amerykańskich, o środkowo-wschodniej Europie - wskazywał Magierowski.
- Pamiętam, że rozmowa z nim wtedy o wojnie w Ukrainie była bardzo owocna. I on de facto identyfikował się z naszymi poglądami na to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą - dodał.
"Więcej chyba niepokoju niż optymizmu"
Magierowski został zapytany, czy gdyby miał podsumować krótko wszystko to, co się od 5 listopada dzieje wokół nowej administracji Trumpa, to byłoby to zdanie pełne niepokoju, czy raczej uspokajające.
- 60 do 40 procent mniej więcej. Więcej chyba niepokoju niż optymizmu niestety, z racji tych dwóch czy trzech nominacji dosyć kontrowersyjnych, nie tylko z naszego punktu widzenia, ale także w samym Waszyngtonie i kręgach republikańskich. To jest naprawdę walka buldogów pod dywanem, ta konkurencja i rywalizacja o najważniejsze nominacje - komentował Magierowski.
Jak zwrócił uwagę, "te najważniejsze pozycje już zostały de facto obsadzone". - Warto też wspomnieć o Johnnie Ratcliffe, który zostanie nowym szefem CIA. I to jest też dobra nominacja, to jest człowiek bardzo doświadczony i rozumiejący świat. Ale te pozostałe nominacje są dziwne - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TANNEN MAURY/PAP, Albin Lohr-Jones/EPA/PAP, CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH/PAP