"Chcemy przypomnieć wielkim państwom, że nie ma nieznaczących agresji i nie ma małych narodów. Nie ma też nieznaczących ofiar i małego żalu z powodu straty bliskich" - napisał Wołodymyr Zełenski na Twitterze. "Mówię to jako prezydent wielkiego państwa Ukraina" - podkreślił.
- Nie ma żadnej różnicy między niewielkim wtargnięciem i pełnowartościowym wtargnięciem. Nie można być w połowie najechanym czy w połowie agresywnym. Agresja albo jest, albo jej nie ma - powiedział ze swojej strony szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba podczas czwartkowego briefingu. Przypomniał, że faktem jest, iż od 2014 roku trwa agresja Rosji przeciwko ukraińskiemu państwu.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO
Zdaniem Kułeby militarnego najazdu nie można dzielić na mały i duży. - Rosja już jest na terytorium Ukrainy, Rosja już zabija ukraińskich żołnierzy - podkreślił, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Minister spraw zagranicznych podkreślił jednocześnie, że "nie ma wątpliwości, iż Stany Zjednoczone i prezydent USA Joe Biden osobiście wspierają Ukrainę, nie tylko słowami, ale także konkretnymi czynami, a w przypadku wybuchu działań zbrojnych zarówno USA, jak i Unia Europejska nie będą miały innego wyjścia, jak nałożyć surowe sankcje na Rosję".
Znaczenie słów Bidena o "skalę agresji"
Doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak, pytany przez Agencję Reutera, jak Kijów ocenia wypowiedź Joe Bidena o "drobnym wtargnięciu", odpowiedział: - Zdecydowanie nie warto oceniać słów wypowiedzianych dzień wcześniej jako czegoś oddzielnego od integralnej polityki amerykańskiej administracji.
Podolak dodał, że Kijów cieszy się z zasygnalizowanej przez Bidena skoordynowanej odpowiedzi Zachodu na ewentualne działania przeciwko Ukrainie. - Co ważnego usłyszało ukraińskie społeczeństwo? Że kraje Zachodu są zgodne co do tego, iż jakikolwiek negatywny scenariusz "w stosunku do Ukrainy albo w ogóle Europy" spotka się ze skoordynowaną i odpowiednią odpowiedzią - dodał Podolak.
- Jednocześnie ważne jest, by rozumieć, że dyplomatyczne działania są kontynuowane na różnych poziomach, a kroki na rzecz deeskalacji są teraz głównym ich celem - wskazał.
Ostrzeżenie Bidena
Prezydent USA oświadczył w środę, że ponowna inwazja na Ukrainę będzie katastrofą dla Rosji. Zaznaczył, że konsekwencje mogą być mniejsze w przypadku "mniejszego najazdu".
- Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności, jeśli dokona inwazji – i to zależy od tego, co zrobi. To jedno, jeśli to będzie drobne wtargnięcie i skończy się tym, że będziemy się kłócić, co zrobić, a czego nie zrobić - powiedział Biden, przyznając, że wewnątrz NATO są różnice co do tego, jakie sankcje zastosować w przypadku różnych scenariuszy wznowionej agresji.
Nie jest jasne, co miał na myśli Biden mówiąc o "drobnym wtargnięciu". Pytany w dalszej części konferencji odpowiedział, że jeśli Rosja zdecyduje się np. na cyberatak, USA odpowiedzą w ten sam sposób. Dodał, że choć skala ewentualnej agresji ma znaczenie, to "jeśli rosyjskie siły przekroczą granicę, zabijając ukraińskich żołnierzy, myślę, że to zmieni wszystko".
To samo jeszcze w czasie trwania konferencji napisała na Twitterze rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Emily Horne. "[Prezydent] odniósł się do różnicy między wojskowymi i niewojskowymi/paramilitarnymi/cyberdziałaniami Rosjan. Takie działania spotkają się z odpowiedzią na zasadzie wzajemności, w koordynacji z sojusznikami i partnerami".
Mimo to, jak podaje CNN, wypowiedź Bidena wywołała alarm wśród przedstawicieli ukraińskich władz, którzy mieli zinterpretować to jako danie zielonego światła Rosji do napaści.
Autorka/Autor: tas\mtom
Źródło: PAP, Interfax-Ukraina, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua