W odpowiedzi na wyrzucenie z Białorusi ukraińskiego dyplomaty Ukraina wydaliła pracownika białoruskiej ambasady w Kijowie – poinformowała rzeczniczka MSZ w Kijowie Mariana Beca. Dzień wcześniej białoruskie KGB poinformowało o wyrzuceniu radcy ambasady Ukrainy Ihora Skworcowa, który - według służb białoruskich - był działającym pod przykryciem oficerem Głównego Zarządu Wywiadu ukraińskiego ministerstwa obrony.
- W związku z tym, że strona białoruska ogłosiła persona non grata i wydaliła ukraińskiego dyplomatę, Ukraina na zasadzie wzajemności także wydaliła białoruskiego dyplomatę z kraju – powiedziała we wtorek rzeczniczka ukraińskiej dyplomacji Marianna Beca agencji Interfax-Ukraina.
Nazwisko wyrzuconego Białorusina nie zostało ujawnione. Internetowa gazeta "Ukraińska Prawda" podała jedynie, że pracował jako pierwszy sekretarz ambasady Białorusi w Kijowie.
MSZ Białorusi oceniło w komunikacie przekazanym we wtorek mediom, że wydalenie białoruskiego dyplomaty z Ukrainy było "całkowicie bezzasadne". - Wyrażamy ubolewanie w związku z tym nieprzyjaznym krokiem Kijowa - oświadczył zastępca szefa służby prasowej MSZ Andrej Szuplak.
Zatrzymany na "gorącym uczynku"
Działania Kijowa są odpowiedzią na decyzję władz w Mińsku, które dzień wcześniej uznały za osobę niepożądaną radcę ambasady Ukrainy Ihora Skworcowa. Według służb białoruskich Skworcow był działającym pod przykryciem oficerem Głównego Zarządu Wywiadu ukraińskiego ministerstwa obrony. Skworcow miał koordynować na Białorusi działalność ukraińskiego dziennikarza Pawła Szarojki.
Rzecznik białoruskiego KGB Dźmitry Pabiarżyn oświadczył, że Szarojko, który pracował na Białorusi jako korespondent Narodowego Radia Ukrainy, został zatrzymany 25 października "na gorącym uczynku".
Dodał, że Szarojko przyznał się, iż jest "kadrowym pracownikiem" wywiadu ukraińskiego Ministerstwa Obrony w stopniu pułkownika.
- Ze względu na to, że wcześniej pracował jako szef służby prasowej Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, jako przykrywkę wybrano dla niego funkcję korespondenta - oświadczył Pabiarżyn.
"Sieć agenturalna"
Według przedstawiciela KGB Białorusi Dźmitrija Pabiarżyna, Szarojko miał rzekomo "tworzyć sieć agenturalną" i "za wynagrodzenie pieniężne" skłaniać obywateli Białorusi do gromadzenia informacji o charakterze wywiadowczym dotyczących spraw wojskowo-politycznych. Jak przekonywał, zdobyte zostały "przekonujące dowody nielegalnej działalności Szarojki szkodzącej Białorusi".
- Nie będę komentować tego, co zostało zeznane za murami KGB. Nie wiem, jak i czy [Szarojko] przyznał się, czy nie. To, że jest byłym wojskowym, nie było dla nikogo tajemnicą, pracował w ministerstwie obrony, ma jakiś stopień. Ale nie było mnie w KGB, gdy on zeznawał - powiedział ambasador Ukrainy na Białorusi Ihor Kizim. - Myślałem, że sprawa zostanie szybko rozwiązana, a oni [KGB] zrozumieją swój błąd i to nieporozumienie zostanie bardzo szybko zażegnane. Ale okazało się, że tam, w białoruskim KGB mają jakieś swoje przemyślenia - dodał dyplomata.
Pierwszy sekretarz ambasady Ihor Skworcow, którego Mińsk uznał w związku ze sprawą Szarojki za persona non grata (ponieważ miał "koordynować" działania dziennikarza), opuścił Białoruś od razu po otrzymaniu przez placówkę stosownej noty od tamtejszego MSZ - poinformował pracujący w Mińsku ukraiński dyplomata.
- Oni nie wiedzą nawet, jak prawidłowo nazywa się jego [Skworcowa] funkcja, co świadczy o tym, że cała ta sprawa była przeprowadzona spontanicznie - ocenił Kizim. Wyjaśnił również, że od chwili zatrzymania Szarojki 25 października spotkał się z nim ukraiński konsul, a ambasada poprosiła o kolejne spotkanie. Przebywającemu w areszcie KGB mężczyźnie nie pozwolono na widzenie się z żoną.
W wywiadzie dla Radia Swaboda Kizim powiedział z kolei, że "nie cieszą go te szpiegowskie rozgrywki". - Trwa zaostrzanie sytuacji. Nie wierzę, że Pawło Szarojko w jakiś sposób zaszkodził interesom Białorusi. Białorusini to nasi bracia, jak mówi Alaksandr Ryhorawicz [Łukaszenka]. Nigdy nie prowadziliśmy działalności skierowanej przeciwko Białorusi - oświadczył.
Ofiara prowokacji, sfałszowany dokument?
Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony w Kijowie wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że pełniący funkcję szefa służby prasowej Szarojko zwolnił się ze służby w 2009 roku ze względu na stan zdrowia.
"Pawło Szarojko w 2009 roku zwolnił się ze służby wojskowej w związku ze stanem zdrowia. Po zwolnieniu Szarojko pracował we wcześniej zdobytym zawodzie, będąc dziennikarzem ukraińskich mediów, w tym korespondentem na Białorusi" - głosi komunikat ukraińskiego resortu.
Białoruskie niezależne media cytują wypowiedź ukraińskiego deputowanego Dmytro Tymczuka, który twierdzi, że Szarojko stał się ofiarą prowokacji rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Jego zdaniem dziennikarza oskarżono na podstawie sfałszowanego dokumentu, sporządzonego przez FSB lub jej agenturę w KGB Białorusi, by zarzucić dziennikarzowi szpiegostwo, a następnie doprowadzić do zdyskredytowania Białorusi i do jej konfliktu z Ukrainą.
Autor: kc, tas//now / Źródło: PAP, Ukraińska Prawda
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua