Przebieg operacji był osobiście nadzorowany przez prezydenta Ukrainy, naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Wołodymyra Zełenskiego. Za realizację planu odpowiadał natomiast szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Maluk wraz z zespołem SBU.
Jak relacjonują źródła, operacja ta była niezwykle skomplikowana pod względem logistycznym. - SBU najpierw przemyciła do Rosji drony typu FPV, a następnie mobilne drewniane domki. Później, na terytorium Rosji, drony zostały ukryte pod dachami tych domków, które umieszczono na ciężarówkach. W odpowiednim momencie dachy domków zostały zdalnie otwarte, a drony wystartowały, by zaatakować rosyjskie bombowce - opowiedział rozmówca Interfax-Ukraina.
Źródło SBU podkreśliło, że osoby zaangażowane w tę historyczną operację specjalną przebywają w Ukrainie od dłuższego czasu. - Więc jeśli reżim Putina zatrzyma kogoś na pokaz, będzie to kolejna produkcja dla krajowej publiczności - przekazano.
Zaatakowano cztery rosyjskie lotniska
Wcześniej agencja Interfax-Ukraina podała, że "drony atakują samoloty, które każdej nocy bombardują ukraińskie miasta". "Obecnie wiadomo o trafieniu ponad 40 samolotów, wśród których znajdują się A-50, Tu-95 oraz Tu-22M3" - podano.
"Jest nagranie wideo, na którym widać płonące lotnisko Biełaja (w obwodzie irkuckim, oddalonym od Ukrainy o około 4 tysiące kilometrów - red.) i słychać głos szefa SBU, generała Wasyla Maluka, który komentuje (wybuchy - red.). Wstępnie szacuje się, że rosyjskie lotnictwo poniosło straty wynoszące ponad dwa miliardy dolarów. Czekamy na szczegóły i mamy nadzieję, że liczba trafionych samolotów będzie nadal rosnąć" - poinformowało wtedy źródło. Osoba ta dodała, że SBU zaatakowało cztery lotniska na terytorium Rosji.
Według ogólnodostępnych informacji na terenie bazy lotnictwa dalekiego zasięgu Biełaja stacjonują pułki lotnicze wyposażone w samoloty Tu-22M3 oraz 181. oddzielna mieszana eskadra lotnicza z samolotami An-12 i An-30.
Rosyjskie konta w mediach społecznościowych informują również o ataku dronów na lotnisko w obwodzie murmańskim: nad obiektem unosi się gęsty, czarny dym, widoczny z daleka. W bazie tej stacjonuje strategiczne lotnictwo rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Siły Powietrzne Ukrainy: Rosja zaatakowała 472 dronami i siedmioma rakietami
Ukraińskie Siły Powietrzne poinformowały, że rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę w nocy z soboty na niedzielę przy użyciu 472 bezzałogowych samolotów uderzeniowych typu Shahed i różnych typów dronów wabików, trzech pocisków balistycznych Iskander-M/KN-23 oraz czterech pocisków manewrujących Ch-101 i Iskander-K.
"Według wstępnych danych, na godz. 13.30 obrona przeciwlotnicza unieszkodliwiła łącznie 385 środków ataku powietrznego przeciwnika: 210 wrogich dronów typu Shahed i innych typów bezzałogowców oraz trzy pociski manewrujące Ch-101/Iskander-K na wschodzie, południu, północy, zachodzie i w centrum kraju. 213 dronów zostało zestrzelonych przy użyciu środków ogniowych, a 172 drony unieszkodliwiono dzięki zastosowaniu środków walki elektronicznej" - zaznaczono w komunikacie.
Odnotowano trafienia środków powietrznego ataku przeciwnika w 16 lokalizacjach. Główne obszary rosyjskich nalotów to obwody charkowski, sumski, żytomierski, odeski, doniecki, dniepropietrowski i zaporoski.
Ukraina zniszczyła "około 30 procent" rosyjskich bombowców
"Wydaje się, że Ukraina zniszczyła około 30 procent czy nawet więcej rosyjskich bombowców strategicznych" - napisał były wysoki rangą urzędnik NATO Marshall Billingslea, który obecnie jest ekspertem think tanku Hoover Institution. Dodał z przekąsem, że teraz "nie powinno dla Rosji być problemem zastosować się do ograniczeń traktatu Nowy START".
Billingslea był między innymi przedstawicielem prezydenta USA Donalda Trumpa (za pierwszej kadencji 2017-2021) do spraw kontroli zbrojeń i zastępcą sekretarza generalnego NATO ds. inwestycji obronnych. Po inwazji na Ukrainę Rosja zawiesiła swój udział w podpisanym w 2010 roku rosyjsko-amerykańskim układzie Nowy START o redukcji broni jądrowej, a Władimir Putin argumentuje, że teraz wszelkie rozmowy o jej ograniczeniu muszą być powiązane z wojną na Ukrainie.
Autorka/Autor: js, kg/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters