W budynku w Chersoniu, w którym do czasu rosyjskiej inwazji mieściła się siedziba oddziału Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), żołnierze wroga zaminowali niemal każdy gabinet - poinformował rzecznik ukraińskiego dowództwa operacyjnego Południe Władysław Nazarow. Jak zwrócił uwagę, ładunek wybuchowy został umieszczony nawet pod drukarką.
"Mamy tutaj takie pozostałości ruskiego miru. Mina włożona pod drukarkę i jeszcze wiele (podobnych) 'niespodzianek' znalezionych podczas rozminowywania budynku SBU w Chersoniu" - przekazał Władysław Nazarow, rzecznik ukraińskiego dowództwa operacyjnego, we wpisie na Telegramie. "Mnóstwo tego znajduje się w miejscach, z których nie da się usunąć (ładunków), dlatego w niektórych przypadkach rozminowanie nie jest możliwe. Jedynym rozwiązaniem (pozostaje) wysadzenie całej konstrukcji" - dodał. Opublikował także nagranie z siedziby SBU kontrolowanej przez ukraińskich żołnierzy.
- Gabinet numer 50. Niby bałagan, ale wprawne oko specjalistów dostrzegło rosyjski ładunek wybuchowy umieszczony pod stojącą na krześle drukarką Canon - powiedział na nagraniu jeden z wojskowych.
Doniesienia o kolejnych śladach rosyjskich zbrodni
Chersoń i zachodnia część obwodu chersońskiego, położona na prawym brzegu Dniepru, zostały wyzwolone 11 listopada. Kilka dni później pojawiły się pierwsze niepotwierdzone doniesienia, że ukraińskie siły wkroczyły do miejscowości Kachowka i Nowa Kachowka, leżących po drugiej stronie rzeki.
Władze w Kijowie alarmują, że w obwodzie chersońskim odkrywane są liczne groby cywilów zamordowanych przez wroga i katownie, w których torturowano lokalnych mieszkańców. 17 listopada szef ukraińskiego MSW Denys Monastyrski poinformował, że w obwodzie chersońskim znaleziono dotąd ciała 63 osób. Jak zaznaczył, "to dopiero początek", ponieważ każdego dnia pojawiają się doniesienia o kolejnych śladach rosyjskich zbrodni.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TELEGRAM