32 osoby, w tym dwoje dzieci, zginęły, a ponad 80 zostało rannych w wyniku rosyjskiego ataku na miasto Sumy w Ukrainie - podał szef władz obwodu sumskiego Wołodymyr Atriuch. Większość ofiar śmiertelnych to pasażerowie trolejbusu, którzy wracali z nabożeństwa w cerkwi.
Po godzinie 13 czasu ukraińskiego (godzina 12 w Polsce) Państwowa Służba Ukrainy do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych poinformowała, że liczba ofiar śmiertelnych ataku wzrosła do 32. Wśród zabitych jest dwoje dzieci. Rannych zostało ponad 80 osób, w tym dziesięcioro dzieci.
Wołodymyr Atriuch powiedział w ukraińskiej telewizji, że siły rosyjskie zrzuciły na centrum Sum dwie rakiety wypełnione amunicją kasetową. Większość ofiar śmiertelnych to pasażerowie trolejbusu, którzy wracali z nabożeństwa w cerkwi.
- Widzimy, że ściany (trolejbusu) są pocięte elementami uderzającymi. To trolejbus z ludźmi w środku. Prawie wszyscy, którzy tam byli, zginęli. Ciała są ewakuowane - mówił Artiuch, przebywający w miejscu tragedii.
Reakcja Zełenskiego
"Przerażający rosyjski atak rakietowy na Sumy. Wrogie pociski uderzają w zwykłą ulicę miasta, w zwyczajne życie: domy, placówki edukacyjne, samochody na ulicy. A to wszystko w dniu, w którym ludzie idą do cerkwi" - napisał na Telegramie prezydent Wołodymyr Zełenski, reagując na tragiczne zdarzenie. Przekazał informację o ofiarach, dodając, że "tylko bydło może tak się zachowywać, odbierając życie zwykłym ludziom".
Obecnie trwa akcja ratunkowa, pracują wszystkie niezbędne służby - powiadomił Zełenski.
Dwie rakiety balistyczne spadły na centrum Sum w niedzielę rano. "Zginęło wiele osób" - przekazał na Telegramie pełniący obowiązki szefa władz miasta Artem Kobzar.
Dziennikarze telewizji Suspilne informowali o ciężko rannych cywilach, leżących na ulicach, płonących samochodach i uszkodzonych budynkach.
Około godziny 11 czasu ukraińskiego (godz. 10 w Polsce) szef ukraińskiego MSW Ihor Kłymenko napisał na Telegramie, że Rosjanie ostrzelali centrum miasta rakietami balistycznymi w chwili, gdy na ulicach było dużo ludzi. "Ratownicy i policja przybyli na miejsce zdarzenia już od pierwszych minut. Według wstępnych danych na tę chwilę zginęło już 21 osób, a co najmniej 20 zostało rannych. Ludzie odnosili obrażenia na środku ulicy, w samochodach, w środkach transportu publicznego, w domach" - przekazał wówczas szef MSW.
"Atak na cywilów był celowy i podstępny. To nie był przypadek, to był terror" - podało z kolei we wpisie na platformie X ukraińskie ministerstwo obrony.
Atak w Niedzielę Palmową
W niedzielę wyznawcy prawosławia świętują Niedzielę Palmową. Do ataku doszło, gdy ludzie szli do cerkwi lub powracali z nabożeństw.
Według szefa kijowskiego rządowego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Andrija Kowałenki, Rosjanie celowo wystrzelili rakiety w Niedzielę Palmową, aby spowodować jak najwięcej ofiar. "Doszło do tego po wizycie (wysłannika prezydenta USA Donalda Trumpa) Steve'a Witkoffa w Moskwie, gdzie spotkał się z Władimirem Putinem. Poprzednim razem był atak na Krzywy Róg, w wyniku którego zginęło wiele dzieci. Miasto zostało zaatakowane po wizycie (doradcy Putina) Kiriłła Dmitrijewa w Waszyngtonie, który również spotkał się z Witkoffem. Rosja buduje całą swoją tak zwaną dyplomację wokół ataków na cywilów" - napisał na Telegramie Kowałenko.
Alarm powietrzny
W niedzielę około godziny 10.15 czasu ukraińskiego (godz. 9.15 w Polsce) w Kijowie, obwodach wschodnich i północnych został ogłoszony alarm powietrzny. Ukraińskie siły powietrzne ostrzegły wówczas przed zagrożeniem użycia broni balistycznej wystrzelonej w obwodzie kurskim w Rosji.
Później siły powietrzne poinformowały o wykryciu pocisków lecących w kierunku obwodu sumskiego. Następnie pojawiły się doniesienia o eksplozjach w Sumach.
Autorka/Autor: tas/ft
Źródło: NV, Suspilne, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA