Laureatem tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla została Unia Europejska. UE uhonorowano za długoletnią rolę w jednoczeniu kontynentu. - Stabilizująca rola odegrana przez UE pomogła przekształcić większość Europy z kontynentu wojen w kontynent pokoju - napisano w komunikacie uzasadniającym przyznanie lauru.
- Laureatem Pokojowej Nagrody Nobla została Unia Europejska, która od 60 lat decydująco przyczynia się do procesu pokoju, pojednania, demokracji i praw człowieka w Europie - ogłosił szef norweskiego Komitetu Noblowskiego Thorbjoern Jagland.
Już przed ogłoszeniem laureta Jagland mówił, że laureat jest ogólnie znany opinii publicznej, a wybór może wywołać debatę. - Była to jednomyślna decyzja i nie była specjalnie trudna - dodał. - Spodziewam się debaty, mamy taką nadzieję - powiedział Jagland telewizji TV2. Z kolei gazecie "Aftenposten" dodał, że decyzja o tym, komu przyznać pokojowego Nobla, zapadła przed kilkoma tygodniami.
- Nie mamy ambicji ratowania Unii Europejskiej - powiedział już po ogłoszeniu laureata Jagland, odpowiadając na pytanie, czy Pokojowa Nagroda Nobla ma pomóc Europie w przezwyciężeniu kryzysu ekonomicznego.
Nie dla Norwegów
Jagland stwierdził również, że "nie sądzi, aby tegoroczny werdykt miał wpływ na dyskusję o członkostwie Norwegii w UE". - Od wielu lat poparcie dla integracji z Unią Europejską jest niskie - powiedział.
Według najnowszego sondażu opublikowanego w norweskiej gazecie "Dagbladet" 72 proc. Norwegów sprzeciwia się wstąpieniu ich kraju do Unii Europejskiej.
Ostatnio byli Lekarze bez Granic
Ostatnią organizacją, która została uhonorowana pokojowym Noblem, byli Lekarze bez Granic. Nagrodę przyznano jej w 1999 roku.
W zeszłym roku laureatkami nagrody zostały: prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf, działaczka społeczna z tego kraju, organizatorka kobiecego ruchu chrześcijanek i muzułmanek Leymah Gbowee, a także jemeńska dziennikarka i działaczka na rzecz praw kobiet Tawakkul Karman. W poprzednich latach pokojowego Nobla otrzymał chiński dysydent Liu Xiaobo (2010) i prezydent USA Barack Obama (2009).
Kandydatów było wielu
Komitet Noblowski otrzymał w tym roku 231 nominacji, z czego 43 dotyczyły organizacji. Wstępnie lista była ograniczana do około 25-35 propozycji. Po raz drugi przeglądu dokonano wiosną, po czym na liście pozostało mniej niż 10 nominacji. - Ostateczna decyzja jest podejmowana około dwóch tygodni przed jej ogłoszeniem - tłumaczy Geir Lundestad, główny sekretarz komisji.
Zwycięzca poza sławą i uznaniem otrzyma osiem milionów koron szwedzkich, czyli około 1,2 miliona dolarów.
Giełda nazwisk
W oficjalnych rankingach kandydatów do nagrody, prowadzonych przez firmy bukmacherskie, pierwsze miejsce zajmowała w tym roku Meggie Gobran, koptyjska siostra zakonna, która prowadzi przytułek dla biednych dzieci w Kairze. Wysoko notowany był też pakistański filantrop i pracownik społeczny Abdul Sattar Edhi i nigeryjscy przywódcy religijni John Onaiyekan oraz Mohamed Sa'ad Abubakar, którym udało się w tym roku ostudzić konflikt pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami w Nigerii.
Przyznanie nagrody komuś związanemu z wydarzeniami Arabskiej Wiosny było uznawane za mało prawdopodobne, ponieważ w 2011 roku została w ten sposób uhonorowana jemeńska dziennikarka Tawakkol Karman, a Komitet Noblowski ma w zwyczaju nie wręczać nagrody dwukrotnie osobom powiązanym z jednym wydarzeniem.
Drugą grupą popularnych kandydatów byli w tym roku rosyjscy obrońcy praw człowieka. Komitet Noblowski nie odważył się jednak denerwować Kremla, który na pewno nie przyjąłby przychylnie uhonorowania swoich wrogów. Po przyznaniu w 2010 roku Nagrody Nobla chińskiemu dysydentowi Liu Xiaobo, Chiny zamroziły relacje z Norwegią.
Potencjalnymi rosyjskimi kandydatami do nagrody byli między innymi Swietłana Gannuszkina, zasłużona działaczka Memoriału, oraz niezależna stacja radiowa Echo Moskwy i jej redaktor naczelny Aleksiej Wenediktow. Jak podkreśla agencja Reutera, aktywistki z Pussy Riot na nagrodę nie miały raczej co liczyć, bowiem ich sprawa stała się głośna za późno, aby komitet wziął ją pod uwagę.
Autor: mk//kdj,mtom/k / Źródło: Reuters