Zachodnia pomoc napływa na Ukrainę zbyt wolno - ocenił Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla agencji Reutera. Prezydent Ukrainy stwierdził, że sojusznicy mogą pomóc bardziej bezpośrednio, na przykład sami strącając rosyjskie rakiety nad ukraińską przestrzenią powietrzną.
Każda podejmowana w sprawie pomocy decyzja jest spóźniona o około rok. To jeden krok naprzód i dwa kroki w tył - ocenił Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla agencji Reutera.
Frustrację ukraińskiego przywódcy budzą szczególnie trudności z dostawami obrony przeciwlotniczej. Prezydent zasugerował jednak rozwiązania, które umożliwiłyby sojusznikom Kijowa większą pomoc w obronie ukraińskiego nieba - zauważa agencja.
- Rosjanie używają nad Ukrainą 300 samolotów. My do obrony naszego nieba potrzebujemy co najmniej 120-130. Nie możecie nam tego teraz dostarczyć, tak? OK. Odnosząc się do samolotów, które macie na terytoriach sąsiednich państw NATO: podnieście je, niech zestrzeliwują cele i chronią cywilów - oświadczył Zełenski.
- Jestem przekonany, że te państwa mogłyby to zrobić - podkreślił prezydent. - Czy to byłby atak dokonany przez państwa NATO, zaangażowanie? Nie - ocenił.
Ukraina chce atakować cele w Rosji
Zełenski powiedział również agencji Reutera, że Kijów negocjuje ze swoimi partnerami możliwość użycia przekazanej przez nich broni do ataków na rosyjskie uzbrojenie w obszarze przygranicznym i dalej, na terytorium Rosji. Na razie te rozmowy nie skończyły się sukcesem - dodał.
USA nadal opierają się prośbom Ukrainy i nie pozwalają na używanie amerykańskiego uzbrojenia do ataków na terytorium Rosji, co wyraża ogólniejsze obawy Zachodu o ryzyko eskalacji - przypomina agencja.
Ostre uwagi Zełenskiego pojawiają się w momencie, gdy wojska rosyjskie - mające przewagę w liczbie żołnierzy i sprzęcie - zdobywają kolejne tereny na północnym wschodzie i wschodzie Ukrainy - komentuje Reuters.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua