W niedzielę "Financial Times" napisał, że amerykańskie dane wywiadowcze umożliwiły Ukraińcom ataki za pomocą broni dalekiego zasięgu na ważne rosyjskie obiekty energetyczne, w tym rafinerie ropy naftowej daleko poza linią frontu.
Według gazety, która powołała się na ukraińskich i amerykańskich urzędników, działania USA i Ukrainy są "skoordynowanym wysiłkiem mającym na celu osłabienie rosyjskiej gospodarki i zmuszenie (przywódcy Rosji Władimira) Putina do negocjacji".
"Nieujawnione wcześniej wsparcie nasiliło się od połowy lata i odegrało kluczową rolę w przeprowadzeniu przez Ukrainę ataków, którym sprzeciwiał się Biały Dom za prezydentury Joe Bidena. Ataki Kijowa podniosły ceny energii w Rosji i skłoniły Moskwę do ograniczenia eksportu oleju napędowego i importu paliw" - pisze brytyjski dziennik.
"Sygnał, że Trump wzmocnił swoje poparcie"
"Wymiana informacji wywiadowczych jest najnowszym sygnałem, że (prezydent USA Donald) Trump wzmocnił swoje poparcie dla Ukrainy, ponieważ jego frustracja wobec Rosji wzrosła" – ocenia "FT".
Gazeta zauważa, że Waszyngton już od dawna dzielił się z Kijowem danymi wywiadowczymi, lecz w innych sprawach. Jak opisuje "Financial Times", dotyczyły wczesnego ostrzegania przed rosyjskimi nalotami rakietowymi i dronowymi lub też zawierały informacje pomocne przy atakach na rosyjskie cele wojskowe na okupowanych obszarach Ukrainy.
Przypomniano, że administracja Bidena zatwierdziła ataki amerykańskimi pociskami HIMARS i ATACMS w regionie rosyjskim graniczącym z Ukrainą po tym, jak Korea Północna wysłała tam wojska w celu wzmocnienia sił Moskwy.
Jednocześnie "FT" podkreśla, że "Stany Zjednoczone nie przyznały się jednak do bezpośredniej roli w ukraińskich atakach na rosyjskie obiekty energetyczne". "Waszyngton od dawna zachowuje ostrożność wobec działań, które mogłyby eskalować wojnę i wciągnąć go w konflikt z Moskwą" - dodano.
W środę Zełenski na konferencji w Kijowie był pytany o rolę amerykańskiego wywiadu w atakach armii w głębi terytorium Rosji, ale odmówił odpowiedzi. Oznajmił jednak, że Ukraina "współpracuje z amerykańskim wywiadem przede wszystkim w celu obrony własnej".
Pociski Tomahawk trafią do Ukrainy?
Po spotkaniu Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce w połowie sierpnia amerykański prezydent kilkukrotnie otwarcie mówił o swoim rozczarowaniu przywódcą Rosji w związku z brakiem postępów w procesie pokojowym.
W niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że rozmawiał tego dnia z Trumpem.
"Właśnie rozmawiałem przez telefon z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem - po raz drugi w ciągu dwóch dni - dzisiaj nasz rozmowa również była bardzo produktywna" - napisał.
Dodał, że dzień wcześniej przywódcy uzgodnili tematy, które następnego dnia przedyskutują. Jak poinformował, wśród nich znalazły się "obrona życia w naszym kraju, wzmocnienie naszych zdolności w sferze obrony powietrznej, odporność", a także nasze zdolności do uderzeń dalekiego zasięgu. Wskazał, iż omówili ponadto kwestie związane z sektorem energetycznym, który padł ofiarą intensywnych rosyjskich ataków w ostatnich dniach. "Prezydent Trump jest dobrze poinformowany o wszystkim co się dzieje" - zaznaczył Zełenski.
W sobotę portal Axios - powołując się na źródła - przekazał, że Trump rozmawiał telefonicznie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim o możliwości nabycia przez stronę ukraińską rakiet manewrujących Tomahawk.
Portal zwrócił uwagę, że w zeszły poniedziałek Trump oświadczył, iż "mniej więcej podjął decyzję" w sprawie sprzedaży pocisków krajom NATO, które mogłyby przekazać je Ukrainie. Prezydent USA zaznaczył, że chce wiedzieć, jak Ukraińcy chcą wykorzystać tę broń, której zasięg pozwala uderzyć w bardzo odległe cele w Rosji.
Autorka/Autor: akr/kg
Źródło: PAP, Financial Times, Axios
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA