Ośmiolatek opisał w dzienniku dramat swojej rodziny, pozostał w Mariupolu

Źródło:
PAP, BBC, tvn24.pl
Cywile ukrywają się wciąż w Mariupolu
Cywile ukrywają się wciąż w Mariupolutvn24
wideo 2/3
Cywile ukrywają się wciąż w Mariupolutvn24

Ośmioletni Jehor nadal nie jest bezpieczny - przekazał dziennikarzom fotograf z Mariupola Jewhenij Sosnowski. Wcześniej opublikował fragmenty pamiętnika, prowadzonego przez chłopca w piwnicy oblężonego przez rosyjskie wojsko miasta. Jehor opisał w nim dramat swojej rodziny, która nadal pozostała w Mariupolu.

Jewhenij Sosnowski jest dziadkiem stryjecznym Jehora. Powiedział dziennikarzom, że pewnego dnia znajdował się na progu mieszkania chłopca wraz z jego mamą i 15-letnią siostrą, gdy doszło do wybuchu. Wszyscy zostali ranni i byli zmuszeni przenieść się do piwnicy. Właśnie tam Sosnowski zauważył, że ośmiolatek prowadzi dziennik. Fotograf opublikował fragmenty pamiętnika pisanego przez ośmiolatka.

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Jehor pisał dziennik w piwnicy Facebook/Jewhenij Sosnowski

"Dobrze spałem, dziadek umarł"

Jehor prowadził dziennik w piwnicy zburzonego i okupowanego przez wojska rosyjskie Mariupola. Fotografie z jego stronicami były wielokrotnie udostępniane w internecie i doczekały się niezliczonych komentarzy.

Chłopiec pisał po rosyjsku, robiąc przy tym błędy. Dziennik urozmaicał rysunkami, na których widać między innymi czołgi i ludzi z karabinami. Na stronie zatytułowanej "Wojna" chłopiec napisał: "dobrze spałem, obudziłem się i uśmiechnąłem się". W tym samym miejscu dodał, że "jego dziadek umarł".

Kartka z pamiętnika, prowadzonego przez ośmioletniego Jegora Facebook/Jewhenij Sosnowski

"Czas zmienić bandaże"

W pamiętniku znalazł się także wpis dotyczący wybuchu, o którym wspomniał Sosnowski. "Mam ranę na plecach i rozdartą skórę. Moja siostra ma uraz głowy. Moja mama ma rozerwaną rękę i dziurę w nodze" - napisał chłopiec. Dodał, że jego matka potrzebuje bandaży.

Niektóre wpisy chłopca, mimo bardzo ciężkiej sytuacji, w jakiej znalazła się rodzina, są pogodne. "Mam 8 lat, moja siostra 15, mama 38. Śpiewamy. Czas zmienić bandaże: mama pierwsza, ja drugi, trzecia siostra. Przy okazji, mam dziewczynę Wikę. Jest wesoła i ma dobrych rodziców".

W jednym z innych wpisów ośmiolatek przedstawił ostrzał Mariupola z czołgu i samolotu. Narysował ludzi z bronią, leżące ciała, a także płonące budynki. W ostatnim wpisie chłopiec relacjonował: "zmarły moje dwa psy, babcia Halia i ulubione miasto".

Karta z pamiętnika, prowadzonego przez Jehora Facebook/Jewhenij Sosnowski

W oczekiwaniu na ewakuację

Ukraińskie media poinformowały wcześniej, że los ośmioletniego chłopca i jego rodziny jest nieznany. Jewhenij Sosnowski przekazał, że mama Jehora postanowiła nie ryzykować ewakuacji pod ostrzałami i została z dziećmi w piwnicy. - Ale będą próbowali wyjechać z Mariupola do Zaporoża. Bardzo na to liczymy – dodał fotograf. Jemu, po dwóch miesiącach okupacji, udało się wyjechać z Mariupola korytarzem humanitarnym.

"Teraz jego fotografie są trudnym i tragicznym świadectwem zabójstwa jego rodzinnego miasta. A najbardziej dramatyczne są te napisane przez małego 8-letniego chłopca nierównym charakterem pisma" - skomentowała historię dziecięcego pamiętnika ukraińska sekcja BBC.

Autorka/Autor:tas/kg

Źródło: PAP, BBC, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Jewhenij Sosnowski

Tagi:
Raporty: