31-latek z Florydy został zatrzymany po tym, jak upuścił 4-letnie dziecko z hotelowego balkonu. Wcześniej trzymał je do góry nogami nad ziemią. Mężczyzna stwierdził, że chciał je "trochę postraszyć". Chłopiec był synem kobiety, którą mężczyzna poznał zaledwie kilka godzin wcześniej.
Portal people.com podaje, że do zdarzenia doszło w sobotę około godz. 20:00 w hotelu Sandlewood Resort w Daytona Beach na Florydzie. Dziennikarze dotarli do nakazu aresztowania Brandona Gilmore, z którego wynika, że 31-latek miał trzymać 4-letniego chłopca na balkonie w powietrzu, a następnie upuścić go na ziemię z pierwszego piętra. Policja przekazała, że dziecko w wyniku wypadku trafiło do szpitala z urazem głowy. Mężczyzna został osadzony w areszcie hrabstwa Volusia i otrzymał zarzut poważnego znęcania się nad dzieckiem.
Mężczyzna upuścił dziecko z balkonu
Gilmore zeznał policji, że matkę chłopca poznał tego samego dnia, około pięć godzin wcześniej, nad hotelowym basenem, gdzie spędzili wspólnie czas i pili alkohol. Następnie kobieta zaprosiła go do swojego pokoju. 31-latek zeznał, iż powiedział kobiecie, że idzie się pobawić z jej synem i "trochę go postraszyć". Następnie zaprowadził go na balkon i trzymał za nogi - chłopiec wisiał za barierką głową w dół.
Jeden ze świadków zeznał, że słyszał krzyk dziecka, a następnie widział, jak spada. Po chwili przyszła po nie kobieta i zabrała je z powrotem do pokoju. Drugi świadek miał widzieć, jak mężczyzna "po prostu huśta nim, bawi się z nim", "a potem go puścił". - Trzymane za jedną nogę dziecko wyślizgnęło się i upadło prosto na beton - dodał świadek. Według policji zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu, a ich zapis odpowiada zeznaniom świadków.
Dziecko zostało już wypuszczone ze szpitala i według policji czuje się dobrze. - Nie przewiduje się długoterminowych problemów zdrowotnych wskutek tego zdarzenia - powiedział "People" rzecznik policji w Daytona Beach.
Źródło: People
Źródło zdjęcia głównego: Photo Spirit/Shutterstock