Jednostka specjalna Służby Bezpieczeństwa Ukrainy stłumiła bunt na tureckim statku handlowym. W czasie rebelii dwóch marynarzy raniło nożami czterech członków załogi, w tym kapitana, a następnie uwięziło jako zakładników pięć innych osób.
Do zdarzenia doszło w niedzielę późnym wieczorem przy wejściu do portu w Odessie nad Morzem Czarnym. Turecki frachtowiec Mehmet Unlu, dryfując niebezpiecznie zbliżył się do falochronu. Ze statku nadszedł sygnał SOS.
Ukraińskie władze natychmiast zwołały sztab kryzysowy, który podjął decyzję o szturmie, w wyniku którego komandosi jednostki specjalnej Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Alfa opanowali sytuację na statku i uwolnili zakładników. Rannym udzielono pomocy medycznej, a buntownicy, którzy – jak donoszą media – byli pod wpływem alkoholu, zostali zatrzymani.
Ładunek metalu
"Na statku wybuchł bunt i bójka na noże. Część załogi (głównie Turcy) odcięła prąd i zabarykadowała się. Statek dryfował na morzu u wejścia do portu Piwdennyj. Dyspozytorzy wezwali holownik Champion, który pospieszył z pomocą (...). Według świadków statek znajdował się tuż przy wejściu do portu. Ekipa holownika mówiła, że cały mostek kapitański był zakrwawiony. Kapitan stracił dużo krwi, ale żyje" – relacjonował na Facebooku szef grupy terminali portu w Odessie, Andrij Stawnicer.
108-metrowej długości Mehmet Unlu pływa pod banderą turecką. Według lokalnych mediów ukraińskich zatrzymał się w Odessie w drodze z Mikołajowa do Jordanii, dokąd przewozi ładunek metalu.
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP