W ogarniętym konfliktem Donbasie na Ukrainie są takie wsie, których najmłodszy mieszkaniec ma 75 lat - przekazała przedstawicielka agencji ONZ do spraw uchodźców UNHCR Ołeksandra Łytwynenko. Dodała, że jest wiele wymierających miejscowości. Mówiąc, jak przebiega niesienie pomocy osobom w takich wsiach, przywołała między innymi historię ponad 80-letniej staruszki, która zgodziła się wyjechać i przeprowadzić do domu opieki tylko pod warunkiem, że pojadą z nią jej kot i kogut.
Unia Europejska zdecydowała w czwartek formalnie o przedłużeniu do 31 lipca 2021 roku sankcji wobec określonych sektorów rosyjskiej gospodarki. Restrykcje te zostały nałożone w 2014 roku w odpowiedzi na działania Rosji destabilizujące sytuację na Ukrainie.
Biorąc pod uwagę, że porozumienia mińskie dotyczące konfliktu w Donbasie nie są w pełni wdrażane przez Rosję, przywódcy UE na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli jednomyślnie podjęli polityczną decyzję o przedłużeniu sankcji gospodarczych wobec Rosji. Sankcje ograniczają dostęp do pierwotnego i wtórnego rynku kapitałowego UE dla niektórych rosyjskich banków i przedsiębiorstw oraz zakazują form pomocy finansowej i pośrednictwa w stosunku do rosyjskich instytucji finansowych.
Przedstawicielka ONZ o sytuacji w Donbasie: są takie wsie, gdzie najmłodszy mieszkaniec ma 75 lat
Ołeksandra Łytwynenko z przedstawicielstwa agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców UNHCR mówiła w rozmowie z Polską Agencją Prasową o warunkach, w jakich żyją mieszkańcy miejscowości wzdłuż linii frontu w obwodzie ługańskim (na terytorium kontrolowanym przez władze w Kijowie). Według różnych szacunków mieszka tam 75-100 tysięcy ludzi, z czego 60-70 procent to osoby starsze.
Łytwynenko opowiadała, że są takie wsie, jak na przykład Łopaskyne, gdzie najmłodszy mieszkaniec ma 75 lat. - Kiedy zaczynaliśmy tam pracować, we wsi żyło ponad 45 osób, teraz - 17. Reszta mieszkańców po prostu umarła - powiedziała. Takich wymierających wsi jest wiele, zostaje w nich po kilka osób.
W licznych miejscowościach nie ma sklepów, przyjeżdża tam na przykład dwa razy w tygodniu sklep obwoźny. Kiedy ze względu na warunki pogodowe sklep nie może tam dojechać, ludzie zaczynają sami piec chleb - kontynuowała Łytwynenko.
Jedynym źródłem dochodu większości mieszkańców jest emerytura, która średnio wynosi na Ukrainie 2,5 tysiąca hrywien (czyli równowartość mniej więcej 325 złotych). Przy tym usługi komunalne są drogie, mieszkańcy mierzą się też z problemami związanymi z ogrzaniem domu - stwierdziła Łytwynenko. Niektórzy ogrzewają je drewnem, ale ze względu na miny niebezpiecznie jest chodzić do lasu po opał. Koszt zakupu opału sięga równowartości jednej albo dwóch emerytur - zwróciła uwagę przedstawicielka agencji ONZ.
- Ludzie składają pieniądze przez całe lato, by zimą kupić drewno albo węgiel - dodała.
CZYTAJ TAKŻE: "Nie czują się bezpiecznie ani na ulicy, ani w domu". Amnesty International o kobietach na wschodzie Ukrainy >>>
"Ewakuowaliśmy też i kota, i koguta"
Łytwynenko zwróciła uwagę na miejscowość Nowoaleksandriwka, która leży na terenie tak zwanym no man's land, gdzie nie funkcjonują oficjalne organy władzy. Siły zbrojne Ukrainy przejęły z powrotem kontrolę nad wioską w 2018 roku. Jak mówiła przedstawicielka UNHCR, prowadzącą do wsi wyasfaltowaną drogą nie można przejechać, bo są tam duże leje po pociskach. By dostać się do najbliższego miasta, mieszkańcy muszą iść siedem kilometrów przez las i bagno. Żyje tam teraz kilkanaście osób - są to ludzie starsi, którzy kategorycznie odmawiają wyjazdu, chcą zostać w swoich domach.
Z tą wsią związana jest historia ponad 80-letniej staruszki, która zgodziła się wyjechać i przeprowadzić do domu opieki tylko pod warunkiem, że pojadą z nią jej przyjaciele - kot i kogut. - Więc ewakuowaliśmy też i kota, i koguta - dodała Łytwynenko. Emerytka spędziła w placówce dwa lata, przeszła operację oczu. Zmarła w tym roku, ale jeszcze przed śmiercią odzyskała wzrok - poinformowała przedstawicielka agencji ONZ.
- Jesteśmy spokojni, że osoba ta zmarła w cieple, dobrych, normalnych warunkach, bo nie wiadomo, ile żyłaby w Nowoaleksandriwce, samotnie, w nieogrzewanym domu - podkreśliła.
Według niej największe problemy, z jakimi mierzą się ludzie zamieszkujący tak zwaną szarą strefę, dotyczą dostępu do usług socjalnych i wolności przemieszczania się. - Wiele terytoriów jest odciętych od świata zewnętrznego. Nie ma środków transportu, którym można by się przedostać z wioski do miasta. Na przykład jest taka miejscowość Krymske, w której autobus jeździ tylko we wtorki i w czwartki. Przewoźnik nie chce zorganizować więcej kursów ze względu na złe drogi - powiedziała.
W wielu wsiach nie ma miejsc, w których mieszkańcy mogliby załatwić sprawy urzędowe czy związane z otrzymaniem emerytury. To samo dotyczy pomocy medycznej - dodała Łytwynenko.
Coraz więcej zakażeń, tylko trzy laboratoria
Mówiąc o sytuacji związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w tym regionie, powiedziała, że zaczyna tam pojawiać się coraz więcej przypadków zakażeń. W obwodzie działają trzy laboratoria, do których trafiają próbki pobrane przez wzywane specjalne brygady.
Przedstawicielka ONZ podsumowała, że sytuacja humanitarna w obwodzie ługańskim, którego budżet - jak wskazała - jest na przykład dziesięciokrotnie niższy od budżetu miasta Mariupol, pogarsza się. Wystarcza pieniędzy na wynagrodzenia, i to nie zawsze, a remonty, naprawy, projekty rozwojowe realizowane są w ostatniej kolejności - stwierdziła Ołeksandra Łytwynenko.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua