Mimo wysokiej temperatury w jednym z samochodów na przysklepowym parkingu w Zatorze (Małopolska) siedziała dwulatka. Płaczącą dziewczynkę zauważyła ekspedientka, która weszła do - jak się okazało - otwartego i mocno rozgrzanego pojazdu i zaopiekowała się dzieckiem. Ojciec był w tym czasie na zakupach. Jak informuje policja, został ukarany mandatem.
Jak poinformowała małopolska policja, do niebezpiecznej sytuacji doszło w sobotę około godziny 15.30 w Zatorze. Na parkingu przy pasażu handlowym, w nagrzanym samochodzie, siedziało płaczące dziecko.
Ekspedientka weszła do auta i wezwała policję
Groźną sytuację zauważyła jedna z ekspedientek. Kobieta zadzwoniła na numer alarmowy 112.
- Mundurowi w rozmowie z ekspedientką ustalili, że pojazd miał uchyloną szybę w drzwiach, ale był nagrzany. Nie był zamknięty, więc kobieta dostała się do środka i uspokoiła dziecko. Po kilkunastu minutach na miejscu zjawił się ojciec dziecka. Okazał się nim 39-letni obywatel Ukrainy - powiedział młodszy inspektor Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Mężczyzna tłumaczył policjantom, że kiedy szedł na zakupy, jego dziecko spało. Funkcjonariusze ukarali go mandatem. Choć mogła mu grozić dużo poważniejsza kara. Jak przekazał Gleń, gdyby doszło do zagrożenia życia - na przykład gdyby samochód był bardzo nagrzany i zarazem szczelnie zamknięty lub gdyby dziecko wyszło samo na ulicę - mężczyzna mógłby odpowiadać za przestępstwo zagrożone nawet pięcioletnim więzieniem.
- Na podziękowania za prawidłową reakcję zasługuje kobieta, która, widząc małe dziecko w niebezpiecznej sytuacji, natychmiast powiadomiła policję i sama się nim zaopiekowała - zaznaczył Gleń.
Źródło: małopolska policja
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock