Widząc śmierć dziecka w rozgrzanym aucie, matka sama osunęła się na ziemię. 2-latka spędziła w samochodzie kilka godzin

Źródło:
ABC7
Eksperyment reportera TVN24 w rozgrzanym samochodzie
Eksperyment reportera TVN24 w rozgrzanym samochodzieTVN24 Łódź
wideo 2/5
Eksperyment reportera TVN24 w rozgrzanym samochodzieTVN24 Łódź

Nie żyje 2-letnia dziewczynka pozostawiona na kilka godzin w rozgrzanym samochodzie niedaleko Nowego Jorku. Jej zszokowana matka, po tym, jak dowiedziała się o tragedii, sama musiała trafić pod opiekę lekarzy.

Choć w ostatnich dniach temperatury w Polsce są zdecydowanie niższe niż na początku sierpnia, w wielu regionach świata nadal panują upały. Tak jest na wschodnim wybrzeżu USA. Podczas gdy w Nowym Jorku zmagają się z nimi tenisiści, biorący udział w słynnym US Open, kilkadziesiąt kilometrów na południe, we Franklin Township w stanie New Jersey, z powodu gorąca doszło do kolejnej wielkiej tragedii.

Śmigłowiec telewizji ABC w ostatni wtorek sfilmował z powietrza kobietę siedzącą przed domem i opartą o drzewo. Przytulała ją, próbując pocieszyć, jedna z policjantek, które przybyły na miejsce. Chwilę wcześniej kobieta dowiedziała się, że jej dziecko nie żyje. Wcześniej 2-letnia dziewczynka spędziła prawdopodobnie kilka godzin na tylnym siedzeniu rozgrzanego upałem sedana. Śmiertelną pułapką okazał się fotelik, w którym była przypięta.

ZOBACZ TEŻ: Zarzuty dla matki chłopca, który zmarł w rozgrzanym samochodzie

Mimo udzielonej pomocy dziewczynka zmarła

Informację o wypadku policjanci otrzymali przed godz. 15 czasu lokalnego, ale dziecko przebywało w aucie od godzin porannych. Według części relacji, nawet siedem godzin.

Jak informowali reporterzy telewizji ABC7, doświadczeni policjanci byli wstrząśnięci tragedią, która zastali na miejscu. "New York Post" podaje, że jedną z pierwszych osób przy dziewczynce był sąsiad, miejscowy strażak, który próbował przeprowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową. Bez skutku. Wezwany na miejsce lekarz mógł jedynie stwierdzić śmierć dziecka.

"Oboje krzyczeli z bólu i rozpaczy" - mówi sąsiadka, Treana Huntley, o rodzicach dziecka. "Najpierw usłyszałam ojca krzyczącego w niekontrolowany sposób, potem zaczęła płakać matka. Zanosiła się szlochem" - opowiada kobieta w ABC7.

Jak pisze "New York Post", matka dziecka była w tak złym stanie, że zabrano ją karetką do szpitala.

Według National Weather Service, temperatura na położonym niedaleko od Franklin Township lotnisku Somerset o godzinie 14, czyli niedługo przed znalezieniem dziewczynki, wynosiła 90 stopni Fahrenheita, to jest 32,2 stopnia Celsjusza. Policja wyjaśnia teraz, ile dokładnie dziecko przebywało w aucie oraz co w tym czasie robili jego opiekunowie.

ZOBACZ TEŻ: Zostawił dwulatkę w samochodzie i poszedł na zakupy. Ekspedientka zaopiekowała się dzieckiem

Autorka/Autor:am

Źródło: ABC7

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock